Rywalizacja geoekonomiczna na rynku stali

dlaprodukcji.pl 1 miesiąc temu

Z artykułu dowiesz się:

  • czy obecny okres historyczny jest dobrym czasem dla producentów stali;
  • jak geopolityka wpływa na produkcję stali;
  • czy jesteśmy w stanie przewidzieć, jaką przyszłość czeka hutnictwo.

Które państwo ma największe szanse na stanie się liderem w produkcji stali? Od kogo będziemy importować stal? I jak w tym rankingu wypada Polska?

Geopolityka staje się coraz popularniejszym narzędziem analizy sytuacji międzynarodowej, stawia na twarde wskaźniki i pomiary metodami naukowymi, odrzucając doktryny i ideologie, pociąga za sobą rozwój swoich subdyscyplin: geostrategii i geoekonomii. W niniejszym opracowaniu geoekonomia, od lat służąca do oceny bogactwa narodów i międzynarodowych podmiotów gospodarczych, posłuży za podstawę do przedstawienia stanu obecnej i przeszłej rywalizacji na rynku stali. Stopy stalowe różnych odmian, rodzajów i technologii produkcji stanowią najważniejszy półprodukt strategiczny dla państw w kontekście przemysłu zbrojeniowego oraz przemysłu elektro-maszynowego, który w przypadku wielu państw jest też często branżą napędzającą wzrost PKB. Dlatego monitorowanie sytuacji na rynku tak kluczowym jest obowiązkowe nie tylko dla największych korporacji międzynarodowych, których „być albo nie być” zależy od zmian koniunktury światowej i pomysłów na rozwój wśród konkurencji. Takie monitorowanie jest w kręgu zainteresowań także największych mocarstw chcących realizować interesy poprzez jak największy udział w potędze światowej (militarnej i gospodarczej).

Rola geoekonomii

Wspomniana geoekonomia jest subdyscypliną geopolityki. Używa podobnych narzędzi i metod, ale bada przede wszystkim rywalizację rynkową na świecie i w poszczególnych regionach. Jej przedmiotem badań jest wpływ uwarunkowań lokalnych na rozwój i potęgę państw oraz korporacji międzynarodowych różnych branż. Analitycy geoekonomiczni jednak nie korzystają z metod ekonomii, ale geografii, posiadają szerszą szczegółową wiedzę syntetyczną, obejmującą badane zagadnienia globalnie. Nie przedłużając, celem niniejszego opracowania jest geoekonomiczne przedstawienie najważniejszych aspektów globalnej rywalizacji pomiędzy największymi producentami stali w ostatnich latach. Kto stracił, a kto zyskał i dlaczego?

dr Piotr L. Wilczyński
Uniwersytet KEN w Krakowie
prezes Polskiego Towarzystwa Geopolitycznego

Główne punkty w historii istotne dla przemysłu stalowego

Punktem wyjściowym będzie cezura szczytu cyklu koniunkturalnego sprzed kryzysu finansowego i poważnego zachwiania międzynarodowego systemu walutowego opartego na długu (zwanego też systemem wielowalutowym). Był to okres około roku 1998 do 2008, kiedy to wiele firm upadło, gdy okazało się, iż system bankowy jest niewypłacalny z powodu zbyt liberalnego podejścia do udzielania kredytów, co z kolei było napędzane przez politykę państw i MFW oraz Banku Światowego polegającą na kreacji pieniądza przez długi. System ten działa do dziś, jednak w tej chwili sponsorowany jest przede wszystkim przez podatników.

Drugim okresem względnego spokoju były lata 2010-2018, czyli do tzw. pandemii. W obu okresach dochodziło do dynamicznych zmian właścicielskich w branży. Najczęściej większe konglomeraty wykupywały nieradzące sobie z długami i spadkiem popytu mniejsze przedsiębiorstwa. Po kryzysie finansowym oraz pandemii nastał czas niepewności, a co szczególnie istotne, również przygotowań wojennych ze względu na najbardziej krwawą od czasów II wojny światowej wojnę w Europie. Zyskiwać z pewnością będą tu producenci stali, którzy zdobędą kontrakty dla przemysłu zbrojeniowego. Z drugiej strony okres niepewności to czas bardziej wstrzemięźliwych zakupów w branży stoczniowej czy motoryzacyjnej, co również odbije się na rynku stali. Tak czy inaczej, jak w każdej rywalizacji, wygrają ci, którzy szybciej zrozumieją mechanizmy przemian oraz wdrożą w swoich państwach i przedsiębiorstwach odpowiednią politykę. Proces ten już rozpoczął się po 2021 r. i trwa do dziś.

