Rostselmash 3580 – rosyjsko-turecko-chińsko-kanadyjski symbol globalizacji, czyli jak w kryzysie zrobić 580 koni

4 godzin temu

Rosyjskie przysłowie mówi, iż „kiedy koń nie chce ciągnąć, trzeba go nakarmić, a nie wymieniać na wielbłąda”. Ale w Rostowie nad Donem uznali chyba, iż lepiej… połączyć konie, wielbłądy i pandy w jednym mechanicznym zaprzęgu.

I tak oto światło dzienne ujrzał Rostselmash 3580 – nowy ciągnik, który ma 580 koni mechanicznych, choć nikt do końca nie wie, skąd one pochodzą.

Bo i jak tu się połapać w tym rosyjsko-turecko-kanadyjsko-chińskim układzie? Od końca 2023 roku Rostselmash należy bowiem do tureckiej firmy Başak Traktör, a ta z kolei kontroluje Buhler Industries, producenta słynnych Versatile’ów z Kanady.

No a iż Buhler nie produkuje już silników Cumminsa, no i mamy technologiczne embargo, to w Rostowie trzeba było poszukać nowych źródeł mocy. I tak pojawił się chiński Weichai, którego silniki WP12 coraz częściej goszczą pod maskami serii Rostselmash 2000.

Nie zdziwiłoby więc nikogo, gdyby i w modelu 3580 pod kabiną warczało chińskie żelazne serce z fabryki w Weifangu. Oficjalnie o tym cisza, ale w kuluarach mówi się, iż stado 580 dzielnych koni pochodzi zza Wielkiego Muru, a nie z rosyjskiej tajgi.

Co drzemie pod maską tego ciągnika jeszcze nie wiadomo, ale wszystko wskazuje na chińskie 580 koni, fot. inf. prasowe

Rosyjski automat, czyli duma narodowa

Rostselmash jednak z dumą podkreśla, iż nowy model został w całości opracowany w Rosji, i to z zastosowaniem „opatentowanych technologii” (cokolwiek to znaczy). Główną z nich ma być w pełni automatyczna skrzynia biegów PowerShift – opracowana wspólnie przez inżynierów z Rostowa i Moskiewskiego Uniwersytetu Technicznego im. Baumana.

Według producenta, skrzynia umożliwia płynną zmianę biegów pod obciążeniem, bez przerw w dostawie mocy. Brzmi dobrze – dopóki nie przypomnimy sobie, iż słowo „rosyjski automat” w kontekście technicznym od lat budzi stanowczo skrajne emocje.

Ale może tym razem to rzeczywiście przełom – bo jak twierdzi dyrektor generalny Rostselmasha, Walery Malcew, to pierwszy w pełni automatyczny PowerShift produkowany w Rosji. Uff… brzmi pokojowo, a najważniejsze, iż to prawie gwarancja niezawodności.

Cyfrowy bohater czasów kryzysu

Ciągnik Rostselmash 3580 ma trafić do dużych gospodarstw i być „symbolem nowej ery rosyjskiej inżynierii rolniczej”. Na pokładzie znajdziemy m.in. cyfrową platformę Agrotronic do monitorowania pracy maszyny, hydraulikę o wydajności ponad 400 l/min oraz kabinę (dwuosobową!) z automatycznym systemem prowadzenia RSM Agrotronic Pilot 1.0.

Jak na czasy, w których rosyjski przemysł rolniczy działa głównie na zasadzie „z czego mamy, z tego zrobimy”, to całkiem ambitna konstrukcja. Firma jednak zapewnia, iż powstały już dwa prototypy, które przechodzą testy terenowe i mają być dopracowywane do 2026 roku. Potem ruszy produkcja pilotażowa – czyli, jak to u Rostselmasha, najpierw pomnik, potem ciągnik.

Rostselmash 3580, czyli rosyjsko-turecko-chińsko-kanadyjski symbol globalizacji, fot. mat. prasowe

580 koni i garść pytań

Oficjalnie Rostselmash twierdzi, iż 3580 to najmocniejszy ciągnik rolniczy produkowany w Rosji. Nieoficjalnie – trudno powiedzieć, ile w nim Rosji, a ile Chin i Turcji. Ale jedno trzeba przyznać: choćby w kryzysie, przy spadającej produkcji i zwolnieniach, firma wciąż coś pokazuje.I może właśnie o to chodzi – żeby w trudnych czasach mieć coś, co można pokazać na targach, w folderze i w telewizji.

Na koniec…

Rostselmash 3580 to ciągnik, który jest trochę jak rosyjska kuchnia: ciężki, egzotyczny i pełen niespodzianek. Ma 580 koni, skrzynię z Rostowa, serce prawdopodobnie z Chin i tureckiego właściciela z kanadyjskimi koneksjami.

Trudno o lepszy symbol globalizacji w wydaniu rolniczym. A czy to wszystko naprawdę działa? Cóż – dowiemy się, gdy pierwszy egzemplarz wyjedzie w pole i wróci z niego o własnych siłach.

Idź do oryginalnego materiału