Nie wiemy, skąd Święty Mikołaj bierze pieniądze na prezenty. Wiemy za to, skąd pieniądze na prezenty dla wyborców bierze rząd – z ich własnych kieszeni. Warsaw Enterprise Institute co roku od 2020 r. wylicza, ile nowych prezentów od rządu pod choinką wyborcy znajdują oraz ile zapłacą za tę hojność w podatkach. W 2022 r. rządowy worek z prezentami zawierał 10 niespodzianek, których szacunkowy koszt na pracującego podatnika to 3434 zł. To mniej niż w dwóch ostatnich latach. Czyżby Cwanemu Mikołajowi brakowało naszych pieniędzy? Niekoniecznie. Rząd już dzisiaj zapowiada, co szykuje na 2023 r.
(zobacz raport)
– Jeśli rząd mówi, iż komuś coś da, to znaczy, iż tobie zabierze, bo rząd nie ma żadnych własnych pieniędzy – mawiała Margaret Thatcher. Polski rząd wykazuje stałą skłonność do robienia nam prezentów, które koniec końców i tak my sami – w podatkach – finansujemy. Niestety, wciąż istnieją ludzie, którzy nie zdają sobie sprawy, iż za każdym przelewem, który dostają od rządu w ramach świadczenia socjalnego, czy dotacji stoi jego własny PIT. Dlatego właśnie – żeby zwiększyć świadomość w zakresie funkcjonowania polityki gospodarczej i finansów publicznych – Warsaw Enterprise Institute od 2020 r. monitoruje, jakie to nowe prezenty otrzymują podatnicy od rządowego Cwanego Mikołaja w danym roku.
I tak oto w 2022 r. rząd rozdał Polakom 10 nowych podarunków, za które zapłacą ok. 3434 zł. Czy to dużo, czy mało? Odpowiedź jest związana z jakością i celowością tych prezentów. Bywa różnie.
Niektóre wybory Cwanego Mikołaja mają charakter przede wszystkim polityczny i służą cementowaniu poparcia, nie przyczyniając się do trwałego i zdrowego rozwoju naszego kraju i społeczeństwa. Mowa chociażby o wypłacie dodatkowych emerytur, czy kolejnej podwyżce płacy minimalnej. Podobnie, tj. jako zagranie polityczne, należy rozumieć wprowadzenie nowych świadczeń w wysokości 12 tys. zł na drugie i kolejne dziecko w wieku od 12 do 36 miesięcy. Już dzisiaj wiadomo, iż świadczenia pieniężne nie poprawiają dzietności Polek, ale za to budują przywiązanie do idei „polskiego państwa dobrobytu”.
Czasami pomysły Cwanego Mikołaja wynikają nie tyle z politycznej kalkulacji, co z braku wizji i finezji w reagowaniu na nagłe sytuacje takie, jak chociażby wojna i kryzys uchodźczy. To prywatne osoby wzięły na siebie pomoc Ukraińcom, a rządzący zrobili kilka – przynajmniej w najbardziej krytycznym momencie – poza wprowadzeniem kolejnego programu socjalnego, tj. wypłat dla osób, które przyjęły uchodźców pod swój dach. Program ten, choć towarzyszyły mu być może dobre intencje, stępił naszą bezinteresowność, stworzył pole do nadużyć i ograniczył motywację uchodźców do poszukiwania pracy.
Choć w 2022 r. powoli wygasały programy pomocowe związane z pandemią, to pojawił się kolejny pretekst do rozdawnictwa: wysoka inflacja. Warto przy tym pamiętać, iż główną przyczyną inflacji jest polityka pieniężna oraz fiskalna i w tym kontekście Putin i wojna na Ukrainie to wygodna wymówka dla rządzących, która ma zwolnić ich z odpowiedzialności za rosnące koszty życia. Rząd wprowadził tarczę antyinflacyjną, która składa się z obniżek stawek podatkowych oraz z dodatku osłonowego dla gospodarstw i firm, który ma je uodpornić na podwyżki cen energii. Oczywiście, wzrastających cen nie da się powstrzymywać w dłuższym czasie i prędzej czy później rząd będzie musiał je urealnić. Szok, który wówczas przeżyją konsumenci, będzie większy niż gdyby „pomocy” wcześniej nie otrzymali. Walka z inflacją przełożyła się też na działania Rady Polityki Pieniężnej, która podniosła stopy procentowe, co przyczyniło się do wzrostu ceny kredytów. To zjawisko dało asumpt Cwanemu Mikołajowi do kolejnych działań. W trybie ekspresowym wyasygnował kolejne 1,4 mld na pomoc kredytobiorcom – jakby nie zdając sobie sprawy, iż ograniczy to antyinflacyjny efekt podwyżek stóp procentowych. Niestety, w długim terminie skutek wielu innych rządowych podarków będzie odwrotny do deklarowanego – podniesie nasze koszty życia. Szerzej o tym, jak działania rządu podnoszą koszty życia, piszemy w raporcie „(Nie)oczywiste przyczyny rosnących kosztów życia w Polsce”.
Porównując prezenty z ostatnich 3 lat, wydaje się, iż spada zarówno ich koszt, jak i liczba. To jednak mylne wrażenie. Programy, które wdraża rząd, mają często charakter trwały, jak np. programy wsparcia dzietności, czy program dotowania mediów narodowych.
Jeśli chodzi o rozmach działania Cwanego Mikołaja, to obserwujemy nieustanny efekt budżetowej kuli śniegowej. Cwany Mikołaj toczy ją w różnym tempie, ale cały czas toczy, a ta nieustannie zwiększa swoją objętość. Widać to jak na dłoni w rosnących co roku dochodach i wydatkach rządu.
