Nie ma ceny? Jabłka trafiają do przechowalni. Ale prąd też słono kosztuje

8 godzin temu

Bierzmy pod uwagę inflację! Ceny jabłek są na poziomie tych z 2018 roku

Ceny jabłek są bardzo niskie. Co więcej, wydaje się, iż nie wszyscy sadownicy zdają sobie sprawę z tego, jak niski jest to poziom. Koszty rosną z roku na rok. Koszty zatrudniania osiągają coraz wyższe poziomy. jeżeli spojrzymy na aktualne ceny (około złotówki za standardy odmianowe) przez pryzmat inflacji, mamy tak naprawdę stawki na poziomie 2018 roku! Roku, który przecież zapisał się jako jeden z najtrudniejszych w naszej branży. Wówczas ceny za jabłka deserowe obniżyły się choćby do 60 groszy za kilogram, co jest równoznaczne z dzisiejszą złotówką!

Rozmawiając z sadownikami, żaden z nich nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Plonowanie na bardzo przeciętym poziomie, znacznie niższym od średniej z ostatnich lat. Skąd więc tak niskie ceny?

Jednak właśnie z tego powodu wszyscy liczą, iż gdy sadownicy, którzy nie posiadają chłodni, skrzyń, sprzedadzą już swój towar, sytuacja poprawi się. Sprzyja też fakt, iż w ostatnich dniach zwiększyło się zainteresowanie jabłkiem ze strony Białorusi i Węgier. Sadownicy, którzy mają takie możliwości, na razie decydują się na przechowywanie owoców. Jednak…

Koszty energii elektrycznej. O ile muszą wzrosnąć ceny jabłek?

Wróćmy jeszcze do porównań z tym tragicznym, 2018 rokiem. Wówczas prąd był bardzo tani, kosztował 35-40 groszy za kilowat. Obecnie, mimo iż cena prądu została zamrożona na poziomie 70 groszy, opłaty za przesył są bardzo wysokie i ceny wynoszą łącznie między 1,40 a 1,70 zł za kilowat. Pojawia się pytanie, kto pokryje te koszty? Najprawdopodobniej, jak zwykle, obciążenie spadnie na sadowników. W ostatnich dniach wielu sadowników informuje nas, iż otrzymali już rachunki za wrzesień. Za 100-120-tonową komorę Gali rachunki wyniosły od 9 do 11 tysięcy złotych!

Na dzień dobry (pierwszy miesiąc) mamy już 10 groszy na minusie. A przecież trzeba jeszcze uwzględnić amortyzację. Nie oszukujmy się, jeżeli decydujemy się na przechowywanie jabłek, do końca roku musimy doliczyć co najmniej 30 groszy do każdego kilograma.

Liczmy koszty!

Pojawia się kolejne pytanie: kto sprzedał jabłka za 1,30 zł czy 1,20 zł? Dwa tygodnie temu mieliśmy właśnie takie ceny. Teraz, żeby to zbilansować, w grudniu czy listopadzie trzeba byłoby je sprzedawać za co najmniej 1,60 zł lub 1,50 zł, aby pokryć koszty przechowalnicze. W teorii sytuacja rynkowa powinna sprzyjać sadownikom. Tylko, iż ta teoria sprzyja również w tym momencie, a sami dobrze wiemy, z jakimi cenami mamy co czynienia.

Czarne chmury?

Dodatkowo, od wczoraj docierają do nas bardzo niepokojące informacje. Sadownicy informują, iż sieć Biedronka wprowadziła system sprzedaży aukcyjnej. Oznacza to, iż ustalona jest cena maksymalna jabłek, ale dostawcy mogą oferować jabłka we własnej (niższej cenie). Sieć kupi te jabłka, które są najtańsze. Domyślacie się do jakiej sytuacji to może doprowadzić? Niemniej, poprosiliśmy biuro prasowe sieci o wyjaśnienie sytuacji. A jeżeli doniesienia są prawdziwe, o sprecyzowanie, w jaki sposób system działa w praktyce.

Idź do oryginalnego materiału