Nie można było lepiej trafić z premierą nowej kompaktowej ładowarki gąsienicowej. Nie tylko maszyny słusznych rozmiarów zasługują bowiem na rozgłos, zwłaszcza o ile mowa o producencie, który znany jest z tych mniejszych. Tym bardziej w czasach, gdy znacznie większy ruch w biznesie właśnie ma miejsce w sektorze maszyn kompaktowych. Przyglądamy się zatem nowej na europejskim rynku gąsienicowej ładowarce burtowej Kuboty – SVL75-3.
Nowość japońskiego producenta została pokazana przedpremierowo na targach Bauma w Monachium w kwietniu tego roku, jednak za oceanem, maszyna jest znana już od dwóch lat. Wtedy również ruszyły zapisy na pierwsze sztuki. Oznacza to, iż de facto w UE mogą już znajdować się ładowarki serii 3, tyle iż bez CE, nim pierwsze certyfikowane maszyny trafią do sprzedaży. Cóż, czasem trudno jest nadążyć za decyzjami korporacji. To jednak pokazuje, które rynki producent traktuje priorytetowo w przypadku wprowadzania konkretnych nowych modeli, a zarówno ładowarki o sterowaniu burtowym jak i te na gąsienicach to w USA czy Kanadzie prawdziwy „must have” i to nie tylko w gospodarstwach czy firmach budowlanych, ale choćby u prywatnych odbiorców. A czy w niepewnych czasach przestoju uniwersalna maszyna trafi także do serc klientów na Starym Kontynencie?
Kubota SVL75-3
W zasadzie, w wielu krajach na zachód od odry wcale nie trzeba nikogo przekonywać do idei tego typu maszyn. Nieco trudniej jest oczywiście przebić się producentowi, który ma stosunkowo mniejszą rozpoznawalność, w końcu o ile mowa o takich maszynach to pierwszy na myśl nasuwa się Bobcat. Kubota jednak nie chce zostawać w tyle i wraz z trzecią generacją linii SVL pokazuje, iż też ma coś do powiedzenia i będzie to wypowiedź z sensem.
Obok modelu 97, 75 otwiera nowe rozdanie w ładowarkach Kuboty serii 3, fot. GSNowy model otrzymał całkowicie przeprojektowaną kabinę, choć postanowiono, iż unoszona ku górze – jak to ma miejsce w koparkach – szyba czołowa zostaje. Został również silnik czyli niezawodny i lubiany V3307 w wersji TE5A co oznacza, iż spełnia on normę Stage V, a iż nie ma więcej jak 75KM i nie ma również układu SCR, co pewnie wielu ucieszy, mimo mocy na poziomie 74,3 KM (netto 73,2 KM). Warto jest poświęcić kilka koni dla znacznie prostszego układu oczyszczania spalin, zwłaszcza iż mówimy o maszynie dysponującej udźwigiem na poziomie 1129 kg (3226 kg – obciążenie destabilizujące) i masie własnej 4273 kg.
Więcej funkcji, więcej możliwości
Nie samym udźwigiem jednak gąsienicowy skid żyje. Dostrzegła to również Kubota, dlatego na pokładzie nie zabrakło usprawnień. Znajdziemy szybkozłącza sucho-odcinające z funkcją łatwej wymiany i przepływem Hi-Flow (opcja – 112,8 l/min), za którymi w standardowej konfiguracji kryją się 72,7 l/min i 224 bary. To jednak nie koniec, Kubota stawia na pracę z różnymi osprzętami, są więc wielofunkcyjne dżojstiki oraz funkcje ułatwiające prace, jak automatyczne poziomowanie narzędzia, podnoszenie i opuszczanie równoległe, funkcja wytrząsania resztek czy sterowanie jazdą z dżojstika właśnie. Natomiast podczas przejazdu z ładunkiem, operator może liczyć na dwa zakresy prędkości 0-9 km/h oraz 0-13,7 km/h z funkcją automatycznej zmiany przełożenia w dół, gdy wzrośnie obciążenie oraz trzy tryby pracy, którymi można zarządzać dzięki nowego monitora.
