Polski e-commerce tygrysem Europy [KOMENTARZ]

2 dni temu

Jak wynika z opublikowanego raportu Cushman & Wakefield „Quo vadis e-commerce”, jedną z najbardziej obiecujących lokalizacji do prowadzenia operacji e-commerce jest region CEE. Dane Cushman & Wakefield wskazują też, iż za ponad połowę obrotu generowanego w regionie odpowiada polski rynek. Perspektywy dla rozwoju handlu elektronicznego w Polsce są tym bardziej optymistyczne, iż koszty prowadzenia operacji logistycznych, tak strategicznych dla e-commerce, są u nas o 18 proc. niższe niż w Czechach i aż o 50 proc. niższe niż w Niemczech – pisze w komentarzu dla redakcji OmnichannelNews.pl Damian Kołata, Partner, Head of Industrial & Logistics Agency, C&W.

Jak podaje eMarketer, globalny e-commerce osiągnie w tym roku wartość ponad 6 bln USD, z czego ponad połowę wolumenu wygenerują Chiny – 3,2 bln USD. Drugie miejsce na podium zajmują USA z wynikiem niemalże trzykrotnie niższym, bo 1,19 bln USD. Z kolei Statista szacuje, iż udział europejskiego e-commerce w globalnym wyniku wyniesie w tym roku 8 proc. i po spadkach związanych z powrotem do tzw. nowej normalności pocovidowej przekroczy w przyszłym roku barierę 600 mld USD. Wszystko wskazuje na to, iż gorsze rezultaty zarejestrowane dwa lata temu, które były związane głównie ze słabszymi wynikami największych zachodnich rynków – brytyjskiego, niemieckiego i francuskiego – są przeszłością. Kolejne lata powinny być zatem czasem stabilnego, choć nie tak szybkiego, jak w latach 2020-2021, wzrostu.

Wciąż aktualna pozostaje też statystyka, według której trzy wspomniane powyżej rynki generują 75 proc. całego europejskiego obrotu. To pokazuje natomiast spore rozwarstwienie pomiędzy Europą Zachodnią, a rynkami CEE, które odpowiadają za około 12 proc. obrotu. Warto jednak dodać, że Europa Środkowo-Wschodnia pozostaje czwartym z kolei regionem globalnie, na którym wzrosty w 2023 roku były największe. Gdy z kolei spróbujemy przyjrzeć się bliżej CEE jako całości, to, według naszych szacunków, Polska odpowiada w regionie za ponad połowę obrotu. Na kolejnych miejscach uplasowały się Czechy z 12-procentowym udziałem, Rumunia – z prawie 10 proc., Ukraina mająca 7 proc. i Węgry generujące 6,5 proc. obrotów.

E-commerce’owe eldorado

Co więcej, najnowszy raport Cushman & Wakefield wskazuje, iż region CEE, zarówno historycznie, jak i pod kątem prognoz obejmujących najbliższe lata, to najdynamiczniejszy rynek w zakresie handlu internetowego i nie tylko. Według szacunków Statista, jeżeli weźmiemy pod uwagę skumulowane wzrosty podzielone na rynki CEE, Europy Zachodniej oraz Unii Europejskiej, Europa Środkowo-Wschodnia wyraźnie góruje zarówno nad tą drugą grupą państw, jak i nad wszystkimi krajami UE. Procentowo wzrost ten jest odpowiednio o 1,4 pp. oraz 2,7 pp. wyższy.

Fakt ten nie dziwi o tyle, iż patrząc na historyczne i prognozowane skumulowane poziomy PKB, kraje regionów CEE, a przede wszystkim Polska, wypadają bardzo dobrze. Nasuwa się więc tu pytanie, czy stajemy się e-commerce’owym eldorado. Bez wątpienia handel online to ten segmenty rynku, który nieustannie się rozwija, a Deloitte wspomina choćby o tempie 2,5 razy szybszym niż handel tradycyjny co najmniej do 2030 roku. Z drugiej jednak strony GfK wskazuje, iż ponad 65 000 sklepów online odpowiada jedynie za 8,5 proc. rynku, podczas gdy ponad 40 000 placówek w 600 centrach handlowych za 40 proc.. Naszym zdaniem niezwykle ciężko jest jednak dokładnie rozdzielić miejsce powstawania i finalizacji procesu zakupowego, a w badaniu GfK 61 proc. respondentów deklarowało, iż po wizycie w sklepie odwiedziło witrynę internetową firmy, a 82 proc. kupiło coś online. Dlatego też coraz więcej firm wdraża rozwiązania omnichannel, gdzie wszelkie kanały zakupu, odbioru i zwrotu krzyżują się wzajemnie.

Jak szacuje Strategy&, wartość polskiego sektora e-commerce wyniosła w zeszłym roku 131 mld PLN, co oznacza dwucyfrowy, bo 12-procentowy wzrost w stosunku do roku 2022. W latach 2024 – 2028 wartość rynku ma wynieść 192 mld PLN, a niektóre kategorie w tym segmencie wzrosną choćby o 60 proc..

