Sytuacja na rynku ziemniaków w Belgii, Niemczech, Francji i Holandii osiągnęła punkt krytyczny, a przyszłość gospodarstw rysuje się w ponurych barwach. Wzrost areału, obfite zbiory i historycznie niskie ceny skupu doprowadziły do dramatu. Dziesiątki tysięcy ton trafiają do sprzedaży jako pasza dla zwierząt lub kierowane są do biogazowni.
Producenci ziemniaków z Belgii, Niemiec, Francji i Holandii (NEPG) od miesięcy zmagają się z trudnościami. Na ten moment przyszłość wielu gospodarstw rysuje się w ponurych barwach. Ceny skupu są historycznie niskie i pozostają konsekwencją rekordowo obfitych zbiorów.
Czemu rolnicy postawili na ziemniaka?
Znaczący wzrost powierzchni upraw, biorąc pod uwagę wspomniane kraje, nie był przypadkiem. W ciągu dwóch ostatnich lat rozpowszechniano informacje, które jasno wskazywały, iż popyt ze strony przetwórców stale się zwiększa. Większe miały być również zdolności zakładów.
Wyższe ceny kontraktowe sprawiły ponadto, iż ziemniak był postrzegany jako uprawa bardziej opłacalna w porównaniu z innymi, które nie przynosiły korzyści plantatorom.
Optymizm panujący w sektorze skończył się wyjątkowo niekorzystnie. Ekspansja była lawinowa. W ramach przypomnienia, rolnicy w 2024 roku zasadzili o 7% więcej ziemniaków (+37 000 hektarów) niż rok wcześniej. Trend wzrostowy utrzymał się również wiosną 2025 roku, kiedy na uprawę ziemniaków konsumpcyjnych przeznaczono blisko 40 000 dodatkowych hektarów. Zarazem, łączna powierzchnia upraw w EU-04 zwiększyła się do 608 000 hektarów, co również stanowi 7% wzrost.
Tsunami na rynku ziemniaków
Wczesne nasadzenia, które przeprowadzono w stosunkowo dobrych warunkach, przyczyniły się do uzyskania rekordowego plonu. Oczywiście znaczenia ma tu także wspomniany wzrost areału. Ile ziemniaków zbiorą więc rolnicy? Zbiory w całej strefie NEPG szacuje się na ten moment na około 27,3 mln ton. Warto dodać, iż to aż o 2,65 mln ton (+11%) więcej niż w 2024 roku.
Z jednej strony obfite plony to powód do zadowolenia, jednak istnieje druga strona medalu związana z równowagą pomiędzy podażą i popytem. Takowa nie występuje, popyt jest zbyt niski względem podaży, natomiast konsekwencje nadwyżek są dramatyczne. Znacząca część zebranych ziemniaków nie trafi do przechowalni. Co więcej, dziesiątki tysięcy ton towaru już teraz zostały przekierowane do biogazowni czy kompostowni. Część wykorzystano również jako paszę dla zwierząt.
Co stanie się w 2026 roku?
Zaistniała na rynku ziemniaków sytuacja to wyjątkowo dotkliwy dla producentów kryzys. Koszty produkcji rolnej pozostają wysokie i nic nie wskazuje, żeby miały spaść w nadchodzącym sezonie.
Gospodarstwa będą niestety zmuszone zmierzyć się ze stratami w aktualnym sezonie, natomiast w przyszłym roku niewątpliwie nastąpi znacząca redukcja powierzchni upraw. Na tym jednak problemy się nie kończą. Wyzwaniem będzie bowiem dostosowanie poziomu produkcji do możliwości zakładów przetwórczych, które pozostają największym rynkiem zbytu dla producentów ziemniaka.
Produkcja, jak zwraca uwagę organizacja NEPG, musi odpowiadać popytowi, a nie go wyprzedzać. Konieczna jest ścisła kooperacja i komunikacja w całym łańcuchu. Sektor musi jasno określić i wspólnie uzgodnić swoje perspektywy rozwoju, jeżeli chce uniknąć załamania podaży w przyszłości.
Artykuł na podstawie raportu NEPG.