Ubezpieczenia w sadownictwie to temat, który budzi bardzo dużo emocji (najczęściej negatywnych). Niechęć ubezpieczycieli do zawierania umów, wysokie stawki, zaniżanie poziomu strat. Sadownicy często zgłaszają się do nas szukając pomocy. Czują się bezradni w obliczu zaistniałej sytuacji. Okazuje się jednak, iż w sporze z ubezpieczycielem nie stoją na przegranej pozycji. choćby starsze sprawy nie są jeszcze stracone i z powodzeniem można dochodzić swoich racji. Szczególnie warto zwrócić uwagę na szkody powstałe w 2022 roku.
Dziś rozmawiamy z radcą prawnym, p. Barbarą Wojtas (Kancelaria Wojtas i Wojtas Radcy Prawni), która na naszą prośbę wyjaśnia, jakie kroki może podjąć sadownik, który nie zgadza się oceną wykonaną przez ubezpieczyciela. Co więcej, nasza rozmówczyni dobrze zna branżę, ponieważ sama wywodzi się z gospodarstwa sadowniczego, a pierwsza sprawa, jaką podjęła (w 2015 r.) dotyczyła gospodarstwa jej rodziców. Od tego momentu udało się jej pomóc wielu sadownikom, w szczególności tym, którzy są niezadowoleni ze sposobu szacowania szkód w sadach i na plantacjach.
Szkody gradowe w sadzie w 2022 roku? Masz czas do 31 grudnia 2025 r.
Jak wyjaśnia p. Barbara, jeżeli nie zgadzamy się z oceną szkód, nie powinniśmy obwiniać likwidatorów, ponieważ działają oni zgodnie z zasadami narzuconymi przez ubezpieczyciela. Problem tkwi bowiem najczęściej w stosowanych zasadach szacowania szkód.
Zasady są podobne u większości ubezpieczycieli. Normy te dzielą uszkodzenia na kategorie, każdej nadając określoną wagę. Dla zobrazowania sobie tego zagadnienia, przyjmijmy, iż jabłko z jednym uszkodzeniem według norm przez cały czas ma 80% wartości. Natomiast w praktyce, nie nadaje się już do sprzedaży deserowej. Mimo starań podejmowanych przez sadowników część tych owoców opadnie z drzew przed zbiorem lub nastąpi gnicie w wyniku uszkodzeń miąższu. jeżeli uszkodzone jabłka dotrwają do zbiorów, pozostaje tylko sprzedać je do przetwórstwa po niskich cenach. Dobrym przykładem jest rok 2022, kiedy cena jabłek przemysłowych wynosiła 15-35 groszy, co nie pokrywało kosztów zbioru, a według normy ubezpieczyciela, jabłka przez cały czas miały 80% swojej wartości.
Na szczęście sadownik wciąż może jeszcze dochodzić roszczeń za szkody z 2022 roku
– Jeśli sadownik miał szkody spowodowane przez grad w 2022 roku, ma czas do 31 grudnia, by zgłosić roszczenie o dopłatę do ubezpieczyciela, wystąpić na drogę sądową i przerwać bieg przedawnienia. Zasady stosowane przez ubezpieczycieli są podobne, a niektóre zapisy OWU (ogólne warunki ubezpieczenia) sądy uznają za niedozwolone lub nieważne z mocy prawa, co sprawia, iż sadownik ma duże szanse na wygraną. Wiele spraw sądowych kończy się podpisaniem ugody korzystnej dla sadownika.
Wnikliwa analiza akt likwidacji szkody, które ubezpieczyciel udostępnia na podstawie pełnomocnictwa udzielonego prawnikowi przez sadownika, pozwala oszacować wysokość brakującego odszkodowania i ocenić szanse na wygraną. Nie możemy gwarantować wyniku sprawy, ale w niemalże każdej analizowanej przez nas szkodzie z 2022 r. sadownikowi należała się dopłata odszkodowania – wyjaśnia Barbara Wojtas.
Szkoda całkowita i ograniczenie odszkodowania do 75%? Też możesz walczyć
Pani Wojtas opowiada również o innej sprawie, która w ubiegłym tygodniu zakończyła się w sądzie apelacyjnym w Lublinie z pozytywnym wynikiem. – Ubezpieczyciele stosują zapis o ograniczeniu odszkodowania do 75%/80% przy szkodzie całkowitej. W naszej sprawie ubezpieczyciel właśnie tak zrobił – określił szkodę całkowitą i ograniczył odszkodowanie do 75%. Prowadziliśmy tę sprawę przez II instancje i ostatecznie sąd apelacyjny uznał, iż zapisy o szkodzie całkowitej są nieważne z mocy prawa. Dlaczego? Otóż obowiązująca wtedy ustawa regulująca obowiązkowe ubezpieczenia upraw mówiła, iż odszkodowanie za szkody spowodowane na skutek gradu może być pomniejszone o nie więcej niż 10% wartości tych szkód. Na rachunek sadownika wpłynęła już dopłata odszkodowania razem z odsetkami, łącznie ponad 240 000 zł – opowiada p. Wojtas.
Jednak stan prawny się zmienił. Ustawa została zmieniona w styczniu b.r. i teraz ubezpieczyciele ustalając wysokość odszkodowania mogą je obniżyć choćby o 35% sumy ubezpieczenia. Przy czym ważne jest tutaj odróżnienie wysokości szkody od sumy ubezpieczenia. Suma ubezpieczenia zawsze będzie wyższa od wysokości szkody, także w przypadku szkody całkowitej ograniczonej do 75 czy 80%.
– Z punktu widzenia sadowników, nie są to dobre rozwiązania. Czas pokaże, ale moim zdaniem, odszkodowania przyznawane sadownikom za szkody w uprawach na skutek gradu wg nowych przepisów będą niższe – dodaje.
Ubezpieczyciele zabezpieczają się, ale to nie oznacza, iż nie możemy nic zrobić
Tak, i chociaż sprawy, w których sądy uznawały, iż niektóre zapisy OWU są niedozwolone lub nieważne z mocy prawa, dotyczyły szkód z 2022 r. i lat wcześniejszych (jak na razie), wcale nie oznacza to, iż sadownicy nie mogą dochodzić swoich praw również przy szkodach powstałych w późniejszych latach.
– Każdą sprawę trzeba analizować indywidualnie. W przypadku wystąpienia gradu albo przymrozków i zaniżenia odszkodowania przez ubezpieczyciela warto podjąć kontakt z profesjonalnym pełnomocnikiem, jakim jest np. radca prawny. Konieczne może okazać się powołanie prywatnego rzeczoznawcy albo zabezpieczenie dowodu z opinii biegłego sądowego. Opinia rzeczoznawcy/biegłego będzie przydatna w sporze z ubezpieczycielem. Najważniejsze jednak, aby pamiętać, iż ubezpieczyciel może dokonać ustawowych potrąceń w zależności od zapisów w polisie – mówi p. Wojtas. Ustawa zezwala na potrącenie do 35% sumy ubezpieczenia, więc sadownik musi być tego świadomy. Jak dodaje, w każdym przypadku warto jednak gromadzić własny materiał dowodowy w postacie zdjęć czy filmów, które będą dobrze obrazować rozmiar szkód.
Sprawy o odszkodowanie za gradobicie nie wymagają znacznego zaangażowania poszkodowanego. 99% spraw związanych ze szkodami z 2022 r. opiera się tylko na dokumentach zgromadzonych w aktach szkody ubezpieczyciela, a osobista wizyta sadownika w sądzie nie jest konieczna – podsumowuje nasza rozmówczyni.