Lepsza praca wypiera gorszą.

oszczednymilioner.pl 3 miesięcy temu

Ostatnio jeden z moich kolegów zmienił robotę. Pracowaliśmy razem przez kilkanaście lat, a wcześniej chodziliśmy do jednego liceum. Jako prawie pięćdziesięciolatek dostawał ok. 6.5 tys. zł netto za 40 godzin w tygodniu intensywnej pracy. Miał dom podmiejski, pasję (psy), którą trudno realizować z biura.

I po poszukiwaniach znalazł Świętego Graala. Dostał etat w Warszawie z 90% pracą zdalną (musi pojawić się 1-2 razy w miesiącu). Podwyżka o 20% i zero kosztów dojazdu. No i wreszcie siedzi sobie w ogrodzie ze swoimi pupilami.

Dotychczasowy pracodawca bronił się przed zdalną, zarzucał zadaniami i wymaganiami, płacił nieźle jak na moje miasto, ale bez szału. W efekcie – stracił dobrego pracownika. Moja refleksja na ten temat – jak w tytule. Ludzie nie są głupi, pójdą tam, gdzie im lepiej. Pracodawca, opowiadający „zaprowadzę dyscyplinę”, zabraniający wychodzić z budynku w przerwie śniadaniowej, gwałtownie straci najlepszych, ponieważ warunki się zmieniły. Coraz więcej firm proponuje pracę z domu, daje odrobinę luzu. Nie mówię o „owocowych czwartkach” czy „piątkach bez garnituru”, tylko elastycznym czasie pracy (przychodzę od 6 do 12 i muszę zostać 8 godzin), możliwości pogrania w rzutki w pokoju socjalnym, czy rozliczaniu z zadań a nie dupogodzin.

Idź do oryginalnego materiału