Ryszard Biskup przygląda się twórczości ludowej. Stara się odkryć co też muza podpowiada ludowym twórcom. Dzisiaj pod lupą redaktora „RYM SIĘ NIESIE PO POLU PO LESIE. „Dołkiem dziewczyno” [POSŁUCHAJ].
W tej całej ludowej – a iżby nie było zbędnych nieporozumień, to dodam od razu świętokrzyskiej – ludowej – erotyce, wszystko jest zawsze jednoznaczne, proste. Bez zbędnych słów i niedomówień. Zwykła retoryka wymieszana elegancko ze zdrowym rozsądkiem w prostych słowach ma trafić zawsze pod jeden, ten oczywisty adres. Jak się młodzi przymawiają, to zawsze wiadomo o co w tym wszystkim biega i o co chodzi. Nie ma bata, nie ma ceregieli, zwyczajnych podchodów. Idzie sobie elegancko dróżką urodna dziewczyna? Idzie, elegancka, jak się patrzy, oczkami na prawo i lewo strzela, no to nie ma bata, by kawaler, co to akurat przykucnął pod miedzą nie ma wyjścia. Musi się taką panienką zainteresować, musi co zagadać. Nie ma, powtarzam – żadnej innej możliwości jak tylko zaczepić, wypytać, zaznajomić się. A gdy tylko lody zostaną przełamane, furtka na oścież rozwarta, to dalej już tylko z górki. Szeroki gościniec bez zakrętów układa się niczym rozpostarty na łące dywan. Bo przecie już się jakaś tam nić sympatii nawiązała, już jest okazja do zaznajomienia się. Najpierw zrazu nieśmiało, ale po chwili już szeroką strugą jak woda w wiejskim potoku toczy się ten elegancki dialog. Na temat – to jest akurat oczywiste i jednoznaczne – który wszyscy doskonale znają na pamięć. I choćby jak nie wiedzą o co chodzi, to się zaraz, za chwilę, po kilku słowach domyślą. Te wszystkie figury retoryczne, jakieś tam, ale na co i po co, jakieś zawoalowane podteksty są w takiej rozmowie na dzień dobry kompletnie zbędne i niepotrzebne. Trzeba jednak od razu zaznaczyć, iż to przekomarzanie się i rozpisany elegancko dialog prowadzi – zawsze – do pomyślnego finału. Bo chodzi przecież o to, by kota nie pogonić, tylko go schwytać. W chytrze – co wiadomo doskonale – zastawione sidła. Bo co z tego, iż w tych przekomarzaniach na miedzy role się zmieniają. Co z tego, iż myśliwy staje się nieoczekiwanie zwierzyną? W końcu za każdym razem wszystko układa się po myśli i jest identyczne od wieków. Czyli od zawsze. Pomamrotali, pogadali. Wymienili najpierw nieśmiałe, takie półgębkiem sygnalizowane uśmiechy. A finał jest zawsze identyczny jak oczekiwania. Zagajnik, który skryje elegancko sekrety młodych i kukuryku. O co chodziło przecież od pierwszego rzuconego niby od niechcenia słowa.
POSŁUCHAJ FELIETONU RYSZARDA BISKUPA:
RYM SIĘ NIESIE PO POLU PO LESIE. „Dołkiem dziewczyno”
Dołkiem dziewczyno, dołkiem, kuku
Co tam masz pod podołkiem, kuku
Kokoszkę jarzębatą i trochę przyczubatą, kukuryku
Co byś ty za nią chciała, kuku
Gdybyś ją sprzedać miała, kuku
Cztery talary dwieście, tak są kokoszki w mieście, kukuryku
Tak drogo zaczyniłaś, kuku
Na targu z nią nie byłaś, kuku
Tobie się dziwi drogo, a mnie z kokoszkom błogo, kukuryku
Bo kiedy przyjdzie wiosna, kuku
Będzie kokoszka niosła, kuku
A na zielone świątki wylęgną się kurczątki, kukuryku
A kiedy przyjdzie jesień, kuku
Wyjdzie kokoszka przed sień, kuku
Usiądzie sobie cudnie, piórkami na południe, kukuryku
Siedzi jastrząb na wiśni, kuku
I kokoszce myśli, kuku
Rozłożył ci ją cudnie, piórkami na południe, kukuryku
I odmuchuje piórka, kuku
I szuka gdzie jest dziurka, kuku
A potem w zagajniku z kokoszką, kukuryku, kukuryku
Dołkiem, dziewczyno