Globalna produkcja stali

W analizowanym okresie produkcja stali niemal się potroiła z 775 mln t w 1998 r. do 2075 mln t w 2020 r. W ostatnich latach jednakże, z przyczyn opisanych wyżej, produkcja zaczęła spadać i w tej chwili jest na poziomie sprzed 6 lat, co jest wyzwaniem dla niektórych producentów (rys. 1).

Rys. 1. Globalna produkcja stali 1998-2022. Źródło: BGS World Minerals Production Yearbooks (nora.nerc.ac.uk)

Po okresie przemian wywołanych upadkiem ZSRR sytuacja geoekonomiczna się ustabilizowała, a spadek produkcji w państwach byłego bloku wschodniego zaczęła rekompensować usankcjonowana państwowo produkcja chińska. Również państwa afrykańskie, latynoamerykańskie i azjatyckie, dotychczas nieuważane za bardzo uprzemysłowione, zaczęły odgrywać poważniejszą rolę w gospodarce światowej, w której, jak w każdym systemie, próżni być nie może (rys. 2).

Rys. 2. Producenci stali w 1998 r. Źródło: opracowanie własne na podstawie danych BGS

Kluczowi producenci stali na świecie

Niemal połowę produkowanej stali w 1998 r. wytwarzały huty w Chinach, USA i Japonii. Była to tzw. wielka stalowa trójca. W Europie najważniejszym producentem pozostawały Niemcy, w Afryce – RPA, w Ameryce Pd. – Brazylia. W Chinach, produkujących już wtedy najwięcej, mieliśmy do czynienia z kilkunastoma państwowymi kombinatami, wśród których największymi były: Baoshan, Shoudu, Anshan, Wuhan i Shanghai Iron & Steel Co. Był to w całości kapitał rodzimy.

Podobnie w Stanach Zjednoczonych, ale trzy największe korporacje w branży, tj. US Steel, Nucor i Betlehem, były prywatnymi spółkami. Japońskie korporacje, mające największą ówcześnie sprzedaż, to przede wszystkim Nippon Steel, a za nią Sumitomo, NKK, Kawasaki i już znacznie mniejsze Kobe Steel. Te również mają status prywatnych spółek. W Niemczech dominowały dwie korporacje: Thyssen Stahl i Krupp AG. W Rosji istniało bardzo dużo kombinatów, jednak uralski kombinat Magnitogorsk zdobywał już wtedy wyraźną przewagę. Wraz z innymi, takimi jak Severstal, stanowiły własność państwową.

Najważniejszym producentem koreańskim, w 35% państwowym, był czebol Pohang. W Brazylii, Indii i na Ukrainie sektor stalowy był bardzo rozdrobniony, więc pomimo znacznego udziału w produkcji światowej państwa te nie były domem dla żadnej międzynarodowej korporacji. Inaczej niż we Włoszech, gdzie prawie cała produkcja stali była w hutach grupy Riva. Podsumowując, największymi korporacjami na rynku stali były: US Steel, Baoshan, Pohang, Nucor, Betlehem, Shoudu, Nippon Steel i Thyssen. Każda z nich z roczną produkcją ponad 25 mln t stali surowej. Był to okres po kryzysie azjatyckim i czas wychodzenia gospodarek postsowieckich po restrukturyzacji przemysłu na prostą. O tym, kto wykorzystał okres dobrobytu, można przekonać się, spoglądając na dane za 2007 rok, czyli tuż przed wielkim kryzysem finansowym.

Bankructwa korporacji

Wspomniany kryzys doprowadził do bankructw szereg korporacji, szczególnie tych, które borykały się z wysokimi kosztami produkcji w krajach macierzystych, efektami Protokołu z Kioto podpisywanego przez różne państwa od późnych lat 90., które narzucały narzucały redukcję emisji CO₂ oraz wewnętrznej polityki ekologicznej i fiskalnej państw. Wiele hut zostało zamkniętych lub produkcję przenoszono. Jednak jeszcze w 2007 r. kilka symptomów zapowiadało powstrzymanie dynamicznego wzrostu produkcji, która osiągnęła 1,3 mld t. Było to prawie dwukrotnie więcej niż 10 lat wcześniej. Okres ten wykorzystały szczególnie Chiny do rozbudowy możliwości produkcyjnych (rys. 3).

