Lanz Bulldog de Lux, bo kto zabroni luksusu?

2 miesięcy temu

Stare ciągniki mają swój niezaprzeczalny urok, a dziś ich właściciele niemal obsesyjnie starają się doprowadzić swoje cacuszka do stanu fabrycznego. Można jednak inaczej i nieco zabawniej. Proszę państwa, oto Lanz Bulldog w wersji de Lux.

Nie ma chyba fana techniki rolniczej, który nie widziałby choć raz ciągnika Lanz Bulldog. Te niezaprzeczalne wrażenia wizualne potęgowane są też dźwiękiem pracy silnika tej maszyny. U jednych wywołuje uśmiech radości, u innych przerażenie, a u zwierząt gospodarskich panikę. Nie wspomnę o kurach, które przestają się nieść.

Te silne emocje dźwiękowe wytwarzane są przez jeden wielki jak wiadro tłok pracujący w charakterystyczny sposób. Tłumik a owszem tu jest i to choćby ogromny, ale pełni funkcje raczej wizualne niż użyteczne. Głównie jednak łapie iskry wydostające się z ponad 10-litrowego silnika pracującego na niemal każdym paliwie.

Stylizowane na lata 30. przednie błotniki dodają szyku temu ciągnikowi, fot. Adam Ładowski

103 lata Bulldogów

Niedawno minęło 100 lat, od kiedy w 1921 r. pierwszy Bulldog zjechał z taśmy niemieckiej fabryki Lanz w Mannheim. Przez 40 lat produkcji powstało ich prawie ćwierć miliona, a do tej ilości trzeba dodać jeszcze produkowane w wielu krajach te mniej lub bardziej licencyjne ciągniki. W tym też polskie kopie zwane Ursusami C-45, a nieoficjalnie “saganami”.

Z tej ogromnej ilości wszelkich typów i maści Lanz Bulldogów do naszych czasów przetrwało sporo egzemplarzy. Niemal każdy z nich jest dziś zachowany w stanie zbliżonym do oryginalnego, bo to znacząco podwyższa ich, i tak już niemałą, wartość rynkową.

Dachowa opończa została uszyta na miarę, fot. Adam Ładowski

Bulldog z muzeum

W Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu znalazłem jednak Bulldoga, który co prawda mało przypomina fabryczny oryginał, ale jednak zachwyca urodą. Nazwałem go “de Lux”, bo wśród swoich starannie zachowanych braci wygląda naprawdę luksusowo.

Drewniana kierownica i wstawki harmonizują z wnętrzem. Siedzenie jest 2-osobowe, fot. Adam Ładowski

Nie wiem, co i kogo skłoniło, żeby poświęcić dziesiątki czy setki godzin pracy na odbudowę tego ciągnika, by ukazać go w zupełnie innym świetle, ale efekt końcowy jest zachwycający.

Tak, wiem, iż traktorowi puryści oburzą się, zarzucając wizualne “zepsucie” wiekowej konstrukcji. Jednak uwzględniając kunszt wykończenia każdego detalu, ilość warstw lakieru, jakim ten ciągnik został wielokrotnie pokryty, czy zgrabną, szytą na miarę budkę oraz ozdobne kołpaki, trzeba pochylić czoła przed wykonaną nad nim pracą.

Wypolerowane korki dosłownie świecą po oczach, dodając elegancji, fot. Adam Ładowski

Nawet całe ogumione koła zgrabnie i stylowo objęte błotnikami nie przeszkadzają, a wręcz podkreślają niezwykłość tego egzemplarza. Do tego drewniana kierownica i takież wstawki kontrastują z wypolerowanymi na złoty błysk mosiężnymi korkami oraz obwódkami reflektorów.

Ten ciągnik po prostu zachwyca tym bardziej, iż prawdopodobnie wcale taki nie był, gdy w 1944 r. opuszczał bombardowaną wojenną fabrykę w Niemczech. Po latach znalazł się ktoś, kto starannie i niemal pieszczotliwie go odbudował, dając mu drugie życie i ten zachwycający wygląd.

Jeśli będziecie w pobliżu, koniecznie zajrzyjcie do Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu. Znajdziecie tam nie tylko ten ciągnik, ale i wiele innych, równie pięknych.

Idź do oryginalnego materiału