Prezes największego banku Węgier wzywa do przyjęcia euro

4 godzin temu

Prezes największego węgierskiego banku wezwał do przyjęcia euro i zakończenia „niewiarygodnej” polityki gospodarczej rządu Viktora Orbana. Jednocześnie minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjarto ogłosił, iż USA odstąpiły od sankcji, które uniemożliwiły planowaną rozbudowę węgierskiej elektrowni jądrowej Paks przez rosyjski Rosatom. Ale USA tego nie potwierdzają.

Peter Csanyi, który w maju objął kierownictwo nad OTP Bank Nyrt, stwierdził, iż Węgry powinny przyjąć euro zaś „doraźna i niewiarygodna” polityka gospodarcza rządu Viktora Orbana, która podkopała zaufanie inwestorów i obniżyła wyceny węgierskich banków i firm powinna zostać zakończona.

„Uważam, iż euro jest bardzo pożądane. Dobrze by nam zrobiło, gdybyśmy weszli do strefy euro w ciągu najbliższych 5-10 lat, a najlepiej w ciągu pięciu lat” – powiedział Csanyi.

Jak dodał, osiągnięcie w tym roku 0,8% wzrostu PKB, jak w tej chwili po korekcie w dół przewiduje resort finansów, byłoby „niewielką niespodzianką”.

Węgrom ledwie udało się uniknąć kryzysu gospodarczego po ogromnym rozdawnictwie państwowym 2022 roku i szybkim wzroście inflacji. Bank Centralny co prawda ustabilizował forinta, ale za cenę utrzymania wysokich stóp procentowych. Wskaźnik 6,5% jest na równi z Rumunią najwyższym w UE.

Tymczasem premier Viktor Orbán, szefujący rządzącej od 15 lat partii Fidesz, szykuje się do wyborów znaną już z poprzednich głosowań metodą rozdawnictwa przedwyborczego, zwiększając wydatki socjalne, m.in. podejmując działania mające na celu rozszerzenie ulg podatkowych dla matek w całym okresie ich życia. Wprowadził za to kilka podatków nazwanych już „wyborczymi”, aby załatać deficyt budżetowy. Orban jest przeciwny przyjęciu euro w „jakiejkolwiek możliwej perspektywie”.

„Najważniejsze byłoby zapewnienie przewidywalnego otoczenia gospodarczego i regulacyjnego” – skomentował te działania Csanyi reporterom w czwartek w Budapeszcie. Jest to najostrzejsza krytyka obecnego rządu ze strony prezesa jakiejkolwiek firmy, bowiem managerowie zarówno państwowych, jak i prywatnych firm boją się represji za tego typu postępowanie, zwłaszcza w postaci domiarów, jakie w takich przypadkach nakłada upartyjniony przez Fidesz urząd podatkowy.

OTP jako największy bank Węgier spodziewa się zapłacić w tym roku o 53% więcej niż w roku ubiegłym – 263 mld forintów, czyli 763 mln dolarów z tytułu opłat bankowych, opłat od nieoczekiwanych zysków i opłat transakcyjnych.

Lider opozycji Peter Magyar, którego partia Cisa ma dwucyfrową przewagę w sondażach, zapowiedział, iż pobudzi gospodarkę funduszami Unii Europejskiej, które są w tej chwili zamrożone z powodu obaw o praworządność. Jednak Csanyi i tu jest sceptyczny – stwierdził, iż „wiemy bardzo niewiele” o tym, jak zmieniłaby się polityka gospodarcza, gdyby Orbán stracił władzę. Jak dodał, pomimo tegorocznego wzrostu ceny akcji OTP, akcje przez cały czas są notowane z dyskontem, co odzwierciedla pogorszenie zaufania inwestorów do Węgier.

