Gala z Włoch na marketowej półce
Importowana Gala jest sprzedawana w sklepach sieci Lidl co najmniej od tygodnia. Być może jeszcze inny detaliści zdecydowali się na handel zagranicznymi jabłkami. Chociaż mówimy prawdopodobnie o niedużych ilościach w skali kraju to obecność „obcych” owoców budzi nierzadko oburzenie. Sadownicy słysząc od lat o nadprodukcji i problemach ze zbytem, widzą to w kategorii „wożenia drewna do lasu”. Mają rację, ponieważ funkcjonują w kraju, gdzie produkuje się rocznie 90 kg jabłek na mieszkańca.
Najciekawsze w tej sytuacji jest coś innego. Czym bliżej zbiorów słyszymy tę samą, doskonale znaną narrację o nadwyżce jabłek. Kupujący tłumaczą sadownikom, iż nie mają co liczyć na ceny lepsze niż przed rokiem. W tym samym czasie notujemy niedobory, realne rynkowe niedobory, które skutkują włoską Galą po 8,99 zł/kg na sklepowej półce.
To rynek zdecydował, a nie kaprys kupca
Z drugiej strony import w tym wypadku podyktowany jest przynajmniej uwarunkowaniami rynkowymi. Nie ma na celu wstrzymania dostaw od lokalnych firm, bo najprawdopodobniej będzie bardzo krótki. Przynajmniej wszystko na to wskazuje. W lipcu polskie jabłka były droższe od włoskich, a ponadto do pełni zbiorów Gali trzeba jeszcze poczekać około dwóch tygodni.
Jak widać, kupcy z marketów nie mogli doczekać się krajowych dostaw Gali, więc zdecydowali się na transporty z Włoch. Nieważne czy chodzi o jabłka z tego czy ubiegłego sezonu. Pierwsze krajowe partie prawdopodobnie będą dostarczone do centrów logistycznych w przyszłym tygodniu. Są grupy, które kupują od kilku dni klony z rozmytym rumieńcem. Przyjmijmy, iż luka którą zapełniono owocami z Italii trwała 10 dni…