Infrastruktura, energetyka i ogólny rozwoju państwa. Po latach polaryzacji część środowiska politycznego stwierdziła, iż najważniejsze sprawy dla Polski muszą być poza nieprzerwanym sporem politycznym.
Kilku polityków postanowiło, iż kooperacja we wcześniej wspomnianych punktach musi przebiegać ponad podziałami. Jedną z nich jest Poseł Paulina Matysiak z Partii Razem, z którą przeprowadziliśmy wywiad podczas Kongresu Regeneracja w Dąbrowie Górniczej 7 września.
Tak dla Rozwoju. Inicjatywa źle widziana przez rząd
Dawid Błaszkiewicz (redaktor): Ostatnio było o Pani głośno w sprawie inicjatywy ponadpartyjnej, parlamentarnej, Tak dla Rozwoju.
Paulina Matysiak (poseł): Tak, w zasadzie pozaparlamentarnej. Zespół w parlamencie działa od początku roku. Nazywa się podobnie „Tak dla rozwoju: CPK, Atom, Porty”. Natomiast w czerwcu poinformowaliśmy o tym, iż ja i poseł Marcin Horała zakładamy stowarzyszenie. Ruch społeczny Tak dla Rozwoju, który ma zajmować się tematami, które w naszej opinii powinny być wyjęte poza nawias bieżącego sporu politycznego, a duże projekty infrastrukturalne powinny być kontynuowane i rozwijane w ponadpartyjnej zgodzie. Akurat kłótnie i zatrzymania projektów w tych tematach na pewno nam nie służą.
Wskazaliśmy na cztery ważne obszary. To właśnie Centralny Port Komunikacyjny, także transport szeroko rozumiany. Kwestie energetyki jądrowej, rozbudowy portów kontenerowych i bezpieczeństwa. Także inwestycje w armię. Myślę, iż jest całkiem spore prawdopodobieństwo, iż do tych tematów dołączą jeszcze kolejne. Mamy już dużo zgłoszeń od osób, które się zapisały i są zainteresowane inicjatywą. Wskazują na wiele tematów, które wymagają jasnych, zdeklarowanych działań. Akurat takie podejście sztafetowe, czyli iż to, co zaproponuje jeden rząd, będzie kontynuowane przez kolejny, w wielu sprawach by się przydało.
Uważa pani, iż jest to możliwe? Jak ocenia Pani nastroje w parlamencie odnośnie do tego projektu? W mediach społecznościowych Lewica wydaje się być średnio zadowolona.
Ja bym tutaj rozróżniła kilka kwestii. Jedną rzeczą jest oczywiście reakcja zarówno mojej macierzystej partii Razem, jak i klubu Lewicy, bo i w partii, i w klubie jestem na ten moment zawieszona. To zawieszenie w klubie trwa do 27 września i tutaj jakieś rozstrzygnięcia nastąpią pod koniec tego miesiąca. W partii mam rozpoczęte postępowanie dyscyplinarne. Reakcje były bardzo gwałtowne i mocne. Nie zgadzam się z nimi. Uważam, iż po pierwsze nie zrobiłam nic, co byłoby niewłaściwe, ani nie zrobiłam niczego, co stoi w jakikolwiek sposób w poprzek programowi, czy stanowiskom partii lub klubu.
W wielu kwestiach i tematach, którymi stowarzyszenie ma się zajmować, mamy zbieżne stanowisko. Lewica zajęła jednoznaczną pozycję w ostatniej kampanii europarlamentarnej, popierając cały projekt Centralnego Portu Komunikacyjnego. Ta reakcja kolegów i koleżanek z klubu jest dla mnie zupełnie niezrozumiała. Osobiście uważam, iż idzie ona raczej po pewnej linii estetycznej, tego, iż nie można podejmować żadnych działań z posłami z Prawa i Sprawiedliwości, choćby o ile mamy takie samo zdanie jak ta formacja czy ich posłowie w konkretnych wskazanych obszarach. Oczywiście tu warto też podkreślić, iż różnic między nami jest bardzo dużo.
Natomiast istotą stowarzyszenia jest to, by nie skupiać się na różnicach. Tego mamy naprawdę bardzo dużo na co dzień. Chcemy skupić się na tym, gdzie możemy się porozumieć, szukać sojuszników, pokazywać, iż praca dla Polski może łączyć i być czymś satysfakcjonującym, co powinno być uznawane za normę, a nie za odstępstwo.
Jednak reakcje niektórych osób i środowisk nie do końca wydają się wskazywać na chęć współpracy.
