W środę (06.08.) Karol Nawrocki objął urząd prezydenta Rzeczypospolitej, po zwycięstwie nad liberalnym kandydatem Rafałem Trzaskowskim. Jako polityczny nowicjusz, historyk i orędownik konserwatywnych wartości, Nawrocki wchodzi do Pałacu Prezydenckiego w czasie intensywnej polaryzacji politycznej i napięć między ośrodkiem prezydenckim a rządem Donalda Tuska. Agencja AFP podkreśla, iż jego wybór może oznaczać zwrot w polityce krajowej i zagranicznej Polski, a co za tym idzie - wpłynąć na decyzje inwestorów oraz funkcjonowanie kluczowych sektorów gospodarki.Reklama
Karol Nawrocki i zderzenie kompetencji, rynek zareaguje ostrożnie
Prezydent w Polsce ma prawo inicjatywy ustawodawczej i weta, co daje mu wpływ na przebieg reform, zwłaszcza jeżeli są one kontrowersyjne lub politycznie spolaryzowane. Donald Tusk, którego rząd ma większość parlamentarną, zapowiedział już: "Nie mam wątpliwości, iż pan Nawrocki zrobi wszystko, by nas drażnić" - cytuje AFP. Premier jednocześnie zapewnił: "Damy radę".
Taki układ sił zwiastuje trudności w przeprowadzaniu dużych zmian legislacyjnych, także tych związanych z gospodarką, polityką energetyczną czy środkami z Krajowego Planu Odbudowy. Rynek i inwestorzy mogą spodziewać się większej ostrożności i oczekiwania na konkrety, szczególnie w sektorach regulowanych.
"Suwerenna Polska" - kurs na ostrożny eurosceptycyzm
W swoim przemówieniu inauguracyjnym Karol Nawrocki wyraźnie zadeklarował odrębność wobec Unii Europejskiej, mimo deklarowanego członkostwa: "Będę głosem tych, którzy chcą suwerennej Polski - Polski w Unii Europejskiej, ale niebędącej Unią".
Dla otoczenia biznesowego oznacza to ryzyko potencjalnych sporów z Brukselą, które mogą przełożyć się na opóźnienia w wypłacie środków unijnych lub trudności we wdrażaniu wspólnotowych regulacji. Polska jest jednym z głównych beneficjentów funduszy europejskich - wstrzymanie lub ograniczenie tych środków mogłoby uderzyć w inwestycje infrastrukturalne, transformację energetyczną czy rozwój innowacji.
Zaprzysiężenie Karola Nawrockiego na prezydenta Polski wywołało natychmiastowy rezonans społeczny, który - jak relacjonuje agencja AFP - unaocznia głębokie podziały w kraju. Nowy prezydent, deklarujący walkę o "suwerenną Polskę", spotkał się z entuzjazmem tysięcy zwolenników zgromadzonych przed parlamentem. Wśród nich Jan Smoliński, 75-letni emerytowany górnik, powiedział AFP: "On się nie poniża przed Brukselą. To prawdziwy Polak, z krwi i kości". Tego typu głosy świadczą o silnym społecznym zapotrzebowaniu na politykę niezależną od unijnych struktur - co może wpłynąć na przyszłe decyzje regulacyjne oraz relacje z partnerami gospodarczymi w Europie.
Z drugiej strony, oczekiwania wobec prezydenta wynikają także z deklarowanego przez niego przywiązania do wartości konserwatywnych. Jak podkreśliła w rozmowie z AFP Marietta Borcz, 57-letnia asystentka stomatologiczna: "Dla mnie ważne jest to, iż Nawrocki jest katolikiem i będzie podtrzymywał wartości chrześcijańskie". To zapowiedź, iż społeczna baza prezydenta może naciskać na utrzymanie twardej linii w kwestiach światopoglądowych, co będzie mieć przełożenie na otoczenie prawne m.in. dla sektora ochrony zdrowia, edukacji czy rynku pracy.
Jednocześnie, jak zauważa AFP, wśród przeciwników nowej głowy państwa dominowały silne emocje. Niewielka grupa protestujących trzymała czarne róże, dając wyraz swojemu sprzeciwowi. Przekaz był jednoznaczny: "To czarny dzień dla Polski". Te słowa, niesione przez demonstrantów, odzwierciedlają nie tylko ideowy opór, ale i głębokie rozczarowanie częścią społeczeństwa, co może nasilić polityczne napięcia istotne z punktu widzenia przewidywalności procesów legislacyjnych i stabilności inwestycyjnej. Jeszcze ostrzej krytykę ujęła Stanisława Skłodowska, 72-letnia emerytowana ekonomistka, która na łamach AFP stwierdziła: "Jego wybór źle świadczy o nas, Polakach".
Stany Zjednoczone w centrum polityki zagranicznej
Agencja AFP przypomina, iż Karol Nawrocki jeszcze w trakcie kampanii wyborczej udał się do Waszyngtonu, by zyskać poparcie Donalda Trumpa. Ewa Marciniak z Uniwersytetu Warszawskiego komentuje: "To właśnie na tym będzie budował swoją politykę zagraniczną, przynajmniej na początku". W kontekście biznesowym zacieśnienie relacji ze Stanami Zjednoczonymi może przynieść szanse między innymi w sektorze obronnym, energetycznym (zwłaszcza LNG i infrastruktura krytyczna) oraz technologicznym. Jednocześnie może pogłębić różnice interesów między Warszawą a Brukselą, co wpłynie na pozycję Polski w unijnych negocjacjach gospodarczych.
Warto zwrócić też uwagę, iż prezydent Karol Nawrocki w kampanii wyborczej jasno sygnalizował bardziej zdystansowane podejście wobec Ukrainy. Krytykował Kijów za brak wdzięczności i sprzeciwiał się wejściu Ukrainy do NATO. Występował również przeciwko utrzymywaniu szerokiego pakietu świadczeń dla uchodźców: "Polska przede wszystkim, Polacy przede wszystkim".
Jak zaznacza AFP, tego typu retoryka może wpłynąć na relacje gospodarcze z Ukrainą oraz zachwiać zaufaniem firm działających w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Dotyczy to w szczególności przedsiębiorstw z branży logistycznej, transportowej, budowlanej czy przetwórstwa rolnego, które korzystały na otwartych granicach i ułatwieniach we współpracy transgranicznej.
Polityczny klincz czy pragmatyzm?
Obserwatorzy cytowani przez AFP sugerują, iż mimo początkowego napięcia obie strony mogą być zmuszone do pragmatycznej współpracy. "Obie strony powinny zrozumieć, iż intensywna konfrontacja nie jest adekwatną drogą" - mówi Piotr Trudnowski z Klubu Jagiellońskiego.
Dla biznesu najważniejsze będzie, czy obóz rządzący i prezydent zdołają wypracować modus vivendi, który zapewni stabilność prawa i przewidywalność polityki gospodarczej. Inwestorzy będą uważnie śledzić nie tylko deklaracje, ale przede wszystkim praktyczne decyzje - zwłaszcza te związane z regulacjami, podatkami i rynkiem pracy.
Agata Jaroszewska