Jest produkcja, jest konsumpcja...
Badając wodorowe perspektywy Gaz-System zebrał ankiety od podmiotów, które coś planują w tym obszarze. Operator dostał ich prawie 200, do badania wziął 178: 93 deklaracje produkcji, 81 dotyczących konsumpcji oraz 4 projekty magazynowe. Oczywiście wyniki do niczego Gaz-Systemu nie obligują, ale dają pierwsze bardzo zgrubne pojęcie, jak wodorowy system może w przyszłości wyglądać. Wszystkie poniższe wnioski można więc traktować jako prawdopodobne, gdy deklaracje interlokutorów Gaz-Systemu przekują się w rzeczywistość.
Pierwszym wnioskiem Gaz-Systemu jest to, iż już za kilka lat w kraju wystąpi niedobór zielonego wodoru, który trzeba będzie pokryć importem. To konkluzja zbieżna z wnioskami niedawnego raportu Orlenu o zielonym wodorze.
Chociaż Orlen wychodził w swojej analizie z zupełnie innego miejsca, podstaw i założeń, wykazała ona konieczność importu zielonego wodoru klasy RFNBO. W ocenie Orlenu, aby wypełnić postanowienia dyrektywy RED III w przemyśle w Polsce w 2030 roku zabraknie 140 tys. ton wodoru RFNBO. A pięć lat później deficyt będzie na poziomie 110 tys. ton.
Gaz-Systemowi wyszło z ankiet, iż deficyt będzie 10 razy wyższy, choć operator opierał się na deklaracjach, a nie na szacunku efektów wdrożenia dyrektywy. I tak w 2030 roku ma zabraknąć 800 tys. ton rocznie, a od 2035 roku luka będzie rzędu półtora miliona ton rocznie.
Co ciekawe, o ile rząd w projekcie KPEiK zakłada, iż za 6 lat zielony wodór będą produkowały elektrolizery o mocy 2 GW, to z ankiet wynika, iż moc ta miała być niemal 3 razy wyższa - 5,9 GW. Tyle dziś deklarują potencjalni producenci. A i tak jest deficyt. Zatem albo będzie jeszcze więcej mocy produkcyjnych, albo zostaniemy z koniecznością importu albo deklaracje były składane mocno na wyrost.
Wodorowa geografia Polski
Gaz-System poszedł krok dalej, bo jako operator infrastruktury przesyłowej, w przyszłości także wodoru (nowe Prawo wodorowe stanowi, iż jej operatorem będzie spółka zależna Gaz-Systemu) naszkicował wyłaniającą się z ankiet wodorową geografię Polski. Centrum produkcji ma być w północno-zachodniej Polsce. Już w 2030 roku województwa Lubuskie, Zachodniopomorskie i Pomorskie mają dostarczać 2/3 zielonego wodoru, a później choćby 3/4.
Co ciekawe, w strukturze produkcji podmioty zajmujące się wyłącznie mają 1/3 deklarowanego potencjału, to znaczący wkład deklarują elektrownie i przemysł z własnymi zdolnościami wytwórczymi.
W konsumpcji absolutnym liderem i to na przestrzeni lat, jest województwo wielkopolskie, a podąża za nim dolnośląskie. Zaś ponad 3/4 deklarowanego zużycia przypada na przemysł. Reszta w większości na elektrociepłownie.
Od 2035 roku Wielkopolsce będzie brakować po milion ton zielonego wodoru rocznie, a Dolnemu Śląskowi jakieś pół miliona. Co oznacza, iż przepływy wodoru będą się znacząco różnić od przepływów gazu ziemnego. Być może to wskazówka, iż potrzebna będzie nowa sieć przesyłowa, albo znacząca przebudowa istniejącej. Ponieważ milion ton wodoru to ponad 10 mld m sześc. do przesłania rurociągami.
Gaz-System ocenia też, iż nadesłane ankiety wskazują na znaczący deficyt pojemności magazynowych. Zasygnalizowane projekty to jedynie 0,013 mln ton. Według operatora, to dużo za mało, aby zbilansować system przesyłowy. Zwiększenie liczby i pojemności magazynów wodoru jest niezbędne do prawidłowego funkcjonowania rynku - konkluduje Gaz-System.
Wodór na wstępnym etapie
Czas pokaże na ile deklaracje przełożą się na inwestycje. Gaz-System podkreśla, iż projekty - zarówno konsumpcji, jak i produkcji- są na etapie wstępnych analiz. "Jest to związane z dużą niepewnością inwestycyjną oraz wczesnym etapem rozwoju rynku wodoru w Polsce, w tym brakiem infrastruktury przesyłowej' - czytamy w prezentacji Gaz-Systemu.
Gaz-System napisał też iż "z badania wynika, iż podmioty zainteresowane produkcją wodoru nie nawiązały
współpracy z podmiotami planującymi jego konsumpcję".
To oczywiście jeszcze jedna wskazówka, iż wodorowe deklaracje trzeba traktować z dużą dozą ostrożności.