Rys. 3. Producenci stali w 2007 r. Źródło: opracowanie własne na podstawie danych BGS

Zmiany na rynku produkcji stali

Chiny przejęły do 2007 r. 1/3 globalnego rynku stali. Japonia i USA straciły na znaczeniu, jednak zachowały pozycje w tzw. wielkiej stalowej trójcy. W Europie Rosja i Ukraina dogoniły i prześcignęły producentów niemieckich. Zaś w Afryce liderem pozostało RPA, a w Ameryce Pd. – Brazylia. W Chinach największą produkcję utrzymały przedsiębiorstwa państwowe: Baosteel (d. Baoshan) i Anshan, zaś trzecim konkurentem stał się kombinat Shagang. Ponadto znaczną produkcję utrzymywało tam ówcześnie szereg innych kombinatów, w tym wiele nowych. W Japonii doszło do połączenia szeregu mniejszych hut. W efekcie na pierwszym miejscu znajdowała się w 2007 r. w tym kraju grupa JFE Steel. Zaraz za nią Nippon Steel oraz Sumitomo.

W USA dominującą pozycję utrzymywały US Steel i Nucor. Widoczne jednak już było, iż na rynek wchodzi międzynarodowy producent ArcelorMittal, będący ówcześnie trzecim wytwórcą stali w USA. Rosyjska produkcja systematycznie wzrastała w ramach systemu oligarchiczno-państwowego. Dominującą pozycję na rosyjskim rynku utrzymały kombinat Magnitogorski (MKK) i Severstal. W Indiach przemysł stalowy był przez cały czas bardzo rozdrobniony, ale na pierwszą pozycję wybiła się tam grupa Tata. W Korei Pd. przez cały czas największym koncernem hutniczym był Pohang, jednak rosło znaczenie Hyundai. Z kolei w Niemczech doszło w tym okresie do połączenia hut i utworzenia korporacji Thyssen-Krupp. Jednak na drugim miejscu już był ArcelorMittal. Korporacja ta zaczęła też inwestować na Ukrainie i tamże zdobyła dominującą pozycję na rynku, wykupując kombinat krzyworoski i kilka pomniejszych.

W pozostałych państwach produkcja, pomimo wzrostu, najczęściej nie nadążała za resztą. Największą korporacją międzynarodową stał się w tym okresie ArcelorMittal, dzięki wykupowi wielu hut mających kłopoty w różnych krajach. Daleko za nim były japońskie spółki JFE Steel i Nippon Steel. Następnie kolejno chińska Baosteel, koreańska Pohang, amerykańskie US Steel i Nucor. W dalszej kolejności Thyssen-Krupp, kombinat Magnitogorsk i chińskie Anshan i Shagang. Każda z nich odpowiedzialna była za wyprodukowanie w 2007 r. przynajmniej 15 mln t stali.

Sytuacja po kryzysie w 2008 roku

Następnie wiele się zmieniło po kryzysie finansowym lat 2008-2009. Produkcja w tym czasie wróciła do poziomu sprzed tych kluczowych wydarzeń, jednak dużo pomniejszych hut zostało zamkniętych. Po kryzysie popyt rósł. Jednak niektóre państwa i niektóre korporacje umacniały się w rywalizacji o rynki zbytu. Inne traciły na znaczeniu i wypadały z łańcuchów dostaw. Można przyjrzeć się zmianom na rynku w jednym z lat względnego spokoju, choć nie był to gwałtowny wzrost. Na przykład w 2018 r., kiedy światowa produkcja stali sięgnęła 1,8 mld ton, czyli mniej więcej tyle, ile produkowane jest teraz na świecie, po okresie tzw. pandemii (rys. 4).

