Gdzie na świecie, można by szukać tak ekstrawaganckiego pomysłu, jak budowa linii metra w miejscowości liczącej 1000 mieszkańców? Intuicyjnie szukalibyśmy jakichś bardzo bogatych krajów, szalonych szejków lub multimiliarderów szastających pieniędzmi na lewo i prawo. A tymczasem odpowiedź i zarazem owo miejsce znajduje się dość blisko naszego kraju. W Austrii. W państwie, które kojarzy nam się z porządkiem, rozsądkiem i przemyślanymi oraz praktycznymi inwestycjami. W sumie, pomimo pierwotnego zaskoczenia, tak jest w istocie.
W austriackim miasteczku Serfaus w latach 80. XX w., a dokładnie w 1985 r., uruchomiono najkrótsze metro na świecie. Ów mikro system podziemnej kolei składa się z jednej linii, która liczy zaledwie 1280 m. Budowa metra została oparta w dużej mierze o sieć podziemnych kanałów, jakie pozostawili po sobie budowniczowie zakładów zbrojeniowych z okresu drugiej wojny światowej, które dostosowano do potrzeb linii współczesnego metra.
Na trasie znajdują się cztery stacje i podjemy ich kolejność we właściwym porządku: Parkplatz, Kirche, Raika/Zentrum oraz stacja końcowa – Seilbahn.
Skąd taki układ? Ma to związek z zasadami, jakie wprowadzono w tym narciarskim kurorcie. Otóż turystów odwiedzających licznie tę miejscowość obowiązuje zakaz wjazdu do Serfaus samochodami. Pierwsza z wymienionych stacji jest zarazem obszernym parkingiem, który działa trochę w modelu znanym nam w kraju jako „park and ride”. Tysiące fanów białego szaleństwa, które pojawiają się w tym regionie każdego roku, poddają się ścisłemu zakazowi wjazdu i do swoich kwater udają się metrem, a na ostatniej stacji wsiadają na wyciąg i ruszają na wielokilometrowe trasy narciarskie. Podczas przejazdu kolejka pokonuje różnicę wysokości 20,1 m pomiędzy stacjami początkową i końcową.
Pomysł pozornie kontrowersyjny niesie za sobą małemu miasteczku wiele korzyści. M.in. najmniejsze na świecie metro jest atrakcją turystyczną samą w sobie. I wiele osób chce dopisać sobie w swoich życiowych sukcesach podróżniczych, iż mieli okazję jechać tą jedną z najwyżej położnych linii metra na świecie. Kolejnym plusem, jaki widać gołym okiem jest efekt miasta bez samochodów. Komfort i spokój w miasteczku pozbawionym nadmiaru spalin, klaksonów i warkotu silników jest wyjątkowy. I to od lat doceniają również liczni turyści.
W 2018 r. linia została zmodernizowana i wprowadzono nowy, bezobsługowy skład firmy Leitner, który znowu wozi narciarzy, snowboardzistów, turystów i mieszkańców na swojej czterostacyjnej trasie, poruszając się tam i z powrotem, unosząc się 1 mm nad powierzchnią na poduszce powietrznej, ciągniony przez linę (jak w kolejkach linowo-terenowych). Pociąg składa się z trzech członów o długości 45 m i zabiera jednorazowo w drogę do 400 osób, których przewozi z maksymalną prędkością do 40 km/godz. Dzięki modernizacji skrócono czas przejazdu jedynego pociągu na tej trasie i poprawiono wygodę podróżnych na wyremontowanych stacjach.
Na koniec ciekawostka. Stacje środkowe – Kirche i Zentrum funkcjonują w ciągu dnia tylko w jedną stronę. Przed południem, kiedy narciarze jadą w góry, i po południu, kiedy wracają do kwater, do miasta i na parking na stacji końcowej.
Autor: Tomek Łucek
Fot. Wikipedia