11 lipca w Polsce na szczeblu państwowym odbyła się uroczystość upamiętniająca ofiary tragicznych wydarzeń, do których doszło w latach 1942–1943 na Wołyniu. Do dziś nie ma zgody między historykami ukraińskimi i polskimi co do liczby ofiar, zarówno wśród Polaków, jak i Ukraińców, a także realizowane są dyskusje na temat sprawców i osób, które stały za organizacją masowych mordów na Polakach. W Polsce tragedia wołyńska nazywana jest „masakrą”, oficjalnie uznaje się ją za „ludobójstwo”, jednogłośnie winą obarcza się nacjonalizm ukraiński, który powstał na terenie Galicji. Strona ukraińska nie zgadza się z niniejszą interpretacją faktów. Czy wpływa to na postrzeganie Ukraińców przez Polaków i vice versa? Gdzie leży prawda i jak należy interpretować wydarzenia historyczne? Ustalmy to razem.
Nastroje panujące na Wołyniu w latach 40. XX w.
Moim zdaniem, analizując jakąkolwiek historyczną tragedię, warto zwrócić uwagę na prawdę i lokalny kontekst historyczny. Dzięki temu będziemy mogli opierać się na faktach, a nie na politycznych machlojkach, osobistych opiniach czy podejrzanych narracjach. Warto nakreślić perspektywę ukraińską w odniesieniu do kontekstu historycznego.
Wspomniane wydarzenia obejmują tzw. Zachodni Wołyń, tj. zachodnią część dawnego województwa wołyńskiego z siedzibą w Żytomierzu. W 1921 roku, zgodnie z ryskim traktatem pokojowym między II RP a ZSRR, region ten został podzielony na Wschodni i Zachodni Wołyń. Ten drugi należał do Polski. Teraz są to obwody wołyński i rówieński.
Jak wyglądała sytuacja w województwie wołyńskim, zwłaszcza w latach 20. i na początku 30. XX wieku? Władze, świeżo ustanowione na tych terenach, musiały zmierzyć się z serią powstań podjudzanych przez stronę sowiecką, ale i masowo wspieranych przez miejscową ludność. I tu znów wpływy rosyjskie nie były konieczne – przez słabo strzeżoną granicę przenikali sowieccy dywersanci, którzy ze swej strony również podżegali do antypolskich nastrojów przy pomocy aktywnej komunistycznej propagandy.
I tak w 1923 roku Wicenty Witos pisał, iż jest źle, a będzie jeszcze gorzej, wszystko dyszy nienawiścią do Polski.
Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy był fakt, iż w przededniu I wojny światowej najpotężniejszą siłą społeczno-polityczną na Wołyniu był „Związek Narodu Rosyjskiego” („Czarna Sotnia”), który powstał w Rosji w 1905 roku, werbując tam ok. 2 mln chłopów. Jest oczywiste, iż w tej sytuacji chłopi nie przystąpili do niej dobrowolnie. Proces był uproszczony: kapłan powiedział, żeby się zapisać, to się zapisali, To kapłani tworzyli te listy, gdyż ruch był inspirowany przez Rosyjską Cerkiew Prawosławną.
Członkom Czarnej Setki imponowało główne hasło organizacji: odebrać ziemię przedstawicielom innych wyznań (a byli to na Wołyniu głównie Polacy), by oddać ją chłopom. Tak więc w 1921 roku polscy urzędnicy z Wołynia pisali raporty do Warszawy, iż mieszkańcy regionu żywią rosyjskie sentymenty i nostalgię, a młodzież interesuje się bolszewickim ładem. Dlatego nie należy się dziwić, iż lata 20. i początek 30. wypełniły nieustanne bolszewickie prowokacje. Na Wołyniu praktycznie nie prowadzono legalnej ukraińskiej działalności politycznej. Myślę, iż był to chyba najmroczniejszy okres dla Polaków, kiedy cała historia tych ziem należących do Rzeczypospolitej była przedstawiana przez propagandę bolszewicką jako historia bezlitosnego wyzysku i ucisku narodowego. To znaczy, iż nienawiść miejscowej ludności ukraińskiej do Polaków pogłębiła się jeszcze bardziej. Dlatego, gdy polscy historycy piszą, iż w 1943 r. w świadomości ludności prawosławnej dominowały nastroje nacjonalistyczne, rodzi się pytanie: skąd wzięły się one na Wołyniu, zawsze mającym skłonności anarchistyczne?
