Polacy wyczekują otwarcia "małego Dubaju". Inwestycji nie przerwała choćby śmierć milionera

6 godzin temu
Zdjęcie: Polsat News


Polacy nie mogą się już doczekać otwarcia hotelu Gołębiewski w Pobierowie. Obiekt ze względu na swoje imponujące rozmiary jest nazywany "małym Dubajem". Marka Gołębiewski cieszy się wielkim uznaniem wśród Polaków, a duży wpływ ma na to sympatia, jaką darzono jej założyciela, Tadeusza Gołębiewskiego.


Komentarze na facebookowym profilu hotelu Gołębiewski w Pobierowie sugerują, iż Polacy chcieliby już móc rezerwować noclegi w "małym Dubaju". "Nie mogę się doczekać kiedy wpadniemy z wizytą", "Kiedy otwarcie?", "W końcu coś pięknego nad polskim morzem. [...] Świętej pamięci pan Tadeusz wiedział, co buduje", "Piękny. Nie możemy się doczekać" - można przeczytać pod jednym z ostatnich zdjęć na profilu hotelu.


Kiedy otwarcie Gołębiewskiego w Pobierowie?


Gołębiewski w Pobierowie ma 13 pięter - w tym dwa podziemne - i mieści się przy samej plaży. Do dyspozycji gości będzie m.in. 1200 pokoi oraz kilka basenów. Jak przekazała w grudniu "Gazeta Lubuska", otwarcie obiektu ma nastąpić w nadchodzącym sezonie letnim. Onet.pl zapytał dział komunikacji Gołębiewski Holding, kiedy można się tego spodziewać. "Kontynuujemy prace przygotowawcze do otwarcia Hotelu Gołębiewski w Pobierowie. Prosimy jeszcze o chwilę cierpliwości, a już niedługo poinformujemy o szczegółach związanych z inwestycją" - przekazał dział prasowy.Reklama


Budowa Gołębiewskiego w Pobierowie ruszyła w 2018 roku, a jej ukończenie było kilkakrotnie przekładane. Na opóźnienia wpłynęła epidemia, problemy finansowe, a potem śmierć założyciela hotelarskiego imperium Tadeusza Gołębiewskiego. Biznesmen był bardzo szanowany w regionie Pobierowa.
Kiedy odszedł w 2022 roku, lokalni samorządowcy martwili się, iż hotel nie zostanie ukończony. Podkreślali, iż ta inwestycja była "dziełem życia" Gołębiewskiego. Hotelarz cieszył się także ogromną sympatią opinii publicznej ze względu na to, jakim był człowiekiem. "Był to pierwszy prywaciarz w naszym mieście. Ktoś, kto u niego pracował, mówił, iż wygrał los na loterii. Każdy chciał się dostać do niego do pracy, bo była ona gwarancją dobrych zarobków i terminowych wypłat" - wspominała w rozmowie z "Faktem" mieszkanka Wołomina po śmierci magnata. To właśnie w tym mieście Gołębiewski założył swoją pierwszą fabrykę paluszków i wafli. Dziś przedsiębiorstwo ma swoją siedzibę w miejscowości Ciemne i jest znane jako Tago.
Czytaj także: Górale z niepokojem patrzą na budowę nowego hotelu. "Kościelisko zapłacze"


Gołębiewski zastawił majątek i dom, żeby wypłacać pensje


Kiedy z powodu koronawirusa hotele Gołębiewskiego świeciły pustkami, zaciągnął 30 mln zł kredytu pod zastaw swojego majątku, by uratować miejsca pracy. "Żeby utrzymać wszystkich pracowników, bo jest ich około tysiąca, 950 osób dokładnie, i nie zwalniać nikogo, bo tak to zrobiłem, żeby przez trzy miesiące utrzymać stanowiska pracy, i pokryć koszty związane z tym wszystkim, będzie to kosztowało 30 milionów złotych we wszystkich moich hotelach. Mam te pieniądze, otrzymałem je jako pożyczkę z banków. Na szczęście miałem zdolność kredytową bardzo dobrą, i mam duży majątek, który został zastawiony w całości, choćby dom" - mówił w maju 2020 roku w rozmowie z TVN24.


Tadeusz Gołębiewski zaczynał od produkcji wspomnianych paluszków, a biznesem hotelarskim zajął się w 1989 roku. Kupił ziemię w Mikołajkach i w dwa lata wybudował pierwszy Gołębiewski. W kolejnych latach następne hotele marki stanęły m.in. w Białymstoku, Wiśle i Karpaczu.
Idź do oryginalnego materiału