Dwie ładowarki teleskopowe za mniej niż 300 tys, choć jest w tym pewien haczyk, gdyż jedna z tych ładowarek ma za zadanie zapewnić energię dla tej drugiej. Mimo to LGMG H625E to interesująca propozycja na rynku, powiększająca grono małych elektrycznych teleskopów.
LGMG to marka należąca do chińskiego koncernu Shandong Lingong Construction Machinery Co, Ltd. W Polsce, najbardziej rozpoznawalnymi produktami marki są podnośniki koszowe czy nożycowe, które znajdziemy w ofercie wielu firm zajmujących się wynajmowaniem tego typu maszyn. Jedną z takich firm jest firma Podnośniki Gołąbiowscy Sp. z o. o. z Wielkopolski, na stoisku której zaprezentowana została elektryczna wersja ładowarki teleskopowej LGMG H625E. Wersja elektryczna, bowiem model klasyczny czyli H625 również jest w ofercie dostępny od dawna. A skoro tak to sprawdźmy, jak ma się elektryk do wersji spalinowej.
@wiadomoscirolniczepolska Nowa chińska ładowarka teleskopowa LGMG H735 na Agro Show. Ile kosztuje? #bednary2025 #agroshow2025 #bednary #rolnik #maszynyrolnicze #rolnictwo #agroshow @Podnośniki Gołębiowscy ♬ oryginalny dźwięk – Wiadomości Rolnicze Polska – Wiadomości Rolnicze PolskaPrąd kontra olej napędowy
Na pierwszy ogień możliwości obydwie maszyny są w stanie podnieść maksymalnie 2500 kg oraz oferują maksymalną wysokość podnoszenia na poziomie 5,94 m. Co ciekawe, model spalinowy jest o 100 kg cięższy od ważącego 4950 kg elektryka. Zbieżne są również wymiary zewnętrzne: 3,99 m długości, 1,86 m szerokości oraz 1,97 m wysokości z rozstawem osi w obydwu maszynach na poziomie 2,3 m i prześwitem 0,3 m. Również minimalny promień skrętu wynosi tyle samo – 3,36 m. Co zatem dzieli obydwie maszyny? Oczywiście napęd.

Model H625 bez E jest napędzany silnikiem Kubota o pojemności 3,3 l i mocy 73 KM i maksymalnym momencie obrotowym 261 Nm. Silnik napędza przekładnię hydrostatyczną, o dwóch biegach 0-10 km/h i do 25 km/h, podczas gdy wariant elektryczny jest napędzany dwoma silnikami o mocach 14 kW i 12,3 kW. Słabszy motor odpowiada za jazdę – maksymalnie 16 km/h, mocniejszy zaś za napędzanie hydrauliki. Energia jest magazynowana w baterii Li-ion o napięciu 76,8 V i pojemności 304 Ah. Pojemność zbiornika paliwa H625 to 75 l.

W kwestii hydrauliki maszyna elektryczna ustępuje wariantowi z silnikiem diesla, bowiem H625E może poszczycić się wydatkiem na poziomie 56 l/min podczas gdy H625 oferuje do 84 l/min. W przypadku wyposażenia i kabiny mamy znów remis, bowiem obie maszyny mają taką samą kabinę z FOPS i ROPS, pozwalają na trzy tryby pracy skrętu, mają funkcję poziomowania ramy (do 5 stopni) oraz inteligentny system diagnostyki, czyli pokazują kody błędów.

Ładowarka w wariancie elektrycznym czy zwykła?
Pozostaje ostatni aspekt czyli cena. Tak jak wspomnieliśmy, mowa o kwocie poniżej 300 tys. zł. Oczywiście netto i jak nie trudno się domyślić, jest to promocja na czas targów – 295 tys. zł (cena regularna 310 tys.). Tyle trzeba zapłacić w tej chwili za LGMG H625E z możliwością pracy bez tankowania paliwa, a jedynie ładowania.
Ile zatem kosztuje zwykła wersja? Model LGMG H625 z silnikiem Kuboty to aktualnie koszt 250 tys. zł netto, więc raptem 45 tys. zł mniej. Przy aktualnych cenach to równowartość 7627 l oleju napędowego. Biorąc pod uwagę, iż Kubota 3,3 zużywa przeciętnie 3-4 l/h, to różnica w cenie wystarczyłaby na około 2 tys. godzin pracy. Trzeba oczywiście pamiętać, iż prąd również kosztuje 0,62 zł za kWh przed przekroczeniem limitu i choćby do 1,1 zł za kWh powyżej. Niemniej Chińczycy udowadniają, iż maszyna elektryczna wcale nie musi być wielokrotnie droższa od swojego spalinowego odpowiednika.