Przyczyny konfliktu
Należy wziąć pod uwagę, iż historycy mają bardzo różne wizje tych wydarzeń. Możemy jednak wskazać główne przyczyny konfliktu:
- Upadek imperiów po I wojnie światowej. Ziemie ukraińskie wchodziły w skład imperium rosyjskiego i austro-węgierskiego. Ziemie polskie również były podzielone, ale pomiędzy trzy imperia. Wraz z upadkiem imperiów i przesunięciem granic Polska uzyskała i potrafiła bronić swojej niepodległości. Ukraińcy ogłosili niepodległość, ale nie mogli utrzymać swojego państwa. Tak się złożyło, iż zachodnie regiony współczesnej Ukrainy weszły w skład Polski. jeżeli mówimy językiem prawa międzynarodowego, to Polska zajęła te ziemie. Uznawały to zarówno ważne postaci ówczesnego państwa polskiego (np. Józef Piłsudski), jak i państw Ententy, jednak w 1923 r. okupacja ta została zalegalizowana. W tym czasie Polska zagwarantowała społeczności światowej, iż Ukraińcy otrzymają prawa w granicach państwa polskiego. Chodziło o swobody religijne, oświatę, możliwość zajmowania określonych stanowisk, specyfikę języka. W praktyce przestrzeganie tych obietnic, pomimo umów międzynarodowych, było bardzo ograniczone.
- II wojna światowa. Na początku wojny Polska była podzielona między Niemcy i ZSRR. Wiemy, iż Niemcy dostały najbardziej wysunięte na zachód ukraińskie terytoria etniczne, a reszta trafiła do ZSRR. Od strony polskiej ten podział był postrzegany jako okupacja. Dlatego działania polskiego ruchu wyzwoleńczego miały na celu przywrócenie istniejącego przed 1939 r. status quo. Zamiast tego ukraińskie struktury, które walczyły z reżimem nazistowskim i sowieckim, miały własną wizję. Polegała ona na tym, iż Ukraińcy mają prawo do stworzenia państwa ukraińskiego na terytorium, które było ukraińskimi ziemiami etnicznymi, tak jak Polacy mają swoje. Ukraińcy, podobnie jak Polacy, mieli prawo do własnego państwa w granicach ziem etnicznych. Tym samym polskie dążenie do przywrócenia status quo jest niezgodne z wizją strony ukraińskiej.
- Taktyka „dziel i rządź” nazistowskich Niemiec. Dokonano tego, aby zapobiec skutecznemu zjednoczeniu tych grup ludności przeciwko wspólnemu wrogowi. Tak więc na ziemiach etnicznie ukraińskich, gdzie Polacy stanowili mniejszość narodową, niemieckie władze okupacyjne „tolerowały” Polaków na wszelkie możliwe sposoby, a co za tym idzie uciskały ludność ukraińską i odwrotnie, co doprowadziło do polskiej wizji Ukraińców jako kolaborantów. Ukraińska Organizacja Nacjonalistyczna z kolei dążyła do stworzenia własnego państwa katedralnego i postawienia Niemców przed faktem dokonanym. Tak się nie stało, ponieważ Niemcy nie byli zainteresowani niezależnym graczem. W sierpniu 1941 r. Hitler po prostu dokonał ponownego podziału ziem ukraińskich. Wołyń i Polesie pozostały częścią struktury okupacyjnej – Komisariatu Rzeszy, na czele którego stał jeden z najbrutalniejszych gauleiterów Ericha Kocha, a terytorium Galicji zostało przyłączone do polskiego generalnego gubernatora. Ukraińcy postrzegali to jako powstanie polskiego quasi-państwa.
