Według Ministerstwa Finansów, resort zdrowia – jako dysponent środków publicznych – odpowiada za celowe, oszczędne wydawanie pieniędzy i zachowanie zasady uzyskiwania najlepszych efektów. W czasach rekordowego deficytu to najlepsza odpowiedź na pytanie: czy państwo ma prawo kupować szczepionki, które nie chronią dzieci przed pneumokokami?
Ministerstwo Finansów (MF) w odpowiedzi na pytania redakcji Biznes Alert o marnotrawienie publicznych pieniędzy na szczepionki, które nie działają, odesłało nas bezpośrednio do resortu zdrowia, ale zrobiło to w sposób, który przerzuca na Ministerstwo Zdrowia (MZ) pełną odpowiedzialność za każdą wydaną złotówkę…
Przypomnijmy, chodzi o postępowanie ZZP.ZP.411.04.2026 za 9 mln zł, czyli zamówienie na dostawę 180 tys. dawek szczepionki przeciwko pneumokokom (dla dzieci – od ukończonego 6. tygodnia do 5. roku życia).
Więcej na ten temat TUTAJ: Ustawiony przetarg na pneumokoki?
Przetarg wzbudził ogromne kontrowersje, bo według naszych ustaleń, procedura mogła zostać napisana pod jednego, konkretnego dostawcę starej szczepionki (PCV10), która już – de facto – nie chroni polskich dzieci.
Pieniądze i odpowiedzialność
W korespondencji z Biznes Alertem, MF przypomina, iż koszty obowiązkowych szczepień finansowane są na podstawie ustawy o świadczeniach zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych, a „szczepionki nabywa minister adekwatny do spraw zdrowia zgodnie z przepisami o zamówieniach publicznych, a Narodowy Fundusz Zdrowia finansuje to zadanie”.
Resort finansów podkreśla, iż dysponent części budżetowej (tu: Minister Zdrowia) ma obowiązek działać „w sposób celowy, oszczędny i z zachowaniem zasady uzyskiwania najlepszych efektów”, a także sam „określa zasady i parametry techniczne zawarte w postępowaniu przetargowym”.
W praktyce oznacza to, iż jeżeli w czasie rekordowego obciążenia budżetu, państwo wyda miliony złotych na szczepionki nieobejmujące serotypu 19A, którego udział w ciężkich zakażeniach u dzieci w Polsce sięga ponad połowy przypadków, to nie będzie to błąd anonimowego systemu, ale decyzja konkretnego resortu i jego kierownictwa.
Zaskakujące ruchy
Ministerstwo Zdrowia pytane o sens dotowania szczepionek, których coraz więcej młodych matek w Polsce po prostu unika, bo nie działają – odpowiadało nam do tej pory dość pokrętnie.
Więcej na ten temat TUTAJ: Szczepionki, pneumokoki i klaun w Ministerstwie Zdrowia
Jednak po interwencji Ministerstwa Finansów, wydaje się, iż ten ton – przynajmniej na pewien czas – uległ zmianie.
Już po ogłoszeniu przetargu, ale jeszcze przed jego rozstrzygnięciem, zapytaliśmy, czy to możliwe, iż postępowanie znów wygra stara szczepionka PCV10?
Więcej o wydatkach na PCV10 TUTAJ: 221 mln zł na szczepionki, które nie chronią dzieci
W odpowiedzi usłyszeliśmy konkret: „Na tym etapie nie można przesądzać, jaki produkt zostanie zakupiony po rozstrzygnięciu postępowania”, co oznaczało, iż formalnie MZ wciąż dopuszcza różne szczepionki skoniugowane (PCV), w tym nowocześniejsze preparaty zawierające serotyp 19A.
Ta odpowiedź zaskakiwała, bo konstrukcja SWZ tego postępowania wskazywała, iż realnie może wygrać tyko jeden preparat – 10‑walentny, czyli PCV10. I tak się stało. Kilka tygodni później ogłoszono zwycięzcę przetargu – PCV10. Jednak ostatecznie go wciąż nie rozstrzygnięto, czyli nie udzielono zamówienia dostawcy.
Lekarz do nadzoru
Być może tego „stanu zawieszenia” należy upatrywać w nowym podziale obowiązków kierownictwa resortu zdrowia, która przesuwa nadzór nad Zakładem Zamówień Publicznych (ZZP) spod samej minister na wiceministra – lekarza.
Zgodnie z zarządzeniem z 8 grudnia 2025 r. działalność Zakładu Zamówień Publicznych oraz Departamentu Budżetu i Finansów będzie nadzorował wiceminister zdrowia Tomasz Maciejewski, wywodzący się ze środowiska medycznego
W ten sposób dojdzie do zderzenia dwóch porządków: klinicznej wiedzy o skuteczności szczepionek i twardych reguł zamówień publicznych, które dotąd bywały wykorzystywane jako wygodna zasłona dla decyzji czysto finansowych. Jak z tego wyjdzie Maciejewski?
Jeśli chodzi o pneumokoki, to jako lekarz nie może udawać, iż nie widzi dominacji serotypu 19A w Polsce ani rekomendacji najważniejszych towarzystw naukowych na rzecz szczepionek nowej generacji.
Z dotychczasowej korespondencji z Ministerstwem Zdrowia wynika, iż zamówienie musiało zostać przeprowadzone „do końca bieżącego roku” ze względu na ciągłość programu szczepień. Czy procedura została celowo „zatrzymana w biegu”?
Może nowy nadzorca Zakładu Zamówień Publicznych, lekarz z doświadczeniem klinicznym, sprawdzi, czy parametry SWZ nie prowadzą de facto do zakupu przestarzałej szczepionki PCV10 wbrew aktualnej sytuacji epidemiologicznej?
Układ odpowiedzialności
Z naszych ustaleń wynika, iż Tomasz Maciejewski będzie musiał zrewidować nie tylko ten przetarg. Powód? Według doniesień Onetu w 2026 roku deficyt Narodowego Funduszu Zdrowia osiągnie, najwyższy w historii, deficyt – 23 mld zł.
W tym kontekście układ odpowiedzialności za wydatki na służbę zdrowia w Polsce jest prosty. Ministerstwo Finansów płaci rachunek, ale to Ministerstwo Zdrowia – m.in. poprzez Zakład Zamówień Publicznych – decyduje, czy pieniądze podatników zostaną wyrzucone w błoto.
Nowy nadzór lekarza‑wiceministra nad Zakładem Zamówień Publicznych sprawia, iż nazwisko osoby politycznie i zawodowo odpowiedzialnej za finał „epidemii milczenia o PCV10” da się teraz wskazać bez wahania – to on będzie musiał podpisać się pod decyzją, czy państwo zaszczepi dzieci zgodnie z aktualną wiedzą medyczną, czy zgodnie z logiką krótkoterminowych oszczędności.
Jeśli przetarg przez cały czas pozostaje nierozstrzygnięty, to być może właśnie dlatego, iż w gmachu ZZP przy Al. Jerozolimskich 155, po raz pierwszy od wielu lat, ktoś z medycznym doświadczeniem powiedział procedurom zamówień publicznych: „sprawdzam”.
WUS/BA

3 dni temu












