RYM SIĘ NIESIE PO POLU PO LESIE. „Łoj, żeby nie kapusta” [POSŁUCHAJ]

20 godzin temu
Zdjęcie: kapusta


Ryszard Biskup przygląda się twórczości ludowej. Stara się odkryć co też muza podpowiada ludowym twórcom. Dzisiaj pod lupą redaktora „RYM SIĘ NIESIE PO POLU PO LESIE. „Łoj, żeby nie kapusta” [POSŁUCHAJ].

Łyka gorzkie łzy i rozpacza, ubolewa dziewoja nad okrutną dolą do jakiej doprowadził ją podły los. Wiadomo – uczciwą i spokojną panienkę, pociechę bogobojnych rodziców na złą drogę i manowce wyprowadziły w szczere pole chęci. Chłopaki niewinną panienkę, nie wiedzieć czemu, na co i po co – wzięły i zbałamuciły. Poprowadziły ją nie na szeroki gościniec do szczęścia tylko do ciemnego lasu, hen na manowce. I płacze teraz bidulka, iż aż się serce w piersi kraje na drobniutkie niczym sieczka kawałki. Niewinne niewiniątko wzięły te psiajuchy i pognały nie wiadomo gdzie i po co. Byłoby niebożątko dalej zalotną piękną panienką, a tu proszę – klops i masz teraz babo placek. Rób co chcesz, obróć się w dowolną stronę, szukaj gdzie tylko można zrozumienia i pociechy. Rozpacz jest młodszą siostrą pychy, a tak jak każdy wie, nic dobrego na dłuższą metę nie wróży. Kto się bowiem raz poparzył, będzie łkał i biadolił. Ale przecież wskazówek zegara cofnąć nie sposób. Godzina albo i dwie przeszły, wszystko zostało za plecami, no i co teraz zrobić? Nasza bohaterka – chociaż jako się wspomniało – łzy gorzkie leje i głową kręci, ale czasu nie zawróci. Wody kijem nie zawróci. Mleko się rozlało i chociaż kałuża na podłodze starannie wytarta ścierką, no to stało się. Już jest po Filipku, już się wydarzyło i powrotu do przeszłości nie ma, bo być – ależ oczywiście – nie może. To po wczorajszym weselu nadchodzi bowiem powszechny dzień. Taki wtorek albo środa – szare, bure jak na przedwiośniu za oknem. Nasz podmiot liryczny nie od macochy i doskonale wie w którym miejscu leżą konfitury. Ociera kułakiem łzy, a gdy oczy są już suche, wyznaje bez żadnego skrępowania, iż jednak amory i rozrywka to wartości wcale nie takie szkaradne. Niech no tylko zagra kapela, a rozpaczająca zrazu dziejowa zrzuci z ramion szary szynel codziennych obowiązków i ruszy w tany. Oczywiście tylko i wyłącznie ze swoim ukochanym, ze swoim chłopakiem. Bo przecież droga do szczęścia usłana jest różami i prowadzi prosto przed ołtarz. Co każdy doskonale – także z autopsji – wie i oczywiście rozumie.

POSŁUCHAJ FELIETONU RYSZARDA BISKUPA:

RYM SIĘ NIESIE PO POLU PO LESIE. „Łoj, żeby nie kapusta”

Łoj, żeby nie kapusta, łoj żeby nie buroki
Łoj, żeby nie kapusta, łoj żeby nie buroki

Łoj byłabym jo panno, łoj żeby nie chłopaki
Łoj byłabym jo panno, łoj żeby nie chłopaki

Łoj byłabym jo panno, łoj i jeszcze w wionecku
Łoj byłabym jo panno, łoj i jeszcze w wionecku

Łoj żebym cie nie znała, ło mój ty kochanecku
Łoj żebym cie nie znała, ło mój ty kochanecku

Łoj smutno mi, tęskno mi, łoj smutne moje serce
Łoj smutno mi, tęskno mi, łoj smutne moje serce

Łoj kochania nie widze, łoj robić mi się nie chce
Łoj kochania nie widze, łoj robić mi się nie chce

A kiedy go zoboce, łoj na godzinę z rana
A kiedy go zoboce, łoj na godzinę z rana

Łoj robi mi się robi, łoj robi becka sama
Łoj robi mi się robi, łoj robi becka sama

Idź do oryginalnego materiału