Te reakcje niektórych osób były zupełnie postawione na głowie, ale to też nie jest tak, iż odbiór jest jednoznaczny w całości elektoratu, czy moich wyborców. Tych głosów, które doceniają inicjatywy, jest bardzo dużo. Oczywiście jesteśmy już kilka miesięcy po ogłoszeniu stowarzyszenia i wypowiedzi, czy reakcje, zwłaszcza w mediach społecznościowych, trochę przycichły, ale zwłaszcza na początku, przez pierwszych kilka tygodni ten rozkład wyglądał tak 70 do 30. 70% pozytywnych reakcji ze strony bardzo różnych środowisk, także ze strony osób, które należą do Partii Razem, do partii Nowa Lewica, do innych lewicowych partii, czy w ogóle osób, które same się określają osobami o lewicowych poglądach, ale także z zupełnie innych formacji względem tych 30%, które były sceptyczne i im się ta formuła stowarzyszenia nie podobała, bo były mocno krytyczne.
Wydaje mi się, iż czas przestać w ogóle myśleć w takich istotnych dla nas sprawach myśleniem sondażowym, chociaż jasne, iż sondaże dają nam wiedzę o nastrojach społecznych. Przy tych tematach, które poruszamy, poparcie społeczne jest coraz większe. Ponad 60, choćby do 70% Polaków popiera kontynuację projektu Centralnego Portu Komunikacyjnego, 90% poparcia ma energetyka jądrowa i rozwój tego sektora. To oczywiście cieszy, iż tak wiele osób jest świadomych, co jest istotne, co będzie nam służyć i może być mocnym kołem zamachowym dla polskiej gospodarki. Z takim myśleniem będziemy tylko zyskiwać w przyszłości.
Więc tak naprawdę ile osób, tyle opinii na temat założenia stowarzyszenia. W zasadzie większość wakacyjnego czasu to spotykanie się ze strukturami w różnych miastach, i jednocześnie mocne zaangażowanie osób, które dołączyły do stowarzyszenia Tak dla Rozwoju w zbiórkę podpisów pod obywatelskim projektem ustawy Tak dla CPK. To projekt, którego celem jest zobowiązanie rządu do ambitniejszego podejścia do harmonogramu realizacji tego projektu i przyspieszenia inwestycji według założeń, które były opracowane wcześniej.
Istotne zmiany w CPK
Najistotniejszym punktem medialnym czy społecznym stowarzyszenia jest CPK, o którym w ostatnim czasie było bardzo głośno i powstała duża debata na ten temat. Już wiemy, iż obecny rząd zadeklarował się kontynuować tę inwestycję tylko w pewien sposób zmienioną. Jak ocenia Pani te zmiany, które zostały zaproponowane na konferencji prasowej, ale również poza nią? Odnośnie do komponentu lotniczego, tak samo kolejowego i całej infrastruktury wokoło.
Przede wszystkim cieszy mnie deklaracja realizacji projektu CPK. Rząd chce projekt kontynuować – decyzja zapadła po wielu miesiącach niepewności, kiedy wiele osób zastanawiało się, w którą stronę to pójdzie. Wątpliwości nie dziwią. W końcu pełnomocnikiem do spraw Centralnego Portu Komunikacyjnego został Maciej Lasek, poseł Platformy Obywatelskiej, który w poprzedniej kadencji mocno angażował się w protesty przeciwko CPK. W rządzie są inne osoby, które także w kampanii wyborczej jasno mówiły, krzyczały na wiecach, iż nie będzie CPK, iż zrobią wszystko, żeby konkretna linia nie powstała. To na przykład Mikołaj Dorożała z Polski 2050, obecny wiceminister w resorcie klimatu i środowiska.
Nie dziwię się, iż bardzo wielu osobom, także ekspertom i parlamentarzystom, zaświeciła się lampka ostrzegawcza. Czy będzie ten projekt, czy zostanie „zaorany”? Mieliśmy cały długi serial z audytami, które miały zweryfikować różne obszary. Warto podkreślić, iż żaden z tych audytów zapowiadanych przez Platformę Obywatelską się nie odbył. Mieliśmy do czynienia tylko z „audytem” wewnętrznym. To jest oczywiste, iż w każdej spółce, w której pojawia się nowy zarząd i nowe osoby na stanowiskach nadzorujących, trzeba zapoznać się z dokumentacją, umowami i fakturami. Trzeba wiedzieć, co i na jakim etapie się przejmuje, żeby dalej tę pracę kontynuować. Natomiast na podstawie tych danych mamy ostatecznie decyzję o kontynuacji. Myślę, iż z jednej strony mocna presja społeczna i coraz bardziej merytoryczne dyskusje pokazały, iż zaczęliśmy się jako społeczeństwo tym tematem interesować, iż chętnie słuchaliśmy analiz oraz eksperckich wypowiedzi i chcemy sobie wyrobić zdanie. Myślę, iż te argumenty, które podawali eksperci, nas jako społeczeństwo przekonały.
