Ryszard Biskup przygląda się twórczości ludowej. Stara się odkryć co też muza podpowiada ludowym twórcom. Dzisiaj pod lupą redaktora „RYM SIĘ NIESIE PO POLU PO LESIE. „Ty moja dziewczyno” [POSŁUCHAJ].
Tym razem niestety, ale nie mam – tak do końca – przekonania, iż nasz artysta tak naprawdę wiedział , o co mu chodziło i co chciał napisać. Jako człowiek rozważny i rozsądnie podchodzący do życia, tak sobie myślę – mistrz otrzymał zlecenie, to się z niego wywiązał. Miał napisać, no to napisał. Miał poukładać story w eleganckie rymy, to się to zadanie wykonał. Poślinił w ustach ołówek, kartkę na stoliku ułożył i zabrał się w pocie czoła do roboty. Bowiem jak się człowiek za cokolwiek zabiera – i wcale nieważne, czy to jest wiekopomne dzieło literackie, czy zwyczajna przyśpiewka na raz, dwa, trzy to poeta jest nie od podłej macochy tylko od ukochanej na zawsze panienki jak z obrazka. Nie bez powodu i przyczyny nasz bohater objaśnia i informuje wszystkich, którzy tylko zechcą posłuchać co pan artysta ma akurat do objaśnienia. On, ten nasz wybraniec i kochanek muz, ten nasz wiejski bohater i zalotnik ma akurat teraz i dzisiaj właśnie i dzisiaj do powiedzenia. Czym tam epatuje, zaskakuje, zainteresuje. By w tekście zawarty został stosowny dramat to – wiadomo – autor powinien i musi użalić się nad swoją ciężką dolą, dramat jakiś musi przedstawić, o zainteresowanie publiczności i troskę zabiegać. Rymy i rytmy kocą się wtedy same, bez wysiłku, figlują we łbie, układając za każdym wersem w eleganckie – no i co z tego, iż bezsensowne – story. Dramat schodzi na dalszy plan, przyczai się gdzieś tam w tle opowieści o rozterkach i kłopotach jakie dopadły akurat dzisiaj i teraz naszego autora opowiada. choćby koń, co to jak to koń łazi przy dyszlu i ciągnie ten wózek, na którym rozsiadł się nasz poeta też nie pegaz, tylko zwyczajna wiejska szkapa. Która – jak to chabeta – tłucze się po gościńcu jak ten marek po piekle też na utwór naszego woźnicy tam gdzie każdy wie i tłumaczyć tego nie trzeba, ustał. Co prowadzi do jedynej prawdziwej i zasadnej cody. Pan artysta zresztą sam to przez niedopatrzenie na samym końcu przyznaje. Nic nie ma, nic nie ma tylko głowę na karku. Tyle tylko, iż akurat – tak się dzisiaj złożyło – pusto niczym stodoła przed żniwami.
POSŁUCHAJ FELIETONU RYSZARDA BISKUPA:
RYM SIĘ NIESIE PO POLU PO LESIE. „Ty moja dziewczyno”
Moja ty dziewczyno odłóż w pole grabie…
Nie spoglądaj za mną, nie spoglądaj za mną, w którą stronę jadę
A jadęż ja jadem, do pana doktora
Kuniczek mi ustał, kuniczek mi ustał, dziewczyna mi chora
Kuniczek mi ustał i ciąngnąć ni może
Trzeba go zostawić, trzeba go zostawić przy ganku w oborze
Nie mam ja nic nie mam, nie mam ja mieszkania
Ale mam za ci za to, ale mam ci za to głowę do zmyślania