Rys. 4. Producenci stali w 2018 r. Źródło: opracowanie własne na podstawie danych BGS

Produkcja stali w Chinach, Rosji, Korei

Chiny wykorzystały okres po kryzysie do zdominowania światowego rynku stali, wytwarzając ponad połowę stali na świecie. Co ważne, nadal, pomimo pandemii i wojny w Europie Wschodniej, co ogółem zmniejszyło produkcję, Chiny realizują ją na tym samym centralnie zaplanowanym poziomie. To prowadzi do dalszej eliminacji słabszej konkurencji oraz zwiększania geoekonomicznego udziału w rynku. Niemniej jednak produkcja, a jej wykorzystywanie to dwie różne sprawy. Należy pamiętać, iż w gospodarkach centralnie planowanych, jak chińska, znaczna część produkcji może być marnowana lub niewykorzystywana zgodnie z logicznymi zasadami gospodarowania zasobami. Doszło w tym okresie również do komasacji kapitału.

Największą spółką produkującą stal w Chinach została Baowu (d. Baosteel z dołączonymi fuzjami mniejszymi kombinatami) oraz grupy i kombinaty hutnicze: Shougang, Hebei, Shagang, Anshan, Shandong, Ma’anshan, Tianjin Bohai, Beijing Jianglong oraz Benxi. W 2018 r. osłabli główni konkurenci Chin, czyli Japonia i USA, zatem przestano już ostatecznie mówić o wielkiej stalowej trójcy. Drugie miejsce zajęły Indie. Doszło tam do przejęcia bankrutujących mniejszych hut przez państwowe Steel Authority of India. Spadło też znaczenie Tata Steel. W Japonii doszło do połączenia Nippon Steel i Sumitomo. Dlatego JFE spadło na drugie miejsce, a te dwie korporacje produkowały 90% japońskiej stali. W USA US Steel doświadczyło kryzysu i spadło na piąte miejsce, a największym graczem pozostał Nucor.

Z kolei w Rosji przestarzałe huty przez cały czas pozostawały w rozdrobnieniu i żaden z kombinatów nie przeważał, nie rozwijając bardziej produkcji. Korea Południowa pozostawała wśród ważnych udziałowców w rynku stali, a wzrost produkcji zawdzięczała POSCO (d. Pohang) oraz Hyundai, który zaczął doganiać największego krajowego konkurenta. W pozostałych państwach istotną pozycję utrzymywał ArcelorMittal i przez to był największą korporacją na rynku stali przed tzw. pandemią. Największy chiński producent – Baowu – był drugi. Zaś za nim jeszcze na liście było dwóch kolejnych chińskich producentów: Shougang i Hebei (inaczej Hesteel). Czwartą największą korporacją było Nippon Steel-Sumitomo, a następnie kolejne chińskie konglomeraty: Shagang oraz Anshan (inaczej Ansteel). Za nimi znaczną produkcją wykazywały się koreańska POSCO oraz japońskie JFE, a następnie chiński Shandong. Wyżej wymienione przedsiębiorstwa wyprodukowały co najmniej 30 mln t stali surowej w 2018 r.

Współczesność: pandemia i wojna rosyjsko-ukraińska

Jak wspomniano, kolejnymi wydarzeniami na świecie, które zachwiały rynkiem stali, były tzw. pandemia oraz wybuch pełnoskalowej wojny rosyjsko-ukraińskiej. Wzrost produkcji zbrojeniowej nie mógł nastąpić skokowo. Dlatego do dziś obserwujemy skutki nie tylko tzw. pandemii, ale także ogólnego wzrostu kosztów pracy (wynikającego z czynników demograficznych w państwach uprzemysłowionych), kosztów ekologicznych, a także zastępowania stali innymi zasobami przy korzystaniu z nowych technologii. Nie oznacza to, iż branża stalowa zacznie stałą recesję, jak to było w przypadku hutnictwa ołowiu. Jednakże niesprzyjająca industrializacji polityka w wielu państwach liberalno-demokratycznych doprowadziła do przejęcia wielu rynków przez nierobiące sobie nic z ekologii Chiny. Najnowsze dane (z końca 2022 r.) wskazują, iż w wyniku procesów ekonomicznych, które rząd chiński przewidział, już teraz państwo to ma blisko 55% udziału w produkcji stali (rys. 5).

