Protest rolników przeciwko Mercosur. Nie dziwię się, dlaczego ta sprawa rozgrzała pół Polski

4 godzin temu
Ponad 200 miejsc w całym kraju. Tu 30 grudnia rolnicy wyjechali na drogi i obstawili wiadukty, by protestować przeciwko umowie UE z krajami Mercosur. A to nie koniec ich protestów. 9 stycznia chcą zablokować Warszawę. Krzyczą, iż zostali pominięci, iż "Mercosur" to największe zło, które uderza w rolnictwo. To słowa jak mantra powtarzane jest od miesięcy. Mocno wykorzystuje je też opozycja. O co dokładnie chodzi?


Ogólnopolski protest rolników zaczął się o godz. 10:00 i trwał do godz. 15:00. Tym razem główny przekaz jest taki, iż nie było blokad i zatrzymywania ruchu (choć w niektórych miejscach podobno się zdarzały). Rolnicy ustawiali swoje oflagowane ciągniki wzdłuż dróg krajowych i lokalnych, czy wiaduktów, ale i tak lokalne portale donosiły o utrudnieniach, a policja proponowała objazdy.

"Dzisiejszy dzień pokazał ogromną siłę i determinację polskich rolników. W całym kraju zorganizowanych zostało ponad 200 punktów protestacyjnych to wyraźny sygnał, iż potrafimy się zjednoczyć i działać razem" – podsumowali na koniec organizatorzy.

Mapa z tymi punktami zaczęła krążyć w mediach społecznościowych już ok. 20 grudnia i stale była poszerzana. Jak łatwo się domyślić, wyzwalała w ludziach skrajne emocje.

Jedni solidaryzowali się z rolnikami. Inni pytali, gdzie rolnicy byli za rządów PiS. Nie zabrakło też takich, którzy zakrzyknęli, iż "ciągle im mało", "oddajcie dotacje", "dopłaćcie do preferencyjnych kredytów, wyrównajcie opłaty KRUSu do zwykłej stawki ZUSu", czy "biedni rolnicy, a skąd takie maszyny".

Widać jednak, iż nie wszyscy wiedzą, o co tak naprawdę chodzi i po co te protesty. Spróbujmy więc podsumować, co już wiadomo – i o proteście 30 grudnia, i o tym, który jest planowany 9 stycznia, i w ogóle, o co chodzi z Mercosur.



Ogólnopolski protest 30 grudnia – jaki jest cel rolników


Za organizacją protestu stoi Oddolny Ogólnopolski Protest Rolników.

"Nie możemy milczeć! Planowana umowa handlowa UE–Mercosur to bezpośrednie zagrożenie dla polskiego rolnictwa, bezpieczeństwa żywnościowego i przyszłości naszych gospodarstw" – z takim apelem zwrócili się tuż przed Wigilią.

W innych komunikatach twierdzili, iż te protesty to bezpośredni skutek "bierności, chaosu decyzyjnego i braku realnego wsparcia ze strony polskich polityków". Twierdzili też m.in.:

"Od miesięcy widzimy jedno: brak działań, brak dialogu i brak odpowiedzialności wobec rolników".

"Jako polscy rolnicy żądamy od Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej podjęcia jednoznacznej uchwały, która zobowiąże rząd RP do stanowczego sprzeciwu wobec umowy UE–Mercosur, na wzór działań podjętych przez Francję".

"Polski rząd ma obowiązek bronić interesu narodowego, a nie zgadzać się na rozwiązania niszczące nasze rolnictwo".

Taki przekaz w okresie świątecznym zdominował też rolnicze profile. "Stop Mercour!", "Rolnicy, pełna mobilizacja! Musimy stanowczo przeciwstawić się umowie UE-Mercosur oraz wezwać polski rząd do kategorycznego sprzeciwu wobec tej umowy!!!" – niosło się po Polsce.