A co wiemy na ten moment?
Na ten moment wiemy o tym, iż zostanie na pewno zrealizowana linia Y Warszawa-Łódź i potem rozgałęziająca się na Wrocław i Poznań. Jednak tak naprawdę z tych informacji, które pojawiały się na konferencjach czy śniadaniach prasowych, zbyt wielu konkretów też nie mamy. Cały czas nie odbyły się komisje infrastruktury w tym temacie.
A miały być trzy.
Tak. W pierwszym półroczu miały być trzy poświęcone CPK zarówno komponentowi kolejowemu i lotniczemu. Te komisje były cały czas przekładane na życzenie pana pełnomocnika Macieja Laska. Mamy zaplanowane kolejne komisje teraz jesienią i liczę na to, iż się odbędą, bo my potrzebujemy rozmowy, dialogu czy z ministrem Laskiem, czy z ministrem Malepszakiem. Potrzebujemy odpowiedzi na wiele nurtujących nas pytań. Niektóre informacje pojawiające się (a czasami ich brak) na konferencjach także wzbudziły bardzo duży niepokój różnych osób i środowisk zamieszkałych na przykład w Polsce Wschodniej. Warto podkreślić, iż przecież w pierwszej wersji zaprezentowanej mapki w ogóle nie zostały uwzględnione choćby Katowice. Potem się pojawiły.
CPK kolejny raz ma problemy z komunikacją.
Mamy problem z informacjami, co dalej z tymi liniami, które idą we wschodniej części Polski. Mamy bardzo dużo takich informacji, iż będzie mniej zatrzymań pociągów w Kaliszu czy w Sieradzu. To też budzi niepokój zarówno samorządowców z tych rejonów, ale też mieszkańców. Pozostaje pytanie, jak bardzo projekt dla osób z omawianych regionów zostanie okrojony, bo takich konkretów się nie dowiedzieliśmy. Żeby ocenić tę projektowaną siatkę połączeń, musielibyśmy znać jakiś ramowy rozkład jazdy, żeby porównać, ile pociągów się tam zatrzyma, ile ominie tę stację. Mówimy oczywiście o pociągach w tej formule kolei dużych prędkości. Jesteśmy w takiej sytuacji, iż część z takich informacji musimy sobie rekonstruować na podstawie wypowiedzi medialnych, udzielanych wywiadów, czy jakichś śniadań prasowych. Nie ma rozmowy między rządem a parlamentem. Osobiście bardzo nad tym boleję, bo to jest właśnie to miejsce, żeby z parlamentarzystami z Komisji Infrastruktury rozmawiać i wyjaśnić wszelkie wątpliwości i spróbować je rozwiać.
Nasuwa się pytanie, czy aby ta nie najlepsza komunikacja nie jest celowa. Może jednak czekają nas gruntowne zmiany w projekcie?
Zakładam, iż może być po prostu wiele jakichś niepotrzebnych nieporozumień, a być może faktycznie jakieś elementy dotyczące zmian są ukrywane. Mamy zmiany w projekcie jeżeli chodzi o prędkość pociągów. Propozycję Polski 100 minut, ale też zapewnienia, iż tam, gdzie nie będzie kolei, będziemy mieli transport autobusowy. I to wszystko bardzo dobrze brzmi, bardzo ładnie wygląda na prezentacji, ale kiedy zaczyna się wchodzić w szczegóły, a taką okazję miałam przy okazji z senackiej Komisji Infrastruktury, gdzie uczestniczył również minister Malepszak, to zapytałam go, w jaki sposób ministerstwo planuje zapewnić funkcjonujące połączenie autobusowe w miejscach, gdzie organizatorem przewozów jest wójt, burmistrz czy starosta. Wyczerpującej odpowiedzi nie było.
W obecnym porządku prawnym przy obowiązujących przepisach ustawy o publicznym transporcie zbiorowym sytuacja wygląda tak, iż za transport na poszczególnym terenie np. na terenie powiatu odpowiada starosta. Nie ma żadnego mechanizmu, w którym minister infrastruktury mógłby wymóc na staroście jakiegokolwiek powiatu, żeby on uruchomił autobus z danej miejscowości do miejscowości, gdzie jest stacja kolejowa. Nie chcę już choćby wchodzić w ten poziom, kiedy to są np. dwa różne powiaty, kiedy trzeba dojechać do innej miejscowości czy choćby innego województwa, bo sytuacja się zaczyna wtedy komplikować. Natomiast co do samego mechanizmu minister infrastruktury nie ma w tym momencie takich narzędzi, żeby uruchomić tam połączenie. Odnoszę się tylko do kwestii połączenia linią autobusową jednej miejscowości z drugą. Już choćby nie wchodzę w ten poziom szczegółowości skomunikowania transportu autobusowego z kolejowym, więc jak widać, na tym poziomie szczegółów nie dostajemy konkretów i myślę, iż przede wszystkim powinniśmy o tych konkretach rozmawiać. To one są w stanie pokazać, czy to jest propozycja wymyślona na konferencję prasową, żeby ładnie wyglądała na slajdzie w prezentacji, czy to jest propozycja na serio, nad którą ktoś w ministerstwie pracuje i ma jakieś konkretne założenia.