Jak szacuje Strategy&, wartość polskiego sektora e-commerce wyniosła w zeszłym roku 131 mld PLN, co oznacza dwucyfrowy, bo 12-procentowy wzrost w stosunku do roku 2022. W latach 2024 – 2028 wartość rynku ma wynieść 192 mld PLN, a niektóre kategorie w tym segmencie wzrosną choćby o 60 proc..

Jakby danych, badań i raportów było mało, Krajowa Izba Gospodarcza (w oparciu o sprawozdawczość GUS) szacuje, iż obroty w e-handlu w lipcu 2024 roku stanowiły 8,8 proc. obrotów handlu detalicznego realizowanych w sektorze przedsiębiorstw (prawie 81 mld PLN) i osiągnęły wartość 7,1 mld PLN. Były one o 8,4 proc. większe niż w czerwcu, a wzrost ten nie miał charakteru sezonowego i co więcej, wyniki okazały się aż o 16,7 proc. wyższe niż przed rokiem. Rezultaty osiągane przez e-commerce w drugim i trzecim kwartale tego roku są też najwyższe w ujęciu miesięcznym w ciągu ostatnich czterech lat, co oznacza, iż nawet, jeżeli doszło do pocovidowego spadku tempa wzrostu e-handlu, to rynek wciąż rośnie oraz gwarantuje dobre perspektywy.

Magazyny zyskują na rozwoju e-commerce

Co długofalowo będzie modelować sektor e-commerce? Jednym z istotniejszych zjawisk będzie rosnąca popularność re-commerce’u, który obejmuje sprzedaż produktów używanych, np. odzieży, książek, mebli czy sprzętu AGD.

Według „Offer-Up Recommerce Report” re-commerce osiągnie wartość 275 mld USD w 2028 roku. Segment re-commerce rośnie na tyle szybko, iż w przyszłym roku jego udział w sprzedaży europejskiego elektronicznego kanału sprzedaży wynieść może choćby 14 proc., a aż 77 proc. zakupów re-commerce wydarzy się poza segmentem mody, chociażby w elektronice, meblach, artykułach sportowych oraz kategorii outdoor.

Tak dynamiczny rozwój oznacza także nową rolę dla magazynów. Obsługa tego segmentu nie będzie bowiem związana z typową operacją magazynową. Re-commerce będzie zamiast tego potrzebował powierzchni z dużym udziałem strefy kontroli jakości, gdzie asortyment będzie sprawdzany, odpowiednio klasyfikowany i etykietowany. Nieodzownym elementem strefy przyjęć będą też stanowiska do refurbishmentu, gdzie będziemy mogli chociażby usunąć drobne usterki z mebli, zweryfikować elektronikę, oczyścić odzież z kurzu, wyprać ją, wyprasować, czy poddać procesowi usuwania nieprzyjemnych zapachów. Sam magazyn powinien spełniać liczne wymogi pod względem temperatury, a także doświetlenia miejsca, gdzie odbywać się będzie praca stała.

Kolejnym trendem wpływającym na branżę magazynową jest też cross-border e-commerce, który oznacza sprzedaż za granicę. Jego rozwój w Polsce co prawda jeszcze raczkuje, jednak przekłada się już bezpośrednio na większe zainteresowania tego typu najemców lokalizacjami przy granicy. Najlepszym przykładem jest tu zachodnia część kraju – od Kołbaskowa do Bolesławca. Wzdłuż całego obszaru drogi ekspresowej S3 znajdują się lokalizacje magazynowe, w których firmy prowadzą operacje cross-border, korzystając z niższych kosztów najmu, wysokiej produktywności pracowników i krótkiego lead-time.

Analizując popyt na nieruchomości magazynowe nie sposób nie wspomnieć o chińskich firmach e-commerce, które będą z czasem poszukiwać nowych rynków zbytu. To szansa przede wszystkim dla regionu CEE, jako jednego z najbardziej obiecujących pod kątem potencjału i perspektyw.

Już teraz SHEIN jest najemcą magazynów o łącznej powierzchni 650 000 mkw. w rejonie Wrocławia, a jak grzyby po deszczu pojawiają się w naszym kraju inne firmy, często takie, które są komplementarne dla działań chińskich gigantów i tworzą wspólny ekosystem. Coraz większa ich aktywność wymaga oczywiście sporego przygotowania pod kątem praktyki biznesowej, ale na pewno kontakty z chińskimi najemcami będą coraz częściej spotykanym elementem naszego krajobrazu.

Wciąż też dość klarowna wydaje się odpowiedź na pytanie, czy taniej będzie organizować operacje logistyczne w Polsce, czy też otwierać magazyn za granicą. Według danych Cushman & Wakefield koszty prowadzenia operacji na powierzchni 10 000 mkw., z zatrudnieniem 50 pracowników magazynowych i zużyciem 480 MWh rocznie są o 18 proc. niższe niż w Czechach i 50 proc. niższe niż w Niemczech i to pomimo podniesienia płacy minimalnej.