Istotnie, OTP jest największym „blue chipem” na węgierskiej giełdzie – cena akcji podwoiła się w niecałe dwa lata, a aktywa zarządzane przez bank wzrosły do 110 mld euro. Akcje banku wzrosły o 31% od początku roku, co przyczyniło się do takiego wzrostu indeksu BUX, iż stał się on jednym z najlepszych na światowych parkietach.

Bank działa w tej chwili w 11 krajach, głównie w Europie Wschodniej i na Bałkanach, w tym w takich krajach strefy euro, jak Chorwacja i Słowenia. Te dwa kraje oraz Bułgaria łącznie odpowiadają już za 39% aktywów OTP. Ogólnie 2/3 zysków banku pochodzi z aktywów zagranicznych. OTP przez cały czas poszukuje możliwości przejęć, również w krajach, w których nie jest obecny. Według zarządu banku chce być on obecny w Uzbekistanie i na Ukrainie.

„Inwestorzy przez cały czas widzą w OTP potencjał wzrostu. Mam nadzieję, iż w tym roku będziemy mogli ogłosić zakup nowego banku” – powiedział Csanyi, dodając, iż wysokość dywidendy i skala skupu akcji własnych będą zależeć od tego, czy plany przejęć się powiodą.

W kwietniu agencja S&P podniosła rating kredytowy OTP do BBB – o jeden stopień wyżej niż rating suwerenny Węgier – powołując się na „rozszerzony” zasięg geograficzny banku. Jednocześnie obniżono perspektywę ratingu kredytowego Węgier ze stabilnej na negatywną.

„Sytuacja może się pogorszyć wraz z kolejnym obniżeniem ratingu suwerennego” – skomentował Csanyi, dodając, iż rząd ma „niewielkie pole manewru” do dalszych, znaczących wydatków wyborczych.

Tymczasem w kontrze do wypowiedzi Csanyi’ego minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjarto, ogłosił, iż rząd „rozwiązał najważniejszy problem energetyki węgierskiej” bowiem USA zniosły sankcje, które wstrzymały planowaną rozbudowę elektrowni jądrowej Paks na Węgrzech przez Rosjan.

Jak twierdził Szijjarto, administracja Donalda Trumpa wycofała kary nałożone za prezydentury Joe Bidena, co oznacza, iż budowa elektrowni Paks przez Rosatom może znowu ruszyć. Projekt ten od dawna borykał się z problemami prawnymi i opóźnieniami spowodowanymi przez sankcje.

„Budowa głównych elementów wyposażenia elektrowni jądrowej Paks postępuje w Rosji i Francji. Na miejscu w Paks budowa może teraz przebiegać szybciej” – powiedział Szijjarto.

Problem w tym, iż sankcje amerykańskie nie mogłyby zostać zniesione tylko dla tego jednego obiektu bowiem wtedy ich utrzymywanie nie miało większego sensu – Szijjarto powiedział więc, iż administracja Donalda Trumpa całkowicie zniosła sankcje obejmujące rosyjską energetykę atomową oraz dostawy paliwa jądrowego do elektrowni. Tego jednak nikt w Waszyngtonie nie potwierdził.

Jak dodał Szijjarto, choćby po rozpoczęciu rozbudowy Paks będą się utrzymywały spory z UE dotyczące zakupu ropy i gazu w Rosji, do czego Węgry żądają nieskrępowanego dostępu. Jak twierdzi bowiem węgierski rząd, od dostaw z Rosji zależy „większość węgierskiej energii”. Unia Europejska nie zgadza się na taką zależność ani też na węgierską „dziurę” w systemie sankcji energetycznych, tym bardziej iż Orban zgadza się oficjalnie na plany rosyjskie, iż kraj ten wraz z Austrią mógłby zostać do 2030 roku „energetycznym hubem” Moskwy sprzedającym tani gaz krajom UE. Plany te jednak, ze względu na praktyczne pozamykanie większości dróg dostaw rosyjskiego gazu, są bardzo trudne do realizacji.

Idź do oryginalnego materiału