Komponent lotniczy i kolejowy w CPK
Premier jeszcze zapewniał o zachowaniu lotnisk lokalnych, żeby nie czuły się zagrożone. We wcześniejszym planie CPK było przewidywane zamknięcie jednego lotniska warszawskiego. w tej chwili premier deklaruje pozostawienie tego lotniska jako swego rodzaju walkę z centralizacją. Czy pani uważa, iż to jest dobry kierunek rozwoju CPK pod komponentem lotniczym, czy jednak wolałaby Pani pozostać przy pierwotnym planie?
Pierwotny plan budowy CPK nie zakładał ingerencji w funkcjonowanie lotnisk lokalnych. To pokazał nam czas wojny na Ukrainie i przykład lotniska w Rzeszowie, którego rola jest niezwykle istotna także na poziomie naszego bezpieczeństwa. Więc tutaj nie ma i nie było takiego myślenia, iż lotniska lokalne będą zamykane. Natomiast faktem jest założenie, iż lotnisko Okęcie zostanie zamknięte i ruch z tego lotniska zostanie przeniesiony na nowe lotnisko w Baranowie. Zresztą to było pewnym gwarantem poziomu liczby lotów z nowego lotniska. Przy założeniu, iż Okęcie dalej będzie funkcjonować to lotnisko może faktycznie nie wykorzystać swojej szansy i możliwości. Do tego oczywiście dochodzi wykorzystanie terenu w Warszawie na nową dzielnicę mieszkalną. Pamiętajmy o mieszkańcach samej Warszawy, ale też okolicznych miast, którzy już teraz narzekają na bardzo duże niedogodności związane z tym, iż mieszkają w pobliżu lotniska. To jest hałas przez cały dzień. choćby o ile weźmiemy pod uwagę, iż mamy wyłączoną noc z lotów na podstawie decyzji środowiskowej, to i tak te osoby, które mieszkają na tym terenie od wczesnego rana do wieczora, cały czas narażone są na hałas. Przy nowym lotnisku unikamy tego rodzaju problemów.
Opowieści o tym, iż wybudujemy nowe lotnisko, które świetnie będzie działać i jednocześnie zostawimy to, które miało być zamknięte i z którego ruch miał być punktem startowym dla lotniska w Baranowie, jest po prostu oszustwem. Myślę, iż tutaj nie ma chęci jednoznacznej deklaracji, iż ten ruch z Okęcia będzie musiał zostać przeniesiony. Jednocześnie mamy też informację o tym, iż to lotnisko będzie modernizowane i rozwijane. Jak popatrzymy na daty, no to się okazuje, iż po co modernizować lotnisko Chopina, skoro termin oddania tej modernizacji pokrywałby się z oddaniem nowego lotniska. Tutaj należałoby pomyśleć i dowiedzieć się jakiego rodzaju to będą modernizacje i ile one będą kosztować, z jakimi też utrudnieniami będą wiązały się dla pasażerów, a na pewno z jakimiś będą się wiązały, i wtedy oszacować decyzję. Natomiast tak jak mówię, my w ogóle o tym nie wiemy. My jako parlamentarzyści.
Jeszcze w komponencie kolejowym pojawiały się głosy ograniczenia peronów na stacji w Baranowie. To może pociągnąć za sobą implikacje ograniczenia rozwoju kolei szybkich prędkości, o której wcześniej zostało wspomniane. Ma Pani takie obawy, czy jednak nie jest to powód do zmartwień?
Wiemy z doniesień medialnych, iż kubatura samego dworca ma się nie zmienić. Minister Malepszak wspominał o tym, iż dwóch peronów nie będzie, iż to będą po prostu tory, przejazd bez zatrzymania pod stacją. Pozostaje pytanie, czy będzie ewentualna możliwość dobudowy tych peronów, o ile zajdzie taka potrzeba, czy nie będzie? Odpowiedzi na to pytanie również nie znamy. Powtórzę po raz kolejny: czas na komisję infrastruktury w temacie CPK. Projekt jest zbyt istotny dla polskiej gospodarki i naszego bezpieczeństwa, by zostawić go bez poselskiej i obywatelskiej kontroli.
Znajdziesz nas w Google News