E-commerce zmieni nie tylko rynek magazynów, ale i polskie miasta

Naszym zdaniem e-commerce długofalowo wpłynie na strukturalne zmiany w łańcuchach dostaw i co za tym idzie – jeszcze mocniej zdywersyfikuje rynek magazynowy.

Zanim pojawiła się możliwość dokonywania zakupów przez internet, dystrybucja w miastach ograniczała się praktycznie do transportu pomiędzy centrum dystrybucyjnym, a galerią handlową lub sklepem stacjonarnym. Dla dostawców klient ostateczny i jego miejsce zamieszkania nie było istotne, ponieważ miejscem dokonywania zakupów był sklep.

Nieco inaczej sytuacja wyglądała jeszcze niedawno, po pojawieniu się handlu elektronicznego. Dystrybucja ostatniej mili zaczęła obejmować nie tylko przewożenie towaru z centrów dystrybucyjnych do miejsc sprzedaży, po to, aby konsumenci mogli dokonać tam zakupów, ale także do prywatnych domów, w celu dostarczenia zamówienia bądź odebrania zwrotu. Nagle, w bardzo krótkim czasie centra miast przepełniły się kurierskimi furgonetkami, plany centrów miast zmieniły się diametralnie z punktu widzenia adresów dostaw. gwałtownie okazało się iż w ślad za dynamicznym rozwojem e-commerce nie nadążył rozwój infrastruktury miejskiej w polskich miastach. Przepełnione ulice, nieprzystosowane łańcuchy dostaw, zdezorientowani klienci poszukujący swoich paczek pod różnymi adresami – gwałtownie stało się jasne, iż organizacja logistyki, która skupia się jedynie na centrum dystrybucyjnym jako ostatnim ogniwie łańcucha dostaw, jest dobra dla handlu stacjonarnego, ale na pewno nie wystarczy dla wymagającego pod tym kątem e-handlu.

Dlatego na rynku pojawia się coraz więcej powierzchni magazynowych tworzonych jako sortownie kurierskie, które są mniejsze niż typowy magazyn i raczej nie przekraczają powierzchni 5000 – 8000 mkw. Najefektywniej jest, gdy stanowią one odrębne budynki, z dużą liczbą bram dla furgonetek kurierskich, a więc innych, niż typowe rampy dla ciężarówek, oraz posiadają systemem wiat zewnętrznych, pod którymi można dokonać załadunku.

Kolejnym krokiem w tworzeniu perfekcyjnie zorganizowanych łańcuchów dostaw są magazyny miejskie oraz mikrohuby. Te pierwsze mają powierzchnię od kilkuset do kilku tysięcy metrów kwadratowych i powstają już nie tylko w największych aglomeracjach, ale również w mniejszych lokalizacjach, np. Białymstoku, Częstochowie, Bydgoszczy, Rzeszowie czy Toruniu. Stanowią one dobrą odpowiedź nie tylko na presję organizacji logistyki bliżej klienta końcowego, ale także na rozwój różnego rodzaju nowych przedsiębiorstw i start-upów.

Czym innym są natomiast mikrohuby, które będą pełnić rolę świadczącą niejako o perfekcyjnie zorganizowanych łańcuchach dostaw, gotowych również do zaimplementowania najnowszych rozwiązań technologicznych. Takie jednostki mogą pełnić funkcję nowoczesnego, agnostycznego punktu PUDO, a więc miejsca, w którym nie tylko odbierzemy paczkę, niezależnie od wybranej firmy kurierskiej, ale również nadamy zwrot, czy też zaraz po odbiorze będziemy mogli paczkę rozpakować i zadecydować, czy zabieramy zakup do domu. Mikrohuby będą mogły pełnić tez rolę miejsca, z którego wyjeżdżać będą do klientów rowery cargo, zyskujące w ramach logistyki miejskiej coraz większą popularność. Co więcej specjaliści branżowi sugerują, iż dostarczają one przesyłki w centrach miast o 60 proc. szybciej niż kurierskie furgonetki.

Mikorhuby to także lokalizacje do załadunku pojazdów AGV, czyli tzw. autonomous guided vehicles. W Chinach, dla grupy Alibaba jeżdżą na przykład pojazdy zwane „Xiaomanlv”, które między sierpniem 2020 roku a marcem 2022 roku dostarczyły już ponad 10 milionów przesyłek. Jeden taki pojazd, którego zasięg wynosi około 100 km, może zabrać 50 paczek. W ciągu całego dnia pracy będzie on w stanie przetransportować do 500 paczek. Będą mogły one obsługiwać również dostawcze drony, być miejscem zamówień wydruków 3D, pełnić rolę miejsca konsolidacji zwrotów, czy też stanowić dark store, a choćby bazę do podziemnych dostaw… Będzie to najważniejszy etap rozwoju inteligentnych miast, wygodnych dla ludzi i doskonale zorganizowanych pod kątem strategii ostatniej mili.

Autorem komentarza jest Damian Kołata, Partner, Head of Industrial & Logistics Agency, C&W.

Idź do oryginalnego materiału