Co drugi polski sprzedawca deklaruje, iż jego oferta dostaw do klienta wymaga poprawy. Gdzie szukać możliwości usprawnień? Detaliści zmagają się z wyzwaniami związanymi z potrzebą innowacji i skróceniem czasu realizacji zamówień.
Tymczasem w przypadku prawie połowy firm dostawa trwa od kilku dni roboczych do ponad tygodnia. Jednocześnie fakt, iż równie wielu respondentów deklaruje potrzebę pogłębiania wiedzy na temat możliwych usprawnień, może świadczyć o gotowości rynku na transformację.
Realne straty
Braki i błędy w logistyce to nie tylko kwestia organizacyjna, ale realne straty. Od porzuconych koszyków zakupowych po spadek zadowolenia klientów – nieefektywna logistyka może wpływać na wyniki finansowe, które wiele firm uporczywie ignoruje. Co jednak ciekawe, połowa retailerów przyznaje, iż ulepszenia w zakresie dostaw mogłyby zwiększyć ich przychody lub zminimalizować straty, które w tej chwili dla co trzeciego wynoszą rocznie choćby dziesiątki tysięcy złotych – wynika z badania „(Nie)Dostarczone zaufanie. Kiedy logistyka łapie zadyszkę?” od platformy logistycznej Stuart.
Co trzeci konsument w kontekście dostaw stawia dziś na szybkość, która nabiera jeszcze większego znaczenia w dużych miastach i w przypadku zakupów z kategorii „na już”, jak jedzenie, kosmetyki czy produkty pierwszej potrzeby. Tymczasem dostawę do 30 minut oferuje zaledwie 6 proc. badanych firm, a same-day delivery to domena co czwartej. Reszta przez cały czas funkcjonuje w modelu 2–3 dni lub dłużej. To zderzenie dwóch światów – przyzwyczajeń sprzedawców i rosnących oczekiwań konsumentów.
Koszt kontra czas
Najdroższą opcją – według aż 44 proc. ankietowanych – okazuje się własny kanał dostaw, mimo iż to właśnie on daje największą elastyczność i najlepiej odpowiada na potrzeby klientów w zakresie czasu realizacji. Zaraz za nim plasuje się… tradycyjna dostawa z kilkudniowym czasem realizacji, wskazana przez ponad 1/3 respondentów jako kosztowna. Badanie pokazuje więc jasno: handlowcy, chcąc sprostać oczekiwaniom klientów, często stają przed trudnym wyborem między szybkością a opłacalnością.
– Retailerzy, którzy decydują się działać samodzielnie, często mierzą się z wieloma trudnościami takimi jak wysokie koszty zatrudnienia kierowcy, zakupu pojazdu czy jego ewentualnej naprawy. Wielu z nich nie widzi bardziej efektywnego modelu, chcąc odpowiadać na oczekiwania dot. czasu realizacji. Znajdują się między młotem, a kowadłem, podczas gdy rozwiązanie często leży tuż obok, bo rynek poszedł już dalej. Dlatego pojawiają się np. na serwisach i marketplace’ach, ale także nawiązują współpracę z partnerem logistycznym z zewnętrzną flotą pojazdów i kurierów. W ten sposób zyskują dostawy w duchu q-commerce, bez konieczności budowania zaplecza od zera. Zachowują autonomię, ograniczając jednocześnie koszty i zobowiązania. Wielu jednocześnie warto przypomnieć, iż q-commerce sprawdza się nie tylko w branży gastronomicznej i spożywczej. Książki, kosmetyki, ubrania – wszystko to można dziś dostarczać tego samego dnia – komentuje Agnieszka Majewska, General Manager Stuart.
Jak pokazuje badanie, firmy preferują także podejście hybrydowe. Już co drugi retailer korzysta z kilku kanałów dostaw równolegle, próbując znaleźć balans między kosztami, szybkością i dostępnością. Wielu z nich szuka też sposobów na zwiększanie elastyczności i niezależności bez konieczności inwestowania w pełną infrastrukturę.
Nie dziwi więc, iż 57 proc. badanych handlowców deklaruje chęć poszerzania wiedzy o ekspresowej logistyce i jej innowacyjnych rozwiązaniach. To pokazuje, iż wiele firm jest gotowych na zmiany – szuka tylko adekwatnych narzędzi, partnerów i modeli biznesowych, które pozwolą im podnieść poziom usług bez zbędnych kosztów i wyrzeczeń.