Niemcy obawiają się wojny celnej z USA. Mając na uwadze taki scenariusz, Friedrich Merz, kandydat CDU (Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna) na kanclerza, liczy na porozumienie z USA - ocenił ekspert. Podkreślił, iż nie tylko nasi zachodni sąsiedzi, ale również Polska odczułaby negatywne konsekwencje obostrzeń celnych.
Wojna celna pomiędzy USA a Niemcami? Nasi sąsiedzi mogliby na tym stracić
Ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW) wskazał na rozczarowanie Niemiec wynikiem wyborów prezydenckich w USA, w których zwyciężył Donald Trump. Zdaniem Popławskiego, amerykański prezydent elekt symbolizuje w Niemczech antyglobalizację, co stanowi zagrożenie dla tamtejszego modelu gospodarczego, opartego na otwartości handlowej i globalizacji. Reklama
"Niemcy, jako jeden z nielicznych dużych krajów, popierają umowę Mercosur, licząc na zwiększenie eksportu do państw Ameryki Południowej" - podkreślił dr Popławski. Niemcy od lat utrzymują nadwyżkę handlową w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi, co sprawia, iż wszelkie obostrzenia czy wojny handlowe mogą przynieść poważne straty dla niemieckiej gospodarki i przemysłu - wyjaśnił ekspert.
Przypomniał, iż Niemcy mieli podobny problem podczas pierwszej kadencji prezydentury Trumpa. "Nawet o ile dochodziło do starć Ameryki z Chinami w obszarze celnym, Niemcy traciły, ponieważ wiele samochodów z ich fabryk w Chinach było wysyłanych na rynek amerykański. Istnieje wiele skomplikowanych modeli eksportu i produkcji, łańcuchów dostaw po całym globie, a niemieckie koncerny są w to mocno zaangażowane. Każde zakłócenie powoduje ogromne problemy i straty dla niemieckich firm, a gospodarka Niemiec już teraz znajduje się w trudnej sytuacji" - zaznaczył dr Popławski.
Dodał, iż niemiecka gospodarka znajduje się w recesji już drugi rok z rzędu, więc Niemcy próbują szukać pola do kompromisu, a choćby ustępstw, aby USA nie doprowadziły do erozji modelu.
Ekspert mówi o "ciągu obostrzeń dla handlu"
Dr Popławski, pytany o zjawisko spirali celnej, wyjaśnił, iż chodzi o wzajemne nakładanie nowych obostrzeń celnych, np. na linii USA-UE. "Stany Zjednoczone narzucą pewne cła, UE będzie musiała się zrewanżować i wpadniemy w taki ciąg obostrzeń dla handlu. Dlatego Friedrich Merz, jako polityk transatlantycki, wspierający relacje gospodarcze między Europą a Ameryką, liczy na możliwość osiągnięcia porozumienia z USA" - zaznaczył.
Dopytywany, czy nowa umowa handlowa z USA mogłaby rozwiązać problem gróźb celnych ze strony Trumpa, dr Popławski ocenił to jako "myślenie życzeniowe". "Trump uważa, iż Niemcy wyzyskują Stany Zjednoczone, korzystając z amerykańskiej ochrony w przemyśle obronnym, a jednocześnie zbyt mało inwestują w własną obronność. Według niego nadwyżka handlowa Niemiec 'drenuje' miejsca pracy w USA" - dodał ekspert.
Europie może grozić "marazm i stagnacja"
Ekspert, pytany jak wojna celna UE i USA wpłynęłaby na Polskę, odparł: "nam za bardzo by nie pomogła". "Kiedy niemiecka gospodarka jest już słaba, my to też odczuwamy. Nasze przedsiębiorstwa mają też obniżony popyt z Niemiec na produkty wytwarzane w Polsce" - powiedział dr Popławski.
Według niego wszystko zależy od tego, jak na amerykańskie cła zareagowałyby Niemcy. "Jeżeli uruchomiliby programy inwestycyjne, zrezygnowali z tzw. hamulca zadłużenia i nakręcili koniunkturę w Europie (na co mają pieniądze), to paradoksalnie ten efekt nie musiałby być taki zły. Natomiast o ile Niemcy przez cały czas będą obstawać przy modelu wybitnie proeksportowym, to w Europie mogłyby nastać marazm i stagnacja" - podkreślił.
Kandydat chadecji na kanclerza Niemiec Friedrich Merz opowiedział się w czwartek za zaproponowaniem prezydentowi elektowi USA Donaldowi Trumpowi nowej transatlantyckiej umowy o wolnym handlu. Przekonywał, iż zapobiegłaby ona spirali celnej, z korzyścią dla amerykańskich i europejskich konsumentów.
Trump zapowiadał wielokrotnie, iż chce wprowadzić podstawową stawkę celną dla wszystkich produktów z zagranicy na poziomie 10-20 proc. oraz cła 60 proc. na towary z Chin. Zagroził też, iż zablokuje pomoc dla Ukrainy i wyprowadzi USA z NATO, jeżeli europejscy sojusznicy nie "zapłacą za swoje bezpieczeństwo".