Maszyna została nieco przeprojektowana, dzięki czemu uzyskano zwiększenie wysokości podnoszenia o 92 mm oraz poprawę widoczności do tyłu, fot. GSŁadowarka burtowa Kubota SVL75-3 – kabina
A skoro już przy monitorze jesteśmy, ma on 7 cali i jest dotykowy. Plusem jest to, iż część funkcji dalej ma swoje fizyczne przyciski np. autopoziomowanie, światła, blokada hydrauliki, hamulec postojowy czy sterowanie zewnętrzną hydrauliką. Kolejnym plusem jest także to, iż monitorem można sterować dzięki pokrętła obok panelu fizycznych przycisków, a zatem każdy może wybrać co mu bardziej pasuje. Z ciekawostek można jeszcze dodać, iż do monitora zostało wbudowane radio z BT, a w kabinie znajduje się fabryczny mikrofon do rozmów przez telefon.
Jeżeli chodzi o pozostałe zmiany w kabinie, to producent przede wszystkim szczyci się dodaniem większej ilości kratek nawiewu (w sumie 6) wydajniejszym układem klimatyzacji, powiększeniem miejsca na nogi, poprawą widoczności oraz pełną integracją z podłogą, co ma ogromne znaczenie na eliminację hałasu. Warto dodać, iż kabina unosi się do tyłu w ekstremalny wręcz sposób, stwarzając świetne warunki do pracy przy zespole pomp, rozdzielaczu i silnikach.
Wygoda nie tylko podczas pracy, ale i podczas serwisu
O ile podnoszenie kabiny to temat zarezerwowany raczej dla serwisu doraźnego, to i w przypadku obsługi codziennej, nowa SVL-3 pozytywne zaskakuje. Po pierwsze, producent zdecydował się uwolnić tylną ścianę maszyny poprzez przeniesienie chłodnic i wentylatora nad silnik, co oczywiście nieco utrudnia dostęp do jednostki od góry, jednak sprzyja optymalnemu przepływowi powietrza, a przede wszystkim pozwala na dostęp od tyłu, bowiem zbiornik paliwa powędrował na tylną klapę. W dogodny sposób rozlokowano również filtry, skrzynkę bezpieczników oraz akumulator, do którego jest dostęp zarówno pod katem ewentualnego uruchamiania z zewnętrznego źródła, jak i wymiany. Elementem standardowym jest wentylator z wstecznymi obrotami, zaś filtr powietrza został powiększony i doposażony w zewnętrzny cyklon.
Osprzęty, osprzęty i jeszcze raz osprzęty, nowe ładowarki mają przestać kojarzyć się tylko z łyżkami; to pełnoprawne nośniki narzędzi, fot. materiały prasoweDedykowane narzędzia
Wszystko to byłoby jednak niczym, gdyby nie rozwój dedykowanych narzędzi. Wzorem maszyn w białych barwach, także i Kubota stawia na wszechstronność. Lista narzędzi, z którymi SVL75-3 jest kompatybilny liczy sobie 14 pozycji i nie mówimy tutaj o łyżkach czy widłach, a dość ciekawych narzędziach jak zamiatarki z funkcją zmiatania na mokro, kosiarki rotacyjne, wiertnice, trenchery, glebogryzarki, siewniki czy maszyny do rekultywacji terenu. Do tego oczywiście dochodzi szeroki wachlarz łyżek, wideł, chwytaków oraz młotów.
Kubota także najwyraźniej chce, by maszyna była postrzegana jako coś lepszego, bowiem większość wyposażenia jest oferowana w standardzie, dopłaty wymaga wariant Hi-Flow, złącze 14 pin, szersze gąsienice (400 mm zamiast 320 mm), przednie drzwi z poliwęglanu zamiast szkła, pneumatyczny fotel i zamki tylnej pokrywy. A ile to kosztuje?
Cenowe spekulacje
W USA, gdzie maszyna została pokazana po raz pierwszy już w 2023, zaś w 2024 ruszyła sprzedaż, ceny wahają się od 60 (maszyny po trasach demo) do 90 tys. dolarów za fabrycznie nowe czyli 200-330 tys zł. W Europie standardowo trzeba będzie wystąpić o nieco wyższy kredyt. Za granicą spekuluje się, iż cennik otworzy kwota 90-95 tys. Euro. W przypadku kabiny bez szyb i bez podniesionej wydajności hydrauliki, może będzie to bliżej 85 tys euro; to wiąż dużo za dużo w stosunku do cen za oceanem, ale tak już jest, iż europejski klient musi płacić więcej za taki sam produkt…

4 godzin temu













