Stało się to, czego obawiało się środowisko rolnicze – Komisja Europejska zatwierdziła umowę handlową z Mercosurem, blokiem państw Ameryki Południowej (Argentyna, Brazylia, Paragwaj, Urugwaj). Decyzja ta może otworzyć rynek UE na zalew taniej żywności produkowanej poza europejskimi standardami. Rolnicy biją na alarm: to gwóźdź do trumny dla unijnego rolnictwa.

Porozumienie tymczasowe – szybka ścieżka wprowadzania zmian
Umowa, wynegocjowana w grudniu 2024 r., ma wejść w życie częściowo w ramach porozumienia tymczasowego. Wystarczy do tego zgoda Parlamentu Europejskiego i co najmniej 15 państw członkowskich reprezentujących 65 proc. ludności UE. Reszta, czyli pełna ratyfikacja, może potrwać lata, ale skutki dla rynku rolniczego odczuwalne będą niemal natychmiast.
KE uspokaja bajkami o „korzyściach”
Szefowa Komisji, Ursula von der Leyen, przekonuje, iż niższe cła i tańszy import przyniosą wzrost gospodarczy i nowe miejsca pracy. Jednak dla rolników takie zapewnienia brzmią jak kpina. Tania wołowina czy soja z Ameryki Południowej, produkowana często przy użyciu metod niezgodnych z unijnymi normami, uderzy bezpośrednio w dochody gospodarstw europejskich.
„Hamulec bezpieczeństwa” – iluzja ochrony
Komisja obiecuje mechanizm ochronny – jeżeli import z Mercosuru zachwieje rynkiem, mają ruszyć rekompensaty z rezerwy rolnej wartej 6,3 mld euro. Zapowiedziano też monitoring najbardziej wrażliwych produktów i półroczne raporty dla państw członkowskich. Ale rolnicy pytają wprost: czy kiedykolwiek takie hamulce faktycznie działały w praktyce?
Wołowina w centrum uwagi
Największe obawy budzi wołowina. Roczny kontyngent importowy wyniesie 99 tys. ton mięsa z obniżonym do 7,5 proc. cłem. Urzędnicy w Brukseli bagatelizują sprawę, tłumacząc, iż to „zaledwie 1,5 proc. spożycia wołowiny w UE – dwa hamburgery na głowę”. Jednak dla producentów w Polsce i innych krajach Unii to realne ryzyko spadku cen i utraty rynku.
Rolnicy wściekli: „Unia sprzedaje nas za grosze”
Decyzja Komisji Europejskiej to kolejny cios w europejskie rolnictwo. Zamiast wzmacniać lokalną produkcję i bezpieczeństwo żywnościowe, Bruksela otwiera drzwi produktom powstającym w zupełnie innych warunkach – często kosztem środowiska i zdrowia konsumentów.
„Polscy rolnicy zostali poświęceni w imię interesów wielkiego biznesu. Nie ma żadnych gwarancji, iż te zapisy ochronne faktycznie nas uratują” – komentują przedstawiciele organizacji rolniczych.
Groźne skutki dla przyszłości wsi
Jeśli umowa wejdzie w życie, konsekwencje mogą być dramatyczne: spadek opłacalności hodowli, upadek wielu gospodarstw rodzinnych, jeszcze większe uzależnienie rynku od importu i dalsza marginalizacja unijnego rolnictwa.