Sprzedajemy jabłka coraz drożej, ale co z tego ma sadownik?

2 godzin temu

Więcej dla eksportera, mniej dla sadownika?

W eksporcie zwykle koncentrujemy się na wolumenie wysyłek, ale równie istotna pozostaje wartość sprzedaży zagranicznej. To właśnie wartość pokazuje, jak zmienia się pozycja polskich jabłek na świecie. Wnioski wypadają tu pozytywnie: kupcy z różnych państw płacą za nasze owoce coraz więcej, a nikt nie podnosi ceny za produkt niskiej jakości.

Drugi aspekt dotyczy tego, ile polskie jabłka faktycznie kosztują na rynku międzynarodowym. Z perspektywy sadownika ta informacja cieszy mniej, bo ceny na sortowanie nie rosną proporcjonalnie z roku na rok. W tym miejscu struktura zysków zaczyna się „rozjeżdżać”, ale po kolei.

Średnia wartość wysyłanych z Polski jabłek systematycznie rośnie. Rekordowe stawki windują przede wszystkim wysyłki w buszlach na dalekie rynki, ale choćby przy kluczowych odmianach – Gala, Red Delicious czy Golden – ceny rok do roku są tylko porównywalne albo nieco niższe. Według danych GUS średnia cena kilograma jabłek wyeksportowanych we wrześniu wyniosła:

• wrzesień 2022 – 1,84 zł
• wrzesień 2023 – 2,35 zł
• wrzesień 2024 – 2,56 zł
• wrzesień 2025 – 2,84 zł

Te same ceny od 20 lat

Powyższe stwierdzenie, choć może brzmieć jak populistyczny slogan, zawiera sporo prawdy. Najciekawiej wypada porównanie sezonów 2023 i 2025. Dwa lata temu zbiory szacowano nieco wyżej – na około 3,8 mln ton. Renoma polskich jabłek poprawiła się i sprzedajemy ich coraz więcej w segmencie premium, a wartość każdego kilograma wywożonego z Polski rośnie. Co z tego ma sadownik? Uogólniając – dostaje dziś takie same, a niekiedy choćby niższe ceny niż kiedyś. Ceny Goldena na sortowanie wynosiły wówczas 1,60–1,70 zł/kg. Za Red Jonaprinca płacono 1,40 zł/kg (powyżej 70 mm). Biorąc pod uwagę inflację, dwa lata temu ceny były nieco lepsze niż dziś. Równocześnie średnia wartość wyeksportowanego we wrześniu kilograma jabłek okazała się w tym roku o 20 % wyższa niż w 2023!

Poprawiła się renoma polskiego jabłka, a wraz z nią wzrosły koszty sortowania, pakowania i transportu. Wniosek wydaje się prosty: wszystkie te wydatki zostały ujęte w cenie eksportowej, ale odbywa się to kosztem sadownika, który wciąż sprzedaje owoce po niemal niezmieniających się stawkach.

Na sytuację można spojrzeć jeszcze inaczej. Przed rokiem jabłka skupowano drożej niż dziś, a mimo to sprzedawano je za granicą taniej. „Biznes się kręcił” i nikt nie dokładał do interesu, ponieważ ceny na rynku podtrzymywał wówczas przerób jabłek przemysłowych. Czy deser pójdzie śladem przemysłu? Niewykluczone, iż ceny jabłek deserowych coraz częściej okażą się tylko wypadkową krajowej podaży, a nie sytuacji międzynarodowej.

Kto kupuje najtaniej, a kto najdrożej?

Najdrożej za polskie jabłka płacą kraje Zatoki Perskiej, gdzie średnia cena przekracza 4,00 zł/kg. Najniższe średnie stawki notujemy w Niemczech i Austrii, co wskazuje, iż w tych kierunkach wciąż sporą część wywozu stanowią jabłka przemysłowe. „Przemysłu” nie wysyłamy natomiast na Białoruś, do Bośni i do Uzbekistanu – to właśnie tam trafiają najtańsze polskie jabłka.

Dane: www.stat.gov.pl

Idź do oryginalnego materiału