To bardzo szybki wzrost, biorąc pod uwagę, iż minęły 4 lata. Wzrost odnotowały, choć nie tak spektakularny, korporacje indyjskie. Ogólnie jednakże hierarchia pozostała ta sama w czołówce. jeżeli chodzi o wzrost, warto podkreślić również dynamiczny rozwój hutnictwa w Wietnamie i Indonezji. Największe spadki dotyczą gospodarek wolnorynkowych: Japonii, USA, Korei Pd., Niemiec. Znaczne spadki odnotowały również Rosja i Turcja. Ukraina w czasie wojny straciła 2/3 mocy produkcyjnych. Również wiele państw UE, w tym Polska, uległo negatywnym skutkom tzw. pandemii, a następnie destabilizacji wojną rynku europejskiego. Można również zaobserwować rozwój hutnictwa na Bliskim Wschodzie. Tam do Iranu i Turcji dołączyli rozwijające tę branżę Arabia Saudyjska i Egipt. Ten ostatni również przejął pozycję lidera w hutnictwie Afryki.

Rys. 5. Najwięksi producenci stali współcześnie. Źródło: opracowanie własne na podstawie danych BGS

Czytaj też >> Procesy obróbki cieplnej i odlewnictwa z wykorzystaniem pieców przemysłowych

Prognozy – produkcja stali

Rywalizacja geoekonomiczna weszła teraz w etap wracania do stabilności, a pomóc w tym może wzmożenie zamówień przez przemysł zbrojeniowy. Na opisanych przykładach widać, iż łączenie spółek z jednego państwa pozwalało na unikanie bankructw. Wyprzedaż kapitałowi zagranicznemu nie zawsze dobrze się kończyła dla danego kraju. Widać to po wyhamowaniu międzynarodowej korporacji ArcelorMittal, która ostatnio straciła najwięcej, w tym pozycję lidera na rynku stali. W ramach koniecznych oszczędności wygaszała piece, nie wyłączając hut polskich.

Konkurencja o rynki pomiędzy państwami i ich kapitałem reprezentowanym przez korporacje, bowiem takim paradygmatem posługuje się geoekonomia, będzie rozstrzygać się w tej chwili w nadchodzącym okresie. Do następnego kryzysu lub wojny zaobserwowane z pewnością będzie stopniowe przywracanie ilości wytwarzanej globalnie stali. Jedne państwa i korporacje będą to wykorzystywać. Budując swą potęgę geoekonomiczna, pomogą w rozwoju społeczeństw i bogactwa, nie tylko mierzonego PKB. Widać zwłaszcza po Chinach, jak rozwój przede wszystkim przemysłu doprowadził do rozwoju społeczno-gospodarczego, pomimo ustroju komunistycznego w tym państwie.

Jednak sposób sterowania gospodarką poprzez centralne planowanie, jak ZSRR już się przekonał, jest nieefektywny i można przewidywać powtórkę z historii. Co stanie się i kiedy, gdy Chiny pogrążą się w chaosie? Albo może to UE wcześniej się rozpadnie i to spowoduje kolejny kryzys? Inni przewidują III wojnę światową jako nieuchronny koniec obecnego cyklu koniunkturalnego za kilka lat. Jeszcze inni, iż w końcu pęknie bańka finansowa amerykańskiego dolara i waluta ta straci zupełnie na wartości. To doprowadzi do kryzysu, jakiego jeszcze świat nie widział.

Tak czy inaczej, ktokolwiek chciałby bawić się w proroka, aby przekonać do swych racji, powinien sięgać po geopolitykę. W przypadku dywagacji o gospodarce ‒ po geoekonomię. Historia lubi się powtarzać, a podstawowe procesy przedstawione w powyższej analizie, choć zdawkowo, to sprawnemu umysłowi potrafią poddać różne pomysły na wygranie gry geoekonomicznej, czy to w skali globalnej, czy na własnym krajowym podwórku. Dlatego należy zachęcić do studiowania geoekonomii i szerzej ‒ geopolityki, bowiem rywalizacja najczęściej jest ukryta. Bardzo rzadko widać ją na polach współczesnych bitew. Biorą w niej udział wszyscy, niezależnie od tego, czy sobie tego życzą.

dr Piotr L. Wilczyński
Uniwersytet KEN w Krakowie
prezes Polskiego Towarzystwa Geopolitycznego
Idź do oryginalnego materiału