Ludwik Sobolewski: Trzy filary nowego porządku

4 godzin temu
Zdjęcie: Polsat News


Czas zacząć to jakoś porządkować, aby zrozumieć. Nie przejmując się krytyką naukowych ekonomistów, którzy będą twierdzić, iż te twierdzenia są niewystarczająco udokumentowane, iż za mało jeszcze wiemy, za mało zostało "przebadane" i iż zbyt wiele jest wyjątków, by mówić o regułach. Tymczasem koń, jaki jest już widać. Żadne badania nie są potrzebne, by go odsłonić.


Po pierwsze, świat gospodarki może kiedyś, owszem, rozwijał się według cyklów. Opisywano to w każdym podręczniku ekonomii. choćby w tych o ekonomiach socjalizmu i kapitalizmu, kilkadziesiąt lat temu, z tym iż cykliczność była adekwatnością wyłącznie kapitalizmu. I między innymi dlatego, nawiasem mówiąc, kapitalizm był zły, bo w swojej strukturze miał wzloty i upadki. Socjalizm zaś był nieustannym rozwojem.


Gospodarka ściśle sprzężona z polityką i geopolityką


Dzisiaj teza o cyklach gospodarczych trąci propagandą choćby w odniesieniu do kapitalizmu. Gospodarka jest tak ściśle sprzężona z polityką i geopolityką, iż to wydarzenia w tej właśnie dziedzinie determinują zachowania przedsiębiorców i konsumentów. Nie ma sinusoidy koniunktury i dekoniunktury, są nadciągające fale, z punktami kulminacyjnymi wtedy, gdy na przykład rozstrzyga się prezydentura w USA. Rynki grają pod tego rodzaju wydarzenia. Rynki rozumieją, iż ich prosperita i zdolność przewidywania przyszłości nie są opisane w podręcznikach ekonomii.Reklama


Po drugie, nie ma czegoś takiego jak "gospodarka prywatna" czy "prywatny biznes". Wszyscy gracze są współuzależnieni od siebie. Wynika to z tego, iż zarówno polityka, jak i biznes, to domeny interesów, a nie wartości. Mam na myśli rzeczywisty stan rzeczy, a nie retorykę. jeżeli ktoś buduje opowieść o biznesie jako o autonomicznym systemie rządzącym się swoim katalogiem wartości, to tka matrix. Prawda jest zupełnie inna. Imperialność interesów dyktuje konkretne decyzje zresztą nie tylko w odniesieniu do gospodarki. Dotyczy to także takich rewirów życia, teoretycznie wyjątkowo dobrze chronionych aksjologicznie, jak międzynarodowy wymiar sprawiedliwości.
Jaskrawy przykład to decyzja polskiego rządu dotycząca premiera Izraela. Nie oburzam się z powodu jej podjęcia; ten haski trybunał jest nieco operetkową instytucją i nie zasługuje na to, by traktować jego wyroki z czcią nabożną. I wiadomo, iż chodziło wyłącznie o to, by nie rozwścieczyć Ameryki. Oburzam się tylko, iż instrumentalnie potraktowano ofiary Holocaustu, mówiąc iż to niby ze względu na ich cześć i upamiętnienie zapewniono nietykalność Netanjahu. To nie tylko przykład braku inteligencji w wymyślaniu z gruntu nieprawdziwych, ale w miarę przekonywających uzasadnień (tu przypomina mi się książka profesora Ziembińskiego o uzasadnianiu twierdzeń, ale kto czyta takie rzeczy w dzisiejszym establishmencie). To przede wszystkim brutalny akt nierespektowania podstawowych zasad humanizmu, przynajmniej w komunikacji społecznej, jeżeli nie faktycznie.


Nastała nowa era - liderów biznesu


I po trzecie, zwłaszcza ostatnio chyba najbardziej oczywiste. Dotąd to politycy często bawili się w biznesmenów. Teraz nastała nowa era: prawdziwych, ze szpiku i kości liderów biznesu, którzy stają się posiadaczami instrumentów władzy politycznej. Przykład Elona Muska jest najbardziej ostentacyjny, ale niejedyny. To w jakimś, znaczącym stopniu, kres demokracji, a w każdym razie jej tradycyjnego paradygmatu. To także kres idei społeczeństwa obywatelskiego. Witajcie w świecie oligopolu i zdywersyfikowanych, biznesowo-politycznych, czyli po prostu finansowych, centrów decyzyjnych, określających sposób życia zwykłych obywateli.
Ludwik Sobolewski, adwokat, w latach 2006-2017 prezes giełd w Warszawie i w Bukareszcie, w tej chwili CEO funduszu Better Europe EuSEF ASI
Autor felietonu wyraża własne opinie i poglądy.
Śródtytuły pochodzą od redakcji.
Idź do oryginalnego materiału