Prawo nie nadąża za klimatem. Będą obowiązkowe ubezpieczenia upraw?

12 godzin temu

18 kwietnia w gminie Tarnogród potężna nawałnica zniszczyła setki hektarów upraw. Problem w tym, iż większość rolników miała ubezpieczenie dopiero od 1 maja. – Klimat się zmienia, a prawo stoi w miejscu – mówił burmistrz Paweł Dec podczas wczorajszych obrad sejmowej Komisji Rolnictwa.

Polisy obowiązywały od maja – żywioł uderzył dwa tygodnie wcześniej

– Wielu rolników w naszej gminie miało ubezpieczony rzepak od zniszczeń gradowych, ale dopiero od 1 maja. Tymczasem nawałnica przyszła 18 kwietnia i zmasakrowała większość upraw. To dramat i świadectwo tego, iż prawo nie nadąża za przyrodą – mówił w Sejmie Paweł Dec, burmistrz Tarnogrodu w woj. lubelskim.

Samorządowiec był jednym z zaproszonych gości, który pojawił się 7 maja na obradach sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi poświęconych rozpatrzeniu informacji na temat pomocy rolnikom poszkodowanym w wyniku ostatnich klęsk żywiołowych (gradobicie i podtopienia) oraz działania systemu ubezpieczeń upraw rolnych i zwierząt gospodarskich.

Paweł Dec relacjonował, iż 18 kwietnia był “czarnym piątkiem” w gminie Tarnogród (Lubelskie), gdzie gradobicie i oberwanie chmury uszkodziło uprawy na powierzchni setek hektarów. Ucierpiały nie tylko zboża i rzepak, ale również krzewy i drzewa owocowe. – Czy ktoś kiedyś słyszał, aby grad padał z taką intensywnością w kwietniu? – pytał burmistrz Tarnogrodu.

Nie chciał zagłębiać się w to, jak gwałtownie postępują zmiany klimatu i kto za to odpowiada, ale – jak zauważył – klimat się zmienia, ale nie zmienia się prawo. – Ubezpieczenia w naszym kraju nie funkcjonują tak, jak powinny – stwierdził.

Rolnicy chcą obowiązkowych ubezpieczeń

Dec mówił o tym, iż przytłaczająca większość rolników w jego gminie opowiada się za tym, aby ubezpieczenia upraw były obowiązkowe i powszechne: – Ludzie zdają sobie sprawę z tego, iż o ile będą płacić wszyscy, to będą płacić mniej. Samorządowiec przyznał, iż “idzie o zakład”, iż państwo dopłaca dziś do ubezpieczeń znacznie więcej niż rolnicy z tego faktycznie otrzymują.

– I taka sytuacja jest od wielu lat. Dlatego w imieniu rolników apeluję, aby spróbować to zmienić. Oczywiście pozostało prawo unijne, którego musimy przestrzegać, ale trzeba coś wymyślić – zwracał się do posłów.

Jako jeden z pomysłów wymienił “bank obsługujący rolników” oraz towarzystwo ubezpieczeń wzajemnych. – Prywatna firma zawsze będzie inaczej działała, a tutaj powinno to być publiczne, pod kontrolą państwa. Wydaje się, iż jest pora, aby przejść od gadania do działania – zakończył.

Czasem ubezpieczenie nie gwarantuje ochrony

Paweł Jaruga, producent owoców jagodowych z powiatu puławskiego przypominał, iż dziś największym zagrożeniem są przymrozki, które niszczą krzewy owocowe.

Fala mrozów dotyka wiele gospodarstw ogrodniczych i warto przede wszystkim rozważyć, w jaki sposób można pomóc – apelował Jaruga i dodał: – o ile nie ma owoców, nie ma pieniędzy, aby utrzymać gospodarstwo.

Nawiązując do tematu ubezpieczeń przedstawił własną sytuację, gdy od lutego starał się ubezpieczyć plantację jagodową od mrozu, ale się nie udało. – Firma ubezpieczeniowa przeciągała sprawę z tygodnia na tydzień. Ostatecznie odmówiono ubezpieczenia od mrozu czy suszy, a o gradzie już choćby nie wspominam. Jedyna możliwa opcja był to nawalny deszcz – mówił Paweł Jaruga.

Przyznał, iż nie ukrywa swojej irytacji, gdy słyszy od osób postronnych, iż przecież “można było się ubezpieczyć”. – Niektórzy może i chcieli się ubezpieczyć, ale firmy ubezpieczeniowe nie dały im takiej możliwości – zaznaczył.

Zwracając się do przedstawicieli resortu rolnictwa, prosił o interwencję, aby “rolnik nie został z ręką w nocniku”.

– Kolejny problem to szacowanie szkód i statystyki, które w przypadku krzewów jagodowych, a konkretnie młodych nasadzeń w ciągu pierwszych 2-3 lat generują straty. Nic się nie zbiera, a trzeba nawozić, dbać, chronić i wkładać pracę. We wnioskach o straty zaniżają statystyki i właśnie dlatego wielu rolników w minionych latach nie otrzymało odszkodowań, ponieważ odświeżało plantacje.

– Proszę w imieniu rolników, aby ktoś wyciągnął do nich pomocną dłoń i pomógł utrzymać plantacje – zaapelował Paweł Jaruga.

Wiceminister rolnictwa: analizujemy obowiązkowe ubezpieczenia i koncepcję Banku Rolnego

Stefan Krajewski, wiceminister rolnictwa powiedział, iż powszechne i obowiązkowe ubezpieczenia są dobrym pomysłem. – Szukamy rozwiązań, aby pogodzić interesy rolników i firm ubezpieczeniowych – wyjaśnił.

Co z “bankiem obsługujących rolników”? – Jest idea stworzenia Banku Rolnego. Są prowadzone analizy w tym zakresie, jednak nie jest to takie proste, ponieważ wymaga zmian instytucjonalnych, które trzeba byłoby przeprowadzić – wyjaśnił polityk i dodał: – Pozostaje pytanie na bazie jakich firm i instytucji miałby zostać zbudowany bank? Na dziś staramy się uruchamiać różne pomoce i kredyty, które mają wspierać rolników.

Wiceminister rolnictwa w Sejmie przyznał, iż chociaż 50% upraw w Polsce powinno być ubezpieczonych, to realnie jest dużo mniej, bo ok. 1/3.

Idź do oryginalnego materiału