Samochody elektryczne w Polsce cieszą się stabilnym poziomem wzrostu, choć wciąż daleko temu rynkowi do dynamicznego rozwoju. Branża czeka na dodatkowe impulsy, które mogłyby przyspieszyć wzrost, zwłaszcza w zakresie infrastruktury ładowania. Pomimo pojawiających się wyzwań i barier, liczba zarejestrowanych pojazdów elektrycznych wzrasta – choć udział tych aut na rynku nie jest tak wysoki, jak oczekiwano.
Samochody elektryczne w Polsce z zadyszką
Samochody elektryczne w Polsce cieszą się sporą popularnością. Według danych Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR, do końca października bieżącego roku w Polsce zarejestrowano 12 496 samochodów elektrycznych. Oznacza to wzrost w liczbach bezwzględnych, jednak udział samochodów elektrycznych w ogólnej liczbie rejestracji spadł o 0,4 punktu procentowego w porównaniu z poprzednim rokiem i wynosi w tej chwili 3,1%.
Warto zauważyć, iż podobny trend występuje w całej Unii Europejskiej, gdzie spadek penetracji rynku samochodów elektrycznych wynosił 0,9 punktu procentowego, choć na ogólnym poziomie jest czterokrotnie większy niż w Polsce. Branża oczekuje, iż dopiero po wznowieniu programu dopłat „Mój elektryk”, planowanego na wiosnę przyszłego roku, zainteresowanie samochodami elektrycznymi ponownie wzrośnie.
Choć liczba stacji ładowania w Polsce stale się zwiększa, ich rozwój nie nadąża za rosnącą liczbą pojazdów elektrycznych. Infrastruktura ładowania, kluczowa dla rozwoju rynku elektryków, rozwija się wolniej, co ogranicza wzrost popytu na te auta. Marek Samborski, prezes GARO Polska, zwraca uwagę na potrzebę pobudzenia rynku poprzez intensywniejszy rozwój punktów ładowania.
Polski rynek elektryków zmienia się i może nie rośnie dynamicznie, ale stabilnie. Przeżywamy drobną zadyszkę pod względem liczby montowanych stacji, czyli ta infrastruktura nie rozwija się tak dynamicznie, jak byśmy tego oczekiwali, co niestety w konsekwencji przekłada się też na popyt aut i generalnie na cały rynek. Więc tutaj widzimy, iż jest potrzebna jakaś stymulacja rynku, żebyśmy mogli ruszyć z tego miejsca, w którym utknęliśmy – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Marek Samborski, prezes GARO Polska, producent stacji do ładowania pojazdów.
Obowiązujące od kwietnia 2024 roku unijne rozporządzenie AFIR (Alternative Fuel Infrastructure Regulation) ma przyspieszyć rozbudowę infrastruktury dla pojazdów zeroemisyjnych. Regulacja wymaga od państw członkowskich UE, w tym Polski, dostosowania mocy infrastruktury ładowania do liczby pojazdów elektrycznych oraz rozmieszczenia stref ładowania co 60 km wzdłuż sieci TEN-T. W krótkoterminowej perspektywie Polska realizuje cele dotyczące mocy ładowania, jednak wyzwaniem pozostaje rozmieszczenie stref ładowania – szczególnie dla pojazdów ciężarowych.
Przeszkody w rozwoju infrastruktury
Problemem, przed którym stoi branża, jest ograniczona dostępność przyłączy energetycznych, co opóźnia rozbudowę stacji ładowania. Rozbudowa sieci wymaga większego zaangażowania firm energetycznych oraz wsparcia ze strony rządu. Celem jest stworzenie infrastruktury, która zapewni elastyczny i szybki rozwój punktów ładowania, dzięki czemu samochody elektryczne w Polsce będą mogły cieszyć się rosnącym zainteresowaniem.
Infrastruktura na pewno jest krytyczna i niezbędna do tego, żeby mogła ruszyć sprzedaż aut elektrycznych. Dobra prasa samochodów elektrycznych też nam jest potrzebna i trochę nie rozumiem, dlaczego jej nie ma, bo te samochody mają same zalety i ja nie się za bardzo mogę dopatrzyć wad. Te auta to już nie są te auta, które były kilka lat temu, z krótkimi zasięgami i z długimi czasami ładowania. Moce, które teraz są w stanie te auta przyjąć i jak gwałtownie się naładować, powinny otworzyć drogę do tego, żeby przysłowiowy Kowalski mógł zacząć rozmyślać o zakupie – mówi prezes GARO Polska.
Branża zwraca uwagę na rozpowszechnione mity dotyczące pojazdów elektrycznych, które często powstrzymują potencjalnych nabywców. Wśród najczęściej powtarzanych opinii znajdują się obawy o ograniczony zasięg i długi czas ładowania – często już nieaktualne. Obecne pojazdy elektryczne oferują lepsze osiągi, a ich czas ładowania skrócił się dzięki zwiększeniu mocy ładowarek.
Edukacja konsumentów w zakresie zalet nowoczesnych samochodów elektrycznych oraz zapewnienie dostępu do wiarygodnych informacji mogłoby zmienić nastawienie społeczeństwa i przyczynić się do wzrostu ich popularności.
Koszty i wsparcie finansowe dla konsumentów
Jednym z głównych czynników ograniczających wzrost rynku samochodów elektrycznych w naszym kraju pozostaje wysoki koszt zakupu tych pojazdów. Pomimo licznych zalet, samochody elektryczne w Polsce są przez cały czas droższe od swoich odpowiedników spalinowych, co ogranicza ich dostępność dla przeciętnego konsumenta.
Wsparcie dość mocno zwolniło, były wybory nasze krajowe, ale też do europarlamentu. I to momentum, które było, dość mocno się zmniejszyło. Potrzebujemy z powrotem dość dużo energii włożyć w to, żeby to zrestartować i żebyśmy mogli wrócić do tego poziomu, kiedy te samochody były języczkiem u wagi – podsumowuje Marek Samborski.
Warto jednak zaznaczyć, iż ostatnio zaaprobowano dwa programy wsparcia skierowane do nabywców zeroemisyjnych pojazdów ciężarowych oraz na rozwój infrastruktury dla nich. Na te programy przeznaczono łącznie 4 miliardy złotych, co powinno wpłynąć na wzrost liczby rejestracji samochodów elektrycznych i rozwój infrastruktury.
Rynek samochodów elektrycznych w Polsce rozwija się powoli, ale stabilnie. Istnieją liczne wyzwania, w tym ograniczony rozwój infrastruktury ładowania oraz wysokie koszty zakupu. Wzrost zainteresowania pojazdami elektrycznymi zależy od wprowadzenia dodatkowych zachęt finansowych i rozwoju infrastruktury, co mogłoby uczynić te auta bardziej dostępnymi dla przeciętnego Polaka.
Chińczycy nie będą produkować elektryka w Tychach? Ma to być odwet za poparcie ceł!
Znajdziesz nas w Google News