Chociaż rozpoczęły się już zbiory Łutówki to stawki od każdego zebranego kilograma są jeszcze bardzo zróżnicowane. Dziś dociera do nas znacznie więcej informacji od sadowników. Zacznijmy od samego „dołu”. Część naszych rozmówców jeszcze nie zaczęła zbiorów i zamierza płacić 1,20 zł/kg wychodząc z założenia, iż to nieco więcej niż przed rokiem, a więc to uczciwa stawka. Pracownicy mówią, iż to stanowczo za mało i na pewno się na nią nie zgodzą. Jednak zaczynając od najniższych stawek mają oni przysłowiowe „pole do manewru”.
Otrzymujemy coraz więcej informacji, iż pracownicy z Ukrainy wstępnie godzą się na przedział od 1,30 do 1,50 zł/kg. W tym wypadku mają zapewnione mieszkanie i częściowe wyżywienie. Ta druga kwestia nierzadko jest zdecydowanie krytykowana.
Polacy, którzy dojeżdżają do sadu generalnie liczą na ponad 1,50 zł/kg. Do tego oczekują dopłaty na słynne już „paliwo”. Dwóch naszych rozmówców ma pracowników z sąsiednich miejscowości. Jedna ekipa pracuje za 1,60 zł/kg a druga za 1,70 zł/kg. W tym miejscu pojawiają się problemy z wydajnością. Po przymrozkach lokalnie plonowanie wiśni jest słabe lub przeciętne. Zatem mniej wprawiony pracownik, który zrywa zaledwie około 100 kg dziennie oczekuje 10-groszowej podwyżki…
Są także sadownicy, którzy dziś godzą się płacić 2,00 zł/kg. Głównym argumentem potencjalnych pracowników są aktualne ceny skupu. Sadownicy twierdzą, iż to cena dla tych, którzy zainwestowali i przez lata pielęgnowali swoje sady wiśniowe. Na tym tle zawsze dochodzi do nieporozumień w sezonach wyższych cen, niezależnie od gatunku.
Z drugiej strony 2,00 zł z dzisiejszej ceny skupu stanowi prawie taki sam odsetek jak 0,40 zł ze 1,50 zł sprzed kilku lat. Niemniej strach przed podnoszeniem stawek dotyczy przede wszystkim urodzajnego roku w przyszłości, gdy ceny na skupach będą znacznie niższe i pojawi się ryzyko podziału „pół na pół” z pracownikiem, czego już bywaliśmy świadkami…