Przyszłość branży wiatrakowej w cieniu antykorupcyjnego parasola

1 dzień temu

Ustawa, która ma zliberalizować przepisy dotyczące inwestycji w lądowe farmy wiatrowe zostanie zawetowana – grożą posłowie opozycji. Stanie się tak, jeżeli ministerstwo klimatu nie wystąpi o ochronę antykorupcyjną nad pracami nad nowelizacją. Na co się nie zanosi.

Przygotowany przez ministerstwo klimatu i środowiska projekt od 1 kwietnia 2025 roku jest Sejmie. Przewiduje on istotną liberalizację przepisów dotyczących wymaganej minimalnej odległości nowo budowanych farm wiatrowych od zabudowań mieszkalnych do 500 m z 700 m, przy pełnym odejściu od zasady 10 h, czyli dziesięciokrotności wysokości elektrowni. Dodatkowo ustala minimalny dystans turbin od granic parków narodowych na 1500 metrów, od obszarów Natura 2000 na 500 metrów, a od dróg krajowych na co najmniej 1 h. Wczoraj rządowym projektem zajmowała sejmowa podkomisja nadzwyczajna.

Ekspresowe tempo prac nad autopoprawkami

Sala 118 w budynku C przy Wiejskiej została zarezerwowana przez przewodniczącą Krystynę Sibińską (klub parlamentarny Koalicji Obywatelskiej) „do wieczora”. Można było zakładać, iż prace potrwają jeszcze dłużej. Nic bardziej mylnego. Praca nad 55 artykułami nowelizacji zajęła mniej niż 3,5 godziny, choć merytorycznych zmian było kilkadziesiąt (29), a dodatkowych redakcyjnych korekt, zgłaszanych przez Biuro Legislacyjne Sejmu, setki. Autorem przeważającej liczby propozycji merytorycznych poprawek w przepisach miał być poseł Piotr Strach, z klubu parlamentarnego Polska 2050 – Trzecia Droga, a więc tego samego, co Paulina Hennig-Kloska, minister klimatu i środowiska.

Ich egzemplarze, które otrzymali posłowie, członkowie podkomisji nie były jednak podpisane. – Kto jest autorem tych poprawek? – dopytywał Andrzej Adamczyk, wiceprzewodniczący podkomisji i były minister infrastruktury w rządzie PiS, kiedy posłowie obecnej rządowej koalicji przegłosowali kontrowersyjną zmianę przepisów. Umożliwi ona odstępstwa od bezwzględnego nakazu rozbiórki turbiny wiatrowej, znajdującej się w odległości mniejszej niż 1 h od planowanej, czy nowo budowanej drogi krajowej.

Poseł Strach, absolwent wydziału zarządzania i marketingu Politechniki Częstochowskiej, i właściciel tytułu Executive Master of Business Administration uczelni Collegium Humanum Wrocław od początku nieskładnie odczytywał „swoje” propozycje zmian w przepisach. Dopytywany nie był w stanie ich samodzielnie uzasadnić, i musiał się posługiwać tym co miał napisane na kartce. W końcu przyznał, iż otrzymał (auto)poprawki od ministerstwa klimatu, i przejął je jako własne. Trudno się dziwić, iż obecny na posiedzeniu podkomisji wiceminister Miłosz Motyka, pytany przez jej przewodniczącą poseł Krystynę Sibińską o opinię, za każdym razie jak mantrę powtarzał: – Rząd nie zgłasza zastrzeżeń.

Sejm to nie taśma produkcyjna

Sposób procedowania prac podkomisji wzbudził zastrzeżenia posła Ireneusza Zyski (PiS), byłego wiceministra klimatu i środowiska, który co do zasady popiera nowelizację przepisów. – Proszę traktować nas poważnie. Praca nad trudną materią, którą reguluje ustawa wymaga dyskusji. Przyjmowanie przepisów, to nie przybijanie pieczątek, jak na taśmie produkcyjnej – oponował.

Wsparł go wiceprzewodniczący Andrzej Adamczyk. Bezskutecznie. Tempo prac nad poprawkami nie osłabło, i posiedzenie podkomisji zakończyło się przed godziną 17, jak zaplanowała przewodnicząca Sibińska.

– Nigdy z czymś takim wcześniej się nie spotkałem, a przez dwie kadencje przed okresem, kiedy byłem ministrem, byłem jako poseł opozycji przewodniczącym komisji infrastruktury – powiedział nam wieczorem, poproszony o komentarz.

Sprawozdanie z prac podkomisji ma być przedstawione w przyszłym tygodniu. Pytanie tylko po co to nagłe przyśpieszenie? jeżeli obecna większość parlamentarna przy pracach nad ustawą tak ostentacyjnie lekceważy opozycję, zwłaszcza posłów PiS, trudno oczekiwać, iż podpisze ją prezydent Andrzej Duda, przed końcem kadencji. Tym bardziej nie zrobi tego nowy prezydent Konrad Nawrocki, który jest przeciwnikiem tzw. Zielonego ładu, przez cały czas forsowanego przez Komisję Europejską, którego cele miała pomóc wypełnić nowelizacja przepisów.

Chcieliśmy zapytać wiceministra Motykę, czy ma plan B, jak przyśpieszyć inwestycje w energetykę wiatrową, bez nowelizacji przepisów. Nie odpowiedział na prośbę o rozmowę wysłaną mailem i SMS.

Albo będzie parasol, albo weto

Zastrzeżenia posłów PiS budziła niezałatwiona sprawa parasola antykorupcyjnego. Wniosek taką kontrolę, który 9 maja Krystyna Skibińska, przewodnicząca podkomisji złożyła wraz z przewodniczącym komisji infrastruktury Mirosławem Suchoniem (KP Polska 2050 – Trzecia Droga) złożyła do ministra spraw wewnętrznych i administracji, koordynatora służb specjalnych Tomasza Siemoniaka nie został rozpatrzony. Bo musi go złożyć ministerstwo klimatu i środowiska, które jak stwierdził wiceminister Motyka „analizuje sprawę”.

– Liczę, iż pan minister Motyka wystąpi o parasol antykorupcyjny nad pracami nad nowelizacją, jeżeli nie to z dużym prawdopodobieństwem mogę powiedzieć, iż jako klub nie poprzemy nowelizacji, a ustawa zostanie zawetowana – powiedział na zakończenie posiedzenia poseł Rafał Weber (PiS).

Posłowie opozycji nie bardzo wierzą w intencje i sprawczość wiceministra Motyki, który będąc rzecznikiem Polskiego Stronnictwa Ludowego, wielokrotnie mocno się z nią „spierał”. A jego polityczny temperament też było widać wczoraj na sali. Dzisiaj do sekretariatów dwóch komisji: infrastruktury oraz energii, klimatu i aktywów państwowych zostaną złożone wnioski o zorganizowanie ich posiedzeń, na których ma być głosowany dezyderat do premiera Donalda Tuska o objęcie ustawy ochroną antykorupcyjną.

Tomasz Brzeziński

Idź do oryginalnego materiału