Pichon jest Made In Poland

1 tydzień temu

Czy w Polsce możemy się pochwalić fabryką, w której produkuje się nowoczesne maszyny rolnicze na światowym poziomie? Jak najbardziej, a jednym z takich miejsc jest fabryka maszyn Pichon w Wołczynie koło Kluczborka.

Marka Pichon należy do duńskiego producenta Samson Agro, który specjalizuje się w sprzęcie przeznaczonym do nawożenia pól i łąk naturalnymi nawozami. Trzy europejskie fabryki codziennie opuszczają dziesiątki wozów asenizacyjnych, różne rodzaje ramp do aplikacji nawozu oraz wiele typów rozrzutników.

Jedna z tych fabryk znajduje się w Wołczynie i od 2011 r. produkowane są w niej maszyny marki Pichon. Jak mówi mi podczas oprowadzania po fabryce Albert Ciszek, dyrektor sprzedaży w grupie Samson Agro, lokalizacja fabryki maszyn Pichon w Polsce nie była przypadkowa.

“Nasze rolnictwo mocno się rozwija i potrzebuje nowoczesnych maszyn do naturalnego nawożenia, które staje się powoli w Europie nie tyle wymogiem, co koniecznością. Od wielu lat widoczny jest wzrost w stosowaniu nawozu pochodzenia naturalnego, bo jest on tani i co istotne, także łatwo dostępny. Niebagatelne znaczenie mają też koszty ekonomiczne, bo produkcja roślinna staje się coraz droższa”, mówi Albert Ciszek.

Fabryka Pichon w Wołczynie to jedna z trzech w Europie, a produkowane tu beczki i rozrzutniki trafiają przede wszystkim do gospodarstw w Polsce, Czechach, Słowacji, Węgrzech i Rumunii. W większości są to wozy asenizacyjne wyposażone w aplikatory wleczone o szerokości 12 – 27 m, 3- do 6-metrowe talerzówki, ale największym zainteresowaniem rolników cieszą się aplikatory łyżwowe TSB w szerokościach 7,5 do 24 m, które są nowością w ofercie.

fot. Adam Ładowski

Taki właśnie 7,5-metrowy aplikator z beczką Pichon SV16 opuszczał fabrykę podczas mojej wizyty. Jak każda wyprodukowana tu maszyna także i ten zestaw przed załadunkiem do klienta musi przejść szereg końcowych testów. Dopiero po uzyskaniu certyfikatu jakości może wyjechać za bramę. “Otwórz – zamknij – opuść” – technik wielokrotnie powtarza te słowa operatorowi ciągnika, bacznie przyglądając się rozkładającym się ramionom aplikatora. Kwestia jakości w maszynach Pichon rozpoczyna się jednak gdzie indziej, bo na linii produkcyjnej. Tam właśnie na zaproszenie dyrektora handlowego kieruję moje kroki.

Wielka hala, w której jestem, podzielona została na dwie linie produkcyjne. Na jednej powstają rozrzutniki serii MK, a na drugiej wozy asenizacyjne. Jak podpowiada mi Albert Ciszek, aż 75% produkcji powstaje na miejscu w Wołczynie. Reszta, czyli ogumienie i okablowanie, dostarczają renomowani producenci. Całość produkcji wielkich stalowych konstrukcji podzielona jest na etapy i widzę tu bardzo efektywne planowanie produkcji. Równo ucięte ogromne płachty 8-milimetrowej stalowej blachy czekają na wjazd do walcarki. Wywinie ona z nich idealnie równe obręcze. “Tu nie ma odpadów. Wszystko jest idealnie zaplanowane” – słyszę głos mojego przewodnika.

fot. Adam Ładowski

Moją uwagę zwraca pracownik łączący ze sobą elementy podwozia. Z daleka wydaje mi się, iż się dopiero uczy, ale podchodzę bliżej i widzę, iż się bardzo myliłem. Kierowany wprawną dłonią spawacza oślepiający łuk elektryczny precyzyjnie łączy grube, wyprasowane elementy zawieszenia rozrzutnika. Stygnąca czerwona linia okazuje się gładka jak odlana z jakiejś masy. Gdy połączenie ostygnie, jest bardzo dokładnie czyszczone, a cała konstrukcja przygotowana do następnej fazy produkcji.

fot. Adam Ładowski

Obok stoi prawie gotowa beczka. Czeka ją jeszcze dokładny proces cynkowania. To właśnie jest następny z wielu czynników wpływających na jakość maszyn Pichon. Wszystkie elementy stalowe są poddane dokładnemu procesowi pokrycia warstwą cynku. To jedyna droga do ich długowieczności, bo gnojowica czy naturalny nawóz silnie reagują ze stalą i choćby dokładne malowanie nie gwarantuje na dłuższą metę trwałości powłoki, ale ocynk tak. Co ciekawe, procesowi cynkowania poddawany jest tu osobno każdy element stalowy. Dzięki temu w razie potrzeby choćby po latach można w rozrzutniku wymienić tylko część blachy poszycia, a nie całą kastę.

fot. Adam Ładowski

Jak powstają wozy Pichon SV?

fot. Adam Ładowski

Na kolejnym stanowisku srebrzyste beczki osadzone zostają na podwoziu i poddane następnej kontroli, zanim kolejny technik uzbroi je w podzespoły zewnętrzne.

fot. Adam Ładowski

To jeszcze nie koniec, bo kolejny technik dokładnie oplata maszyny instalacją elektryczną. Klienci lubią wygodę, dlatego wozy Pichon i współpracujące z nimi różne aplikatory sterowane są joystickiem ICS oraz coraz częściej wybieranym modułem sterującym IC7s wyposażonym także w joystick i w 7-calowy ekran. Każde połączenie jest dokładnie sprawdzane i zabezpieczone przed kurzem i wilgocią. Wszystko ma niezawodnie działać przez lata.

Gotowe wozy asenizacyjne produkowane w Wołczynie po sprawdzeniu parametrów i kolejnych testach trafiają na plac, gdzie oczekują na transport do klientów.

Pichon zdecydowanie jest Made in Poland.

Idź do oryginalnego materiału