Rolnicy uderzają w rząd, prawica dolewa oliwy do ognia


W czasie samego protestu emocje też były gorące. – To przez opieszałość rządu. Jest niewiarygodny. Rząd niestety nam nie pomaga. Chłopy kosy na sztorc, strajk generalny. jeżeli rząd nie będzie działał to niestety musi odejść – mówili protestujący, których cytuje portal farmer.pl

– Celem protestów nie jest wyrażenie sprzeciwu "dla zasady", ale wywarcie presji politycznej w ostatnim możliwym momencie, aby rząd rzeczywiście podjął działania prowadzące do zablokowania lub istotnej zmiany zapisów umowy, które zagrażają konkurencyjności europejskiego – w tym polskiego – rolnictwa – wyjaśniała w rozmowie z money.pl Agnieszka Beger z OOPR.

Do tego prawicowe media i politycy prawicy dolewają oliwy do ognia, uderzając w obecny rząd i podkręcając emocje. Głos zabrał też Jarosław Kaczyński.

"Dzisiaj w całym kraju realizowane są protesty rolnicze przeciwko umowie UE z krajami Mercosur. Kolejny raz rząd Tuska oszukuje polskie społeczeństwo, nie robiąc nic, by tę umowę zablokować" – napisał prezes PiS na platformie X.



Środowiska skrajnie prawicowe są jak w swoim żywiole.

"Nie zgadzamy się na zalewanie naszego rynku tanimi produktami z Ameryki Południowej! Nie zgadzamy się na to by Unia Europejska niszczyła polską gospodarkę!" – grzmi Młodzież Wszechpolska.

Narodowcy w ogóle są przy proteście wszędzie. "Jako Konfederacja i Ruch Narodowy zawsze stoimy po stronie Polskich rolników" – ogłaszają.

A prawicowy portal wPolsce.pl tak podgrzewa nastroje: "Czekamy na jednoznaczne stanowisko rządu Donalda Tuska: czy jest w stanie zablokować umowę Mercosur, czy stanie po stronie polskich rolników, a nie międzynarodowych interesów".



Mercosur – o co chodzi? I dlaczego rolnicy protestują teraz?


Mercosur to skrócona (hiszp. Mercado Común del Sur) nazwa regionalnej organizacji polityczno-gospodarczej, do której należy Argentyna, Boliwia, Brazylia, Paragwaj i Urugwaj.

Umowa UE-Mercosur – negocjowana od lat – przewiduje wprowadzenie preferencyjnych ceł na niektóre produkty rolne z państw Mercosur (wołowina, drób, nabiał, cukier, etanol) oraz otwarcie rynków Mercosur dla towarów przemysłowych z Europy.

Co to oznacza dla Polski i dla Europy? Dziś największa krytyka dla tej umowy płynie ze strony Polski i Francji. Wiadomo, iż rolnicy obawiają się zalewu taniej żywności z tych krajów. Przekonują, iż sami muszą spełniać dziesiątki restrykcyjnych wymogów, a w Ameryce Południowej normy są niższe.

Czy jest się czego bać?


Konrad Bagiński analizował to w naTemat, gdy we wrześniu 2025 roku Komisja Europejska przyjęła propozycje Rady UE dotyczące umowy handlowej z Mercosurem. Pisał, iż dziwnym trafem większość UE przyjęła tę umowę bez wielkich emocji, a w Polsce przedstawiana jest ona w tej chwili jako polska racja stanu.

– Polska powinna podpisać tę umowę – otwiera ona nowe szanse dla polskich przedsiębiorców w czasach protekcjonistycznego szaleństwa oraz może ona pomóc wzmocnić pozycję UE na arenie międzynarodowej. Myślę tu głównie o szansie na pozyskanie nowych sojuszników w Ameryce Południowej oraz zacieśnienie współpracy w obszarze surowców krytycznych – mówił wtedy naTemat.pl Mateusz Michnik, analityk ekonomiczny Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Dalsza część artykułu poniżej:


Od tamtej pory minęły prawie 4 miesiące. 16 grudnia Parlament Europejski zatwierdził "klauzulę ochronną do umowy UE-Mercosur, aby zapobiec szkodliwemu wpływowi importu z państw Mercosuru na europejski sektor rolny".

