RYM SIĘ NIESIE PO POLU PO LESIE. „Samotny leśny kwiat” [POSŁUCHAJ]

1 dzień temu
Zdjęcie: fot. Canva


Ryszard Biskup przygląda się twórczości ludowej. Stara się odkryć co też muza podpowiada ludowym twórcom. Dzisiaj pod lupą redaktora „RYM SIĘ NIESIE PO POLU PO LESIE. „Samotny leśny kwiat” [POSŁUCHAJ].

Liryka to jest opar mgły. To nic innego, jak zawracanie głowy jakimiś tam trudnymi i na ogół niezrozumiałymi do pojęcia urojeniami pana artysty estradowego. Historyjkami, jakie akurat po bezsennej być może nocy naszły upoconego z wysiłku poetę. Obojętnie – dramatycznego i wyuczonego na uniwersytetach, czy też samouka bez sznytu. Obydwaj – jeden i drugi – jednakowo gryzą zatemperowany ołówek. Z takim samym zacięciem smarują te swoje teksty na białej, jak woal panny młodej kartce papieru. Układają w mniej lub bardziej zgrabne rymy co im tam akurat zagrało w duszy. Zakołatało niespodzianie do łba, załomotało w wyobraźni. Taki literat, mistrz słowa, autor tekstów posiada na podorędziu, co jest oczywiste i zrozumiałe, cały lamus, całą stodołę stylistycznych figur. Ze dwa, albo i trzy worki rymów na każdą okazję i z kilkaset wiader eleganckich, stosownych do sytuacji określeń. Taka diagnoza, podobna hipoteza, dotyczy absolutnie wszystkich autorów parających się zawodowo pisarstwem. Obojętnie – amatorsko czy zawodowo. Mistrzów poezji śpiewanej czy czeladników układających przyśpiewki dla wiejskich kapel. To banalny truizm i powszechnie znana prawda, iż pisać każdy może, choćby gdy nie tylko nie umie, ale choćby gdy nie ma akurat nic sensownego do powiedzenia. Co ballada o leśnym, a przez to dramatycznie biednym i ubogim, czyli w sumie niebywale nieszczęśliwym chociaż polnym haberdziu, dla niepoznaki określonym jako kwiat, przecudnie nam to dzisiaj ilustruje. No bo, jakaż to jest ta roślina? To ziele wybujałe gdzieś tam na polanie czy w zagajniku? Ano jak się powiedziało wcześniej – samotna, nieszczęśliwa jak wszyscy diabli, porzucona, opuszczona bez żadnej życzliwej duszy w leśnym ostępie. Upłakana i usmarkana z tego powodu i z tego tytułu. No bo jak tu żyć na odludziu, jak ten jaki eremita? Bez przyjaciół, bez znajomych, bez innych może i pięknych, ale jednak samotnych roślinek? No jak – pytam się ponownie? Na dramatyczne przesłanie, istnieje – niestety – tylko jedna, niby banalna, ale przecież okrutna prawda – nijak. Żadnej radości, emocji, nadziei nie ma. Co zatem takiemu skazanemu na alienację na porębie badylowi pozostaje? Też nic, kompletnie i absolutnie nic. Trza teraz ryczeć z rozpaczy, rozpaczać od nocy do ranka i świtu do zachodu słońca. Albo ewentualnie, w ogromnej desperacji spakować manatki i wyruszyć w świat w poszukiwaniu szczęścia. Nasz poeta liryczny wszystko co mu tam w duszy zagrało ułożył więc w eleganckie frazy i rymy, zaniósł zapisaną kartkę do muzyka. No i teraz mamy elegancki, zgrabny przebój o samotnym, zapłakanym z niedoli, biednym leśnym chwaście. Elegancki hit w sam raz na zabawę w remizie!

POSŁUCHAJ FELIETONU RYSZARDA BISKUPA:

RYM SIĘ NIESIE PO POLU PO LESIE. „Samotny leśny kwiat”

Samotny leśny kwiat, zapłakał cicho z tęsknoty
I płakał długo tak, i płakał, bo był samotny

Że sercu ten smutek miał, miłość i trochę tęsknoty
Lecz w lesie nikt go nie słyszał więc płatek płakał sam

Samotny kwiatek chciał zapomnieć o samotności
Więc poszedł poprzez las poprosić płaczących gości

Bo razem płakać lżej, by sprostać doli tej
Niech euforia w lesie panuje, niech kwiatki cieszą się

Od dziś samotny kwiat weseli swe środowiska
By nigdy, nigdzie już napotkać te biedaczyska

Niech smutek idzie precz, bo śmiech najlepsza rzecz
Więc niech panuje wesele, samotnym kwiatkom wciąż

Wesołe kwiatki dziś zapomnieć tego nie mogą
Jak ciężko było im, jaką chadzali drogą

Bóg jeden o tym wie, jakie są następne dnie
Niech one przyniosą radość, spłakanym kwiatkom już

Idź do oryginalnego materiału