Tragedia zjednoczyła rolników! Powodzianie mają już 90% paszy potrzebnej do wiosny.

2 godzin temu
Zdjęcie: Pomoc dla powodzian


Winston Churchill w 1945 roku podczas przemówienia w Izbie gmin powiedział „Niewiele jest zalet, których Polacy by nie mieli, i kilka jest też wad, których umieli by się ustrzec”. Chodź od tego czasu minęło blisko 80 lat, to te słodko-gorzkie słowa przez cały czas wyraźnie wpisują się w relacje międzyludzkie na polskiej wsi. Gdy jest dobrze potrafimy się kłócić, w sumie sami nie wiemy o co, jednak gdy drugiego człowieka dotyka krzywda, potrafimy o wszystkim zapomnieć i zjednoczyć się by nieść bezinteresowną pomoc. Dokładnie tak było, gdy kilka tygodni temu, południe kraju nawiedził bezlitosny żywioł. Emil Lemański

Powódź gorsza niż w 1997 roku

Jedną z osób, która od razu rozpoczęła pomoc w usuwaniu skutków powodzi i koordynację zbiórek dla powodzian był Tomasz Nosol, prowadzący gospodarstwo w gminie Głogówek.

„Dla najstarszych mieszkańców naszej gminy była to już 7 powódź, którą przeżyli. Niestety była to jednocześnie powódź największa, większa choćby niż w 1997 roku. W zasadzie nie jestem wstanie wskazać momentu w którym podjąłem decyzję o rozpoczęciu akcji pomocowej, to przyszło jakoś tak samo, najpierw w miarę możliwości zabezpieczyłem swoje gospodarstwo, a gdy woda wdarła się do okolicznych miejscowości pomagałem w akcji ewakuacyjnej. Nie do przecenienia była znajomość terenu lokalnych mieszkańców biorących w akcji udział. Wpuszczenie jednostek ratowniczych bez żadnego wsparcia, skończyło by się tym, iż wozy zostały by unieruchomione w rowach i na polach. Tylko mieszkańcy wiedzieli jak jechać w wodzie sięgającej po szyję, tak by nie zboczyć z utwardzonej drogi. Pierwszy transport z pomocą dotarł do nas w wtorek czyli już 3 dni po tym jak zaczęła się powódź. Musieliśmy podjąć szybkie działanie by znaleźć chociaż kawałek placu, na który będzie wstanie dojechać ciężarówka, a to wcale łatwe nie było wbrew pozorom. Udało nam się dogