Po mokrym lipcu (chociaż też nie we wszystkich rejonach) w sierpniu zawitała w Polsce sucha, spokojna i rześka aura. Dopiero ostatnie dni miesiąca przyniosły silniejsze deszcze i burze od Żuław po środkową Wielkopolskę i Dolny Śląsk.
Opady kształtowały się w naszym kraju na ogół poniżej normy. Szczególnie sucho było w zagłębiu sadowniczym Kotliny Sandomierskiej oraz na południowym Mazowszu, ale i w woj. lubelskim i Ziemi Łódzkiej, gdzie spadło od 8 do 27 mm. Znacznie większe sumy zanotowano od Gdańska po Gniezno, Poznań, Leszno oraz na środkowym wybrzeżu w rejonie Koszalina, gdzie opady osiągnęły bądź przekroczyły normę opadów dla sierpnia. Spadło tutaj choćby blisko 100 mm deszczu, co w porównaniu z Włodawą w woj. lubelskim (8 mm) stanowi ogromną przepaść.
Trudna sytuacja w sadach
Temperatury po raz pierwszy od dawna przez całe lato przypominały lata 80. ubiegłego wieku. Średnia temperatura powietrza w sierpniu kształtowała się między 17 a 19 stopniami i mieściła się w normie termicznej. W połowie miesiąca pojawiło się kilka zimnych nocy, co warto odnotować, ale zważywszy na to, iż w sierpniu mogą występować już przymrozki, to 3 czy 5 stopni, które pojawiło się miejscami o poranku, nie powinno nas szczególnie dziwić.
Warto też dodać, iż nasze sady i plantacje byłyby w znacznie gorszej kondycji, gdyby przy panującej w sierpniu suszy, nastały również długotrwałe upały. Chociaż w odczuciu wielu osób sierpień był zimny, jest to tylko subiektywne odczucie, ponieważ ostatnie lata rozpieszczały nas upałami i ciepłymi nocami.