Przepisy blokują nowe stacje ładowania w Polsce. Branża apeluje o zmiany

1 miesiąc temu

Rozwój elektromobilności w Polsce napotyka na istotne przeszkody, z których najważniejszą jest niewystarczająca liczba dostępnych stacji ładowania. Choć popyt na elektryczne pojazdy rośnie, stacje ładowania nie nadążają za potrzebami rynku w Polsce. Problem leży głównie w długim czasie oczekiwania na podłączenie nowych punktów ładowania do sieci energetycznej, co znacząco wydłuża proces uruchamiania nowych stacji.

Stacje ładowania w Polsce

Eksperci od lat podkreślają, iż Polska rozwija infrastrukturę ładowania elektrycznych samochodów zbyt wolno. Chociaż stacje ładowania w Polsce cieszą się sporym zainteresowaniem potencjalnych inwestorów, procedury związane z przyłączami prądowymi przeciągają się na wiele lat. Według analiz, czas oczekiwania na możliwość uruchomienia stacji ładowania wynosi od dwóch do trzech lat. Specjaliści zwracają uwagę, iż proces ten można byłoby skrócić choćby o połowę, gdyby uprościć formalności i ustandaryzować procedury.

Jak podkreśla Karol Rewczuk, menedżer ds. elektryfikacji w Volvo Car Poland, sieć ładowania samochodów elektrycznych powinna być zaprojektowana w taki sposób, aby odpowiadała rzeczywistym potrzebom użytkowników. Istotnym elementem są stacje w miastach, gdzie samochody spędzają znaczną część czasu – zwłaszcza nocą. Jednak równie ważna jest dostępność szybkich punktów ładowania na trasach międzymiastowych, które umożliwiają kierowcom długie podróże bez konieczności długotrwałego postoju na ładowanie.

Kompleksowy system ładowania samochodów elektrycznych powinien się składać z kilku ważnych aspektów. Pierwszym jest samo miasto, gdzie potrzebujemy dużej liczby stacji ładowania, bo tam de facto ludzie zostawiają samochody na noc, tam te auta są przez znaczną część czasu. Drugą częścią i ważnym uzupełnieniem tego systemu są oczywiście trasy. Tu potrzebujemy jeszcze większej liczby stacji ładowania, ponieważ mobilność pomiędzy miastami jest kluczowa – podkreśla w rozmowie z agencją Newseria Biznes Karol Rewczuk.

Mimo, iż liczba punktów ładowania w Polsce stale rośnie, wciąż przeważają wolne stacje ładowania prądem przemiennym (AC), które oferują moc nieprzekraczającą 22 kW. Według danych z sierpnia, niemal 30% punktów ładowania stanowią stacje prądu stałego (DC), które umożliwiają szybsze ładowanie, jednak takich punktów jest zdecydowanie za mało. W Polsce działa jedynie około 300 stacji o mocy 150 kW, które są najważniejsze dla kierowców pokonujących długie trasy.

Mamy wolne stacje ładowania, na których zatrzymanie się trwa kilka godzin, żeby naładować akumulator do pełna czy choćby do 80 proc. Natomiast szybkich stacji ładowania, które są bardziej potrzebne w trasie, gdzie spędzamy 10–15 min, mamy w Polsce na chwilę obecną około 300, a mówię tutaj o takich stacjach, które osiągają moce około 150 kW – mówi Karol Rewczuk.

Polskie Stowarzyszenie Nowej Mobilności

Polska daleko za resztą Europy

Z danych Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA) wynika, iż pod względem liczby punktów ładowania Polska zajmuje jedno z ostatnich miejsc w Unii Europejskiej. Na 100 kilometrów dróg przypada mniej niż jedna stacja ładowania, a w większości stacje ładowania w Polsce znajdują się w dużych miastach. W efekcie kierowcy napotykają na trudności podczas podróży między miastami, zwłaszcza na mniej uczęszczanych trasach, gdzie infrastruktura ładowania jest bardzo uboga.

Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów (ACEA)

Niedostateczna liczba stacji ładowania ma bezpośredni wpływ na decyzje zakupowe Polaków. Coraz więcej osób rezygnuje z zakupu samochodów elektrycznych właśnie ze względu na brak odpowiedniej infrastruktury. Z raportu „Barometr Nowej Mobilności 2024” wynika, iż w ciągu ostatnich trzech lat liczba osób wskazujących ten aspekt jako główną przeszkodę wzrosła o 11 punktów procentowych, osiągając poziom 36%.