- Wojna i spadek wartości ludzkiego życia. W czasie pokoju zabijanie nie było uważane za normę. W czasie wojny wartość ta spadła. Sowieci przyczynili się do tego represjami i masowymi egzekucjami w więzieniach bez procesu lub dochodzenia. Niemieccy okupanci również wnieśli swój wkład w politykę Holokaustu. Ich przykład pokazał, iż można bezpiecznie zabijać i rabować na terenie kraju. Wpłynęło to na działania wielu, a morderstwa przestały być czymś zakazanym. Nie należy też zapominać o polityce gauleitera Ericha Kocha: Niech Ukrainiec płonie pragnieniem zabicia Polaka i odwrotnie, a kiedy ma możliwość zabicia Żyda razem, to jest to dokładnie to, czego potrzebujemy.
Dlaczego jest to punkt zapalny na Wołyniu?
Na Wołyniu Polacy stanowili mniejszość ludności. Nadszedł czas, kiedy konflikt polsko-ukraiński przeszedł od fazy zlokalizowanego, często wewnętrznego konfliktu do poziomu zjawiska masowego. Następnie zaatakowali wioski, kolonie i farmy. Zdarzały się przypadki, gdy jedna wioska atakowała drugą. Konflikt rozwijał się w spirali, ale za każdym razem, gdy stawał się coraz bardziej gwałtowny, liczba ofiar po obu stronach rosła. Nie należy również lekceważyć udziału zwykłych mieszkańców wsi w konflikcie. Biorąc jedną stronę, a następnie drugą, mieli w tym swoje własne interesy, takie jak grabież. Generalnie konflikt polsko-ukraiński należy rozpatrywać kompleksowo, gdyż tragedia wołyńska w szerszym kontekście była składową wieloletniej konfrontacji ukraińsko-polskiej także w Galicji, Chełmszczyźnie, Podlaszu, Nadsanie i Łemkowszczyźnie. Być może nacisk kładzie się na tragedię wołyńską, ponieważ mieszkało tam mniej Polaków, a zatem liczby polskich ofiar są bardziej wyraziste niż ukraińskie.
Czy jednak naprawdę możemy ufać statystykom? Według różnych danych, od 35 tysięcy (dane ukraińskie) do 100 tysięcy (dane polskie) Polaków i od 2 tysięcy (dane polskie) do ponad 20 tysięcy (dane ukraińskie) Ukraińców stało się ofiarami wzajemnych czystek etnicznych. Czy tak jest, gdy liczby ofiar ludzkich odwołuje się do odpowiednich narracji rządów obu stron? Myślę, iż odpowiedź brzmi: tak.
Czynniki, o których należy pamiętać przy ocenie tragedii
Ukraińcy, podobnie jak Polacy, mają prawo do własnego państwa na swoim terytorium etnicznym. Ukraińcy, podobnie jak Polacy, mają kontekstualny stosunek do ludzi, którzy walczyli o swoje państwo. Próba narzucenia Ukraińcom stwierdzenia, iż Ukraińska Armia Opresyjna jest zła, jest nie do przyjęcia. Z kolei Ukraińcy nie powinni narzucać Polakom nienawiści do Armii Krajowej, która zabijała Ukraińców i domagać się uznania ich walki za zbrodniczą.
