Mamy jeszcze lipiec, ale już spotykamy się z ofertami zakupu letnich jabłek na sortowanie. Mówimy o zakupach na większą skalę, które nie dotyczną Early Genevy i Papierówki. Kolejne firmy ogłaszają chęć nabycia twardszych odmian, takich jak Piros, Paulared, a za jakiś czas także Delikates.
Bardzo zróżnicowane stawki to najlepszy dowód na to, iż rynek jeszcze się nie ustabilizował, a transakcji jest niewiele. Dwie firmy o podobnym profilu działalności oferują dziś:
- 4,50 zł/kg – za letnie odmiany powyżej 65 mm średnicy, po sortowaniu (zagłębie grójeckie)
- 3,00 zł/kg – za letnie odmiany powyżej 65 mm średnicy, po sortowaniu (zagłębie sandomierskie)
Wczesnego terminu pierwszych zakupów trzeba upatrywać we wcześniejszym wyczerpaniu zapasów jabłek z ubiegłego roku. Ceny w czerwcu i lipcu były całkiem wysokie jak na polskie realia. W czerwcu kosztowały w hurcie tyle samo co jabłka włoskie. Dostawcy chcą zaspokoić zauważalny popyt ze strony marketów. Problem polega na cenach, które z punktu widzenia kupców powinny być rzecz jasna jak najniższe.
Dziś handel jabłkami z ubiegłego roku z gospodarstw praktycznie nie ma już miejsca, a ciężarówki z niesprzedanymi jabłkami deserowymi nie pojadą w sierpniu do przetwórni. Można zatem powiedzieć, iż zaczynamy nowy sezon „od zera”. Warto to wykorzystać, niższe plonowanie oznacza wyższe jednostkowe koszty produkcji. Wiosna i lato przyniosły wzrost spożycia jabłek. Jedno wiemy na pewno, trendowi nie pomogą tanie jabłka i słynne promocje „z podłogi”.