Wykres 1. Wzrost dochodów i wydatków budżetowych na przestrzeni lat
Źródło: mapawydatków.pl.
O ile dług publiczny Polski wydaje się w tej chwili pod kontrolą (analizujemy to w „Bilansie Otwarcia”), o tyle w długim okresie przy okazji potencjalnej recesji sytuacja może ulec diametralnej zmianie: podarunki Cwanego Mikołaja, do których przyzwyczają się wyborcy (przykładowo 500+) będą w praktyce wydatkami sztywnymi, co utrudni bilansowanie budżetu uszczuplonego kryzysowym spadkiem dochodów podatkowych. Ponadto rosnąca rola państwa osłabia wzrost gospodarczy. Warto zauważyć, iż państwo rekwiruje coraz więcej naszego dochodu w proporcji do PKB, czyli przesuwa kapitał z sektora produktywnego (prywatnych kieszeni) do nieproduktywnego (administracji).
Wykres 2. Udział dochodów budżetowych w PKB
Źródło: mapawydatków.pl.
Biorąc pod uwagę dotychczasową aktywność Cwanego Mikołaja, nie ma – niestety! – powodu oczekiwać, iż przestanie być hojny w przyszłym roku. Już dzisiaj wiadomo, iż dodatkowe bądź większe niż zwykle pieniądze w 2023 r. otrzymają m.in. media narodowe, czy Fundusz Kościelny, rozdane zostaną także kolejne świadczenia socjalne, np. dodatek elektryczny dla gospodarstw ogrzewanych prądem oraz – last but not least – wypłacona będzie nie tylko 13., 14., ale i 15. emerytura. prawdopodobnie jednak, biorąc pod uwagę, iż 2023 r. będzie rokiem wyborczym, ze strony rządu pojawią się kolejne hojne inicjatywy.
Na koniec – jak co roku – warto przypomnieć słynną klasyfikację Miltona Friedmana, w której wyróżnił on 4 sposoby wydawania pieniędzy. Możemy wydawać:
Własne pieniądze na własne potrzeby – to sposób najsprawiedliwszy i najskuteczniejszy.
Własne pieniądze na cudze potrzeby – to wciąż sprawiedliwy, ale mniej skuteczny sposób. Możemy np. „nie trafić” z prezentem w gust osoby obdarowywanej.
Cudze pieniądze na własne potrzeby – robisz to, płacąc za śniadanie z budżetu swojego pracodawcy albo jako minister, używając służbowego samochodu do robienia zakupów. To sposób nieefektywny z punktu widzenia właściciela pieniędzy. Twoi pracodawcy raczej na tym tracą.
Cudze pieniądze na cudze potrzeby – to istota działania państwa redystrybucyjnego. Mimo najlepszych chęci ani politycy, ani urzędnicy nie są w stanie odgadnąć tego, czego naprawdę chcemy. To najbardziej nieefektywny sposób wydawania pieniędzy.
I to o nim jest właśnie Raport Cwanego Mikołaja.
Publikacja niniejsza jednak nie rości sobie żadnych pretensji do naukowości, a jej głównym przesłaniem jest uświadomienie współobywatelom, iż darmowych obiadów nie ma i iż to oni za nie płacą. Wbrew pozorom ta wiedza nie jest powszechna. Z badania przeprowadzonego w 2017 r. dla serwisu ciekaweliczby.pl wynika, iż tylko niecałe 40 proc. Polaków zdaje sobie sprawę, iż źródłem finansowania programów takich, jak 500+ są podatki, które płacą oni, a nie tylko np. sąsiedzi, czy zwolennicy innych partii.
W naszym zestawieniu wyliczamy koszt prezentów, które dostaliśmy od państwa w 2022 r. przypadający na jednego pracującego podatnika. Piszemy tylko o nowych rozdanych w 2022 r., prezentach od rządu. Nie wliczamy w nie tych programów, które rząd uruchomił w latach poprzednich, a które wciąż funkcjonują.
Niestety, polski rząd nie prowadzi zestawienia wszystkich wprowadzanych świadczeń i programów socjalnych, subsydiów i dotacji. Udało nam się jednak zidentyfikować 10 różnych działań państwa, które można opisać jako prezenty dla podatnika lub jakiejś określonej grupy beneficjentów, za które płacą podatnicy.
Podkreślamy, iż nasze wyliczenia są pewnym przybliżeniem, a nie precyzyjną wyceną.
Jeśli chodzi o licznik naszych wyliczeń, czyli koszt budżetowy danego prezentu, to po pierwsze niektóre mikołajowe wydatki zależą od wskaźnika ich wykorzystania (nie wszyscy uprawnieni z nich skorzystają albo nie wszyscy skorzystają natychmiast), co przekłada się na opóźnienia w dostępie do informacji o finalnych wydatkach. Zakładamy na potrzeby naszego ćwiczenia, iż wskaźnik wykorzystania równa się 100 proc. Po drugie niektóre brane pod uwagę wydatki rozpoczynają się w 2022 r., ale rozłożone są na lata i mają określone z góry budżety, które jednak mogą w przyszłości ulegać zmianom. jeżeli wydatki te mają budżety roczne, kierujemy się tymi założeniami, biorąc kwoty przeznaczone na rok bieżący. Po trzecie, niektóre prezenty formalnie funkcjonują jako inwestycje, np. w infrastrukturę. W takim wypadku bierzemy pod uwagę koszt całkowity.
Jeśli chodzi o mianownik wyliczeń, to wychodzimy z założenia, iż koniec końców wszystkie wydatki budżetowe finansowane są z kieszeni pracującego podatnika. Liczbę pracujących pobieramy z danych GUS-u za II kw. 2022 r. – wynosi ona: 16770000 osób.
(kliknij zdjęcie, żeby otworzyć raport)