Chińskie maszyny rolnicze i budowlane są coraz liczniej reprezentowane na wszelkiego rodzaju imprezach branżowych. Na Agrilevante w Bari również natknęliśmy się na kilka z nich, w tym m.in. na małą ładowarkę MANN MHT25. Jakie mamy wrażenia po pierwszym kontakcie i ile kosztuje ta maszyna?
MANN MHT25 – mały skid steer z Chin
MANN MHT25 to ładowarka zaprojektowana z myślą o pracy w najbardziej ciasnych przestrzeniach; jej szerokość to zaledwie 785 mm, w wysokość 1823 mm. jeżeli chodzi o napęd, to znajdziemy tutaj 3-cylindrowy silnik Kuboty o mocy 25 KM. W tej klasie bez ekokomponentów. Na pokładzie znajdziemy całkiem wydajną hydraulikę; pompa o wydatku 50 l/min to wysoka wartość w tej klasie maszyn, choć w przypadku MHT25 musi sobie radzić także z napędzeniem wózków gąsienicowych, a więc zapas wydatku hydrauliki na pewno na plus. Na plus także w kontekście napędzania osprzętu korzystającego z trzeciej sekcji.

Udźwig chińskiego skida to 380 kg, a na łyżce mieści się do 0,2 mł materiału. Ten możemy wysypać na wysokość do 2 metrów. Ten parametr jest porównywalny do parametrów ładowarek burtowych podobnej klasy produkowanych przez zachodnich producentów. Masa maszyny to 1300 kg.
Pierwszy kontakt
Małe skidy to bardzo proste maszyny, na ogół dość do siebie podobne. Jednak i wśród nich można dostrzec pewne różnice. Na pierwszy rzut oka na pewno dostrzeżemy to, iż filtr powietrza i tłumik nie zmieściły się w komorze silnika, ograniczając tym samym (i tak niezbyt dobrą w skidach) widoczność do tyłu. Wejście do kabiny jest raczej bezproblemowe, choć może być nieco ryzykowne w bardziej wilgotną aurę lub kiedy mamy do czynienia z mokrymi materiałami; tu ze względów bezpieczeństwa przydałby się jakiś ażurowy stopień na ramieniu ubezpieczający wejście.

W środku? Proste sterowanie; dwa dżojstiki, prosta dźwignia do sterowania obrotami silnika umieszczona w połowie wysokości kabiny po lewej stronie i proste, w większości analogowe wskaźniki informujące nas o napięciu w instalacji elektrycznej, poziomie paliwa, temperaturze cieczy chłodzącej, przepracowanych godzinach i ciśnieniu oleju. Ponadto znajdziemy przycisk do sterowania oświetleniem roboczym i adekwatnie to wszystko. Prosto i czytelnie.

Jest ciasno
Największą wadą ładowarki w kontekście codziennej pracy będzie ilość miejsca dla operatora o ile ma on więcej niż, powiedzmy, 170 cm wzrostu. Przy 187 cm jest naprawdę źle; aby skorzystać z pełnego zakresu przewidzianego dla dżojstików (biorąc pod uwagę ilość miejsca w kabinie mają wprost absurdalny wychył), trzeba złączyć nogi. Na dłuższą metę nie do wytrzymania.

W skidzie MANN znajdziemy co prawda jarzmo, ale jest ono co najmniej dziwne. Nie uchroni kierowcy przed wypadnięciem, ponieważ jest elastyczne. Może to po prostu podłokietniki? choćby o ile tak, to raczej bezużyteczne, ponieważ opierają się o uda operatora, powodując dyskomfort.

Sytuacji w żaden sposób nie poprawia regulacja siedziska. Niby jest, ale szczątkowa. Poza tym problemem nie jest brak miejsca z przodu, a po bokach stanowiska.
Cena ładowarki
Dlaczego w ogóle piszemy o ładowarce MANN MTH25? przecież nie jest dostępna w Polsce. Owszem, nie jest, ale obserwując rynek i ofensywę chińskich firm można przypuszczać, iż za chwilę będzie. Czy to pod szyldem MANN czy jakimś innym. Maszynę wyceniono na 19 tys. euro netto, a więc w przeliczeniu na nieco ponad 80 tys. zł.