Premiera kombajnów Aupax budzi ogromne emocje. Wreszcie i nam było dane zobaczyć je na własne oczy w środę 13 sierpnia na polach nieopodal Tarnowa Podgórnego. Co tam ujrzeliśmy?
Kombajny z Azji – jest inaczej
Po kombajnach Aupax od razu widać, iż mamy do czynienia z kombajnami spoza Europy. Proporcje nie te, kierownica z fotelem operatora po lewej stronie, a obszerne siedzisko pomocnika po prawej. Rozwiązania dalekowschodnie, a skąd? Otóż jak wytłumaczono nam podczas konferencji prasowej, operatorzy w Chinach bardzo często spędzają noce w kabinach kombajnów, stąd potrzeba wygospodarowania większej ilości miejsca.
I kabina faktycznie – jest niezwykle przestronna, szczególnie jak na gabaryty kombajnu. Siedzisko pomocnika po prawej stronie? Przedstawiciele firmy Korbanek uczynili z tego plus; otóż przy każdej próbie wejścia na kombajn czy opuszczenia go przez pasażera, operator musi zatrzymać maszynę i ustąpić, a więc plusik do BHP. Trudno się nie zgodzić.
Kabina – wygodnie, z dobrą klimą, ale głośno
Klimatyzacja, choć manualna, działa bardzo wydajnie – tutaj brak zastrzeżeń. Zastrzeżenia można mieć do poziomu hałasu; jest dość głośno, choć odczucia są subiektywne – nie mierzyliśmy. Widoczność na heder (choć niewielki; w przypadku modelu rotorowego niespełna 4 m) jest dobra. Bardzo in plus monitory i komputer pokładowy. Jest czytelnie, a pomimo budżetowej konstrukcji odczytów jest całkiem sporo. Świadomość sytuacyjna operatora? Bardzo dobra; cztery kamery na najważniejsze podzespoły kombajnu bardzo dobrze wpływają na komfort.
Co z serwisem?
Części? Jak twierdzi Paweł Korbanek, know how firmy jeżeli chodzi o zaopatrywanie kombajnów w części zamienne jest tak duże, iż nie będzie tu absolutnie problemu. Dłuższy przestój może zdarzyć się jedynie, kiedy awaria będzie dotyczyła np. elementów konstrukcyjnych kombajnu, które trzeba będzie ściągać z Chin. Zerwany łańcuch dostaw? Na to raczej nikt nie zaradzi.
Tanio czy drogo?
Kombajny Aupaxa mogą być ciekawą propozycją na rynku; prawie 400 tys. zł netto za model rotorowy to mniej więcej o 200 tys. zł mniej niż za najtańszy, porównywalny wydajnością kombajn zachodniego producenta. Albo mniej więcej tyle, ile za może nieco bardziej wypasiony 120-konny ciągnik. I nie dostajemy tutaj “golasa”, bynajmniej. Z drugiej strony klienci muszą dostać premię cenową za debiutujący na rynku produkt. Produkt, którego najważniejszych parametrów – awaryjności i trwałości – nie znają.
Zdjęcia: Mateusz Wasak, Łukasz Siara