Walka o niepodległość nie może być zbrodnicza. Musimy pamiętać, iż każda odpowiedzialność jest zawsze indywidualna. Nie może być przestępstwem bycie w szeregach Armii Krajowej lub UOA. Instrukcje i metody mogą być kryminalne, ale każdą historię należy dokładnie przestudiować. Często niektórzy historycy i politycy, przedstawiciele ruchów skrajnie prawicowych, aby udowodnić sobie rację, próbują grać na emocjach i podkreślać pokojowe intencje niektórych i brutalne działania innych. To tworzy polaryzację – demonizujemy jednych i wybielamy działania innych. W rzeczywistości historie mogą być różne. Ważne jest, aby nie opisywać horroru, ale pokazać motywy każdego uczestnika, ponieważ daje to najbardziej wyczerpujące wyjaśnienie tego, co się stało. Nie wystarczy twierdzić, iż Ukrainiec zabił Polaka. Konieczne jest przyjrzenie się motywom i zrozumienie ich dwoistości i pierwotnych konfrontacji.
Ważne jest, aby polegać na dokumentach. Warto również zwrócić uwagę na źródła, które powstają jak najbliżej określonego wydarzenia – „na gorących torach”. Im bliżej wydarzeń, tym bardziej wiarygodne źródła. Z biegiem czasu choćby wspomnienia mogą nie być bardzo wiarygodnym źródłem, pełnym sądów wartościujących.
Konieczne jest unikanie uogólnień i spekulacji na temat liczby ofiar, które nie są poparte wiarygodnymi źródłami. Wystarczy zmierzyć to stosami ciał. To zniewaga dla pamięci zmarłych.
Oceniając tragedię wołyńską, jestem blisko stanowiska Mateusza Morawieckiego i szefa Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej Antona Drobovycha: relacje między Ukraińcami i Polakami podczas II wojny światowej powinny opierać się na dogłębnych badaniach zawodowych i ocenach tych tragicznych wydarzeń. W końcu wiele czynników wpływało na to, co działo się w gospodarstwach i na wsiach. Sytuacja bardzo przypominała jugosłowiańską: Niemcy siedzieli w miastach i miasteczkach, wzdłuż torów kolejowych, a cały teren był zajęty przez oddziały partyzanckie różnych stronnictw, walczące ze sobą we wzajemnym terrorze najsłabiej chronionej ludności.
Uważam też, iż te wydarzenia nie mogą mieć jednego punktu widzenia – psychologia zbiorowa działa w taki sposób, iż ich własny zawsze będzie postrzegany lepiej niż innych. Nie ma jednak potrzeby narzucania sobie nawzajem ocen struktur, które toczyły walkę. Na Ukrainie UOA są bojownikami o niepodległość i państwowość, podobnie jak w Polsce istnieje unikalna, historyczna i oparta na interesach narodowych ocena Armii Krajowej i poszczególnych bojowników o niepodległość. Ponadto złożone kwestie historyczne powinny być rozwiązywane przez historyków, a nie polityków. W przeciwnym razie wydarzenia historyczne są marginalizowane i tworzą wrogie postawy społeczne.
Jeśli przyjmiemy zasady demokratyczne i prawa człowieka za podstawową zasadę, stanie się jasne, iż relatywizacja zła jest nie do przyjęcia. Zabijanie ludzi jest przestępstwem, niezależnie od motywów. Ludzkie życie jest bezcenne. Historia jest niejednoznaczna: można z niej czerpać nadzieję i inspirację albo na nowo wskrzesić dawne urazy i wrogość. A najważniejszą rzeczą jest pielęgnowanie solidarności między środowiskiem polskim i ukraińskim.
We współczesnych warunkach wierzę w suwerenność obu państw, efektywne partnerstwo, budowanie stosunków dyplomatycznych. Z początkiem wojny na Ukrainie Polska stała się jednym z głównych sojuszników tego kraju, a także krajem, który przyjął największą liczbę uchodźców. Myślę, iż ważne jest pielęgnowanie pamięci historycznej, wspólne czczenie pamięci ofiar czystek etnicznych po obu stronach, ale także budowanie relacji na podstawie nowoczesnych zasad demokratycznych oraz prowadzenie kompetentnej polityki dyplomacji kulturalnej, która poprawi postrzeganie Ukraińców przez Polaków i wzajemnie. Wyciągnijmy adekwatne wnioski z tych lekcji historii.