Sadownik oburzony jakością importowanych śliwek. Mówi o podwójnych standardach

4 godzin temu

Dziś skontaktował się z nami zdenerwowany producent śliwek. Skąd negatywne emocje? Są one efektem obecności importowanych śliwek w marketach. Chodzi o ich bardzo niską jakość, która kontrastuje z wymaganiami stawianymi przez krajowych odbiorców polskim śliwkom.

Sadownik wysłał kilka zdjęć owoców, które znalazł w marketach. Widać na nich śliwki popękane, ordzawione i bardzo dużo tak zwanych „bliźniaków”. Przede wszystkim możemy zaobserwować także duży odsetek śliwek poniżej 30 mm średnicy. Ogólna jakość przedstawia się dość słabo i jego zdaniem nie jest jednostkowy przypadek.

W tym samym czasie dostawa polskich śliwek do firmy handlowej cz grupy producenckiej nie powinna zawierać wspomnianych „bliźniaków”, a przy dostawie skrupulatnie kontrolowana jest jakość i kaliber. W tym miejscu pojawia się pytanie o podwójne standardy…

Argumentem przemawiającym za tak niską jakością importowanych śliwek nie jest bardzo niska cena. Jak wiemy, przymrozki wyrządziły straty także w Serbii i Mołdawii. Oferty tamtejszych eksporterów choćby bez kosztów transportu są porównywalne lub wyższe od aktualnych cen skupu w Polsce.

Tymczasem niska jakość owoców to większy odsetek strat dla marketu. Im większe straty, tym bardziej market będzie chciał „odbić” je kosztem dostawców. W efekcie nasz rozmówca pyta, komu nie przeszkadza tak niska jakość importu i apeluje o handel krajowym towarem.

Idź do oryginalnego materiału