Sprawa nabrała tempa. Umowa miała być przyjęta jeszcze w grudniu, jednak w połowie miesiąca wybuchły protesty. Do Brukseli przyjechali rolnicy z różnych krajów, w tym z Polski. Podpisanie umowy przesunęło się w czasie. Dziś słychać, iż miałby to być 12 stycznia.

Jakie jest stanowisko polskiego rządu ws. umowy z Mercosur?


Donald Tusk w połowie grudnia oświadczył, iż Polska jest przeciwna tej umowie, ale iż bardzo trudno będzie ją zablokować. – Mamy bardzo poważne interesy naszych rolników i producentów (...). Część z interesów naszych rolników może nie będzie zagrożona, ale nie mają oni powodów do euforii – mówił podczas wizyty w Brukseli.

Dziennikarze usłyszeli też od niego, iż bardzo dużą robotę wykonali europosłowie m.in Krzysztof Hetman oraz Dariusz Joński, i iż pewne poprawki, dobre z punktu widzenia polskich rolników i polskich producentów, udało się przeforsować.

– I na pewno, jeżeli wersja Mercosuru, którą w tej chwili mamy na stole, wejdzie, ona jest w dużej mierze już bezpieczna z punktu widzenia polskich rolników, ale także polskich konsumentów. Mówimy tu o kwestii używania pestycydów, zwiększonej kontroli ze strony Unii Europejskiej – dodał jeszcze.

Tusk rozmawiał o tym z premier Włoch Giorgią Meloni oraz z prezydentem Francji. Jak stwierdził, nie sądzi, żeby Francja poparła umowę, co do Włoch nie miał pewności.

– jeżeli nie mamy większości, naprawiamy projekt. Nie jest idealnie, ale nie jest źle – powiedział jeszcze.

O tym, iż są przeciwko Mercosur mówi też PSL.

– PSL był pierwszym środowiskiem politycznym, które mówiło wyraźne "NIE" dla tej umowy. Już w 2019 roku ostrzegaliśmy, iż nie można zgodzić się na warunki niekorzystne dla bezpieczeństwa polskich rolników i konsumentów – oświadczył 30 stycznia, w dniu ogólnopolskiego protestu rolników Władysław Kosiniak-Kamysz, lider PSL i szef MON.

Na stronie internetowej PSL znajdziecie też taki apel: "NIE dla Mercosur! Obronimy polskich rolników, obronimy polską żywność! Dołącz do apelu do władz UE".

I teraz pytanie, co może zrobić Donald Tusk?


"Pewnie będzie mówił, iż szuka sposobów, by zbudować koalicję niechętnych tej umowie, ale raczej nie ruszy w tej sprawie palcem. Bo trudno się w umowie z Mercosurem doszukiwać elementów, które miałyby Polsce zagrozić. Wiedział o tym także PiS, który zgadzał się na jej zapisy bez szemrania... dopóki nie stracił władzy" – pisze Konrad Bagiński w swojej najnowszej analizie pt. "Dziwicie się, iż Tusk kluczy ws. Mercosuru? Byłby idiotą, gdyby tego nie podpisał". Tu znajdziecie ją w INNPoland.



Kolejny protest rolników – 9 stycznia w Warszawie


Tymczasem rolnicy nie odpuszczają. Wiadomo już, iż 9 stycznia odbędzie się protest w Warszawie.

– Szykujemy się w tej chwili na protest w Warszawie, bo takie są oczekiwania społeczeństwa i środowiska rolniczego, żeby wreszcie spotkać się w jednym miejscu i mocno zaprotestować przeciwko temu, co się dzieje – zapowiadał Janusz Terka z OOPR, cytowany przez farmer.pl.

Szczegóły mają podać później.

Idź do oryginalnego materiału