Wiele mówi się o stratach przymrozkowych w tureckich sadach. Niedawno informowaliśmy, iż Turecki Instytut Statystyczny opublikował pierwsze szacunki produkcji roślinnej. Straty dotknęły różne gatunki, ale produkcja jabłek zmniejszy się o 38%, co oznacza zbiory na poziomie 2,72 milionów ton. Ta ilość zaspokoi popyt wewnętrzny, a na eksport trafi niewielka część. Należy też mieć na uwadze, iż część tych jabłek to owoce przemysłowe, a Turcja jest dużym producentem koncentratu jabłkowego.
Choć Polska nie eksportuje jabłek do Turcji, warto zauważyć, iż Turcja jest znaczącym eksporterem. jeżeli nie wyeksportuje swoich jabłek do innych krajów, na tamtych rynkach będzie więcej miejsca.
O jakich ilościach mówimy? Turcja w ostatnich sezonach eksportowała od 300 do niemal 400 tysięcy ton jabłek w sezonie. Blisko połowa tego wolumenu trafia do Indii. Kolejne rynki zbytu również znane są polskim eksporterom. Chodzi o Irak, Libię, Syrię i Arabię Saudyjską. Krótko mówiąc, na rynkach Bliskiego Wschodu powstało miejsce na zbyt blisko 400 tysięcy ton jabłek. Rynek nie znosi próżni, ktoś musi to miejsce zagospodarować. Im większy będzie udział polskich eksporterów, tym lepiej dla krajowych sadowników.
Turcja sprzedaje dużo jabłek m.in. do Indii, które również dla nas są perspektywicznym rynkiem, zwłaszcza dla odmian takich jak Gala, Red Delicious czy Red Jonaprince. Podobną szansę widzą również inni. Producenci jabłek w Kaszmirze już teraz liczą na wyższe ceny lokalnych jabłek właśnie z powodu oczekiwanego ograniczenia importu z Turcji.
Tureckie jabłka stanowią dużą konkurencję dla indyjskich producentów, wpływając na popyt i dochody sadowników. jeżeli turecki import zostanie ograniczony, pozytywnie wpłynie to na krajowe produkty. Szacuje się, iż mniejszy import podwyższy ceny jabłek o 10-15%. Konkurencją pozostają tańsze o 15-20% jabłka z Iranu.
Źródło: punemirror.com