Tydzień opadów i dwie silne infekcje
Pogoda się poprawiła, a w prognozach nie widzimy na razie większych opadów deszczu. To czas na wykonanie kolejnych zabiegów przeciwko parchowi jabłoni. Przez ostatni tydzień w zagłębiach produkcji sadowniczej spadło od 15 do 30 litrów wody na każdy metr kwadratowy. Zwilżenie liści było bardzo długie, co pomimo niskich temperatur umożliwiło rozwój grzyba Venturia inaequalis.
Finalnie, modele chorobowe naliczyły w minionym tygodniu dwie silne infekcje. Przed opadami algorytmy wyliczały zagrożenie na ekstremalnie wysokim poziomie. Zgadza się z tym część sadowników. Twierdzą, iż w połowie czerwca zobaczymy na liściach liczne plamy parcha. Oczywiście tam, gdzie ochrona nie była dostatecznie szczelna.
Jakie zabiegi przeciwko parchowi?
W ubiegłym tygodniu sadownicy często decydowali się na zabiegi stop-spray, aby przerwać infekcję. Przeważnie był to piątek lub sobota. Są jednak sady, gdzie ich nie wykonano. W takim wypadku zabieg interwencyjny difenokonazolem już nie pomoże i producenci muszą przygotować się na widoczne objawy choroby za kilkanaście dni. Później przyjdzie czas na zabiegi wypalające wodorowęglanem potasu.
W przypadku, gdy ostatni zabieg wykonany był w sobotę dziś możemy kontynuować ochronę preparatem kontaktowym opartym na kaptanie (Captan / Malvin 80 WGD).
Jeśli gospodarujemy na mniejszym obszarze mamy dziś odpowiednią temperaturę do wykonania zabiegu interwencyjnego (powyżej + 12 stopni). Dobrą decyzją będzie difenokonazol, który wykazuje działanie interwencyjne do 120 godzin po wystąpieniu infekcji (Score / Porter / Difo 250 EC).
Okno pogodowe na powyższe zabiegi nie będzie długie ponieważ wieczorem znowu ochłodzi się. jeżeli produkujemy jabłka na większym obszarze lepszym dniem na zabieg difenokonazolem będzie wtorek. Wówczas będziemy mieli pewność co do skutecznego działania substancji.
