Przednie wymiatacze wyparły tylne. Dlaczego?

4 tygodni temu

Na przestrzeni lat przednie wymiatacze do gałęzi niemal całkowicie zdominowały rynek. Tylne wymiatacze nie były urządzeniami nieudanymi czy wadliwymi, więc dlaczego tak się stało?

Tylne wymiatacze mają swoje zalety

– 15 lat temu, gdy nie mieliśmy tylu nowoczesnych ciągników sadowniczych z rozbudowaną hydrauliką, tylny wymiatacz napędzany paskami był naprawdę dobrym rozwiązaniem. Produkowała i przez cały czas produkuje go między innymi firma Lisicki – wspomina Mariusz Omen sadownik i konstruktor własnych maszyn, który zajmuje się również wynajmem maszyn sadowniczych w zagłębiu grójeckim.

Jak dodaje, dwustronne maszyny zaczepiane do tyłu ciągnika nie wymagały dużej mocy, a mimo to sprawnie wygrabiały duże ilości gałęzi z sadów na podkładce M7. Prosta konstrukcja, brak przewodów hydraulicznych i silników hydraulicznych skutkowały niższą ceną kiedyś i dzisiaj. w tej chwili taki dwustronny, tylny wymiatacz zasilany paskami z przekładni kosztuje nieco ponad 5500 zł brutto. Bez wątpienia to konkurencyjna cena w porównaniu z dwustronnymi, przednimi wymiataczami nowej generacji.

Maszyny te miały jednak również swoje wady. Po pierwsze regulacja szerokości to manualne przestawienie ramion i śrub na płaskowniku. Ponadto zdecydowanie lepiej sprawdzały się w starszych sadach o szerszej rozstawie rzędów, niż w nowoczesnych sadach karłowych.

Co więcej, późniejszy przejazd kosiarką bijakową czy kosiarko–rozdrabniaczem to odczepienie jednej i zaczepienie drugiej maszyny. To dwa razy tyle paliwa i czasu. Niemniej są to maszyny proste i niezawodne. Pomimo upływu lat przez cały czas służą w wielu gospodarstwach sadowniczych, po prostu zmieniły się realia w naszej branży.

Dziś dominują maszyny montowane z przodu

– Dziś w zagłębiach sadowniczych coraz trudniej zobaczyć wygarniacz tylny. Skutecznie zastąpiły je wygarniacze przednie. Zarówno jedno i dwustronne. Jest co najmniej kilka przyczyn praktycznych i ekonomicznych dlaczego tak się stało – dodaje sadownik.

Po pierwsze mówimy o oszczędności czasu i paliwa. Przejeżdżając raz przez międzyrzędzie z przednim wygarniaczem dwustronnym i kosiarką bijakową z tyłu zostawiamy po cięciu potocznie mówiąc czysty sad.

Po drugie, widząc głowice wygarniające przed sobą na bieżąco monitorujemy jakość pracy, ustawienie maszyny i ewentualne wkręcenie linii kroplującej. Możemy to być błyskawicznie wychwycone, tak żeby nie doszło do większych uszkodzeń.

Po trzecie, jak wspomniał Pan Mariusz, dziś mamy coraz więcej nowoczesnych ciągników z rozbudowaną hydrauliką z przodu. Maszyny te można można gwałtownie i sprawnie regulować w zależności od sadu czy nachylenia gruntu. To również oszczędność czasu i brak konieczności częstego zatrzymywania ciągnika i wysiadania z kabiny. Słowem – wygrała ekonomia i komfort pracy.

Idź do oryginalnego materiału