Rozwój infrastruktury ładowania nie ogranicza się jedynie do publicznych stacji. Nowe przepisy zobowiązują deweloperów do instalacji punktów ładowania w nowo powstających budynkach mieszkalnych, co ma ułatwić mieszkańcom bloków korzystanie z samochodów elektrycznych. Właściciele domów jednorodzinnych mają również możliwość montażu prywatnych ładowarek, co czyni ten sposób ładowania najtańszą i najwygodniejszą opcją.

Nie ma złotej proporcji, ile powinno być prywatnych, a ile publicznych punktów. Ładowanie powinno być po prostu dostępne. jeżeli chodzi o prywatną infrastrukturę, ona będzie się rozwijała. Przepisy ustawy obligują nowe budownictwo do tego, żeby umożliwić montaż wallboxa czy gniazdka na miejscu garażowym w blokach. W przypadku domów jednorodzinnych mamy trochę prościej, bo tutaj de facto to właściciel sam decyduje, czy chce sobie to zamontować, czy nie. Na pewno w przyszłości użytkownicy aut elektrycznych będą to robili, ponieważ ładowanie w domu jest po prostu najtańsze – tłumaczy menedżer ds. elektryfikacji w Volvo Car Poland.

„Białe plamy” na mapie

Według tegorocznego raportu Polskiego Stowarzyszenia Nowej Mobilności (PSNM), w 19 z 37 największych polskich miast udział szybkich punktów ładowania prądu stałego nie przekracza 20%. W 11 miastach ich liczba nie przekracza dziesięciu, co wskazuje na poważne luki w dostępności infrastruktury. Problemem są także tzw. „białe plamy” na mapie stacji ładowania, czyli obszary, gdzie brakuje jakichkolwiek punktów, co znacząco ogranicza zasięg i komfort użytkowania samochodów elektrycznych.

Problem długiego czasu oczekiwania na przyłącza prądowe został zauważony nie tylko przez ekspertów, ale także przez operatorów stacji ładowania. W sierpniu tego roku operatorzy posiadający 80% szybkich stacji ładowania w Polsce zaapelowali do rządu o wprowadzenie zmian systemowych, które umożliwią szybsze podłączanie nowych punktów do sieci energetycznej. Postulaty te mają na celu także spełnienie unijnych wymagań wynikających z rozporządzenia AFIR, które nakłada na Polskę obowiązek znaczącego zwiększenia liczby stacji ładowania w najbliższych latach.

Według ekspertów, proces budowy nowych stacji ładowania mógłby być znacznie przyspieszony, gdyby ujednolicić i uprościć obowiązujące procedury. Stacje ładowania w Polsce to urządzenia o standardowych parametrach, które można instalować w powtarzalny sposób, co powinno skrócić czas oczekiwania na ich uruchomienie. Karol Rewczuk zwraca uwagę, iż możliwe jest skrócenie tego procesu choćby o połowę, co znacząco wpłynęłoby na tempo rozbudowy infrastruktury.

Polskie Stowarzyszenie Nowej Mobilności

Niestety czekamy dwa czy trzy lata na to, żeby była dostępna infrastruktura prądowa w danej konkretnej lokalizacji. To jest największa taka bariera. Bo firm, które chciałyby zainwestować w infrastrukturę do ładowania, jest mnóstwo i każda z nich chciałaby taką stację postawić i chciałaby to zrobić w miarę rozsądnym terminie, niestety czas oczekiwania na przyłącze to kilka lat. Dodatkowe środki, które są zarezerwowane, i programy wspierające, które są organizowane przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, pomagają w procesie rozbudowy infrastruktury, ale nie rozwiążą tej kluczowej bariery, jaką jest termin zbudowania przyłącza prądowego – wylicza Karol Rewczuk.

Rozwój elektromobilności w Polsce wymaga przede wszystkim przyspieszenia tempa budowy infrastruktury ładowania. Choć programy wsparcia i finansowanie są dostępne, kluczowym problemem pozostaje długi czas oczekiwania na przyłącza prądowe. Skrócenie tego procesu, zwiększenie liczby szybkich stacji ładowania oraz bardziej równomierne rozproszenie punktów na trasach międzymiastowych i w mniejszych miastach to główne wyzwania, które należy jak najszybciej podjąć.

Europejska motoryzacja dostaje po głowie od azjatyckiej konkurencji

Znajdziesz nas w Google News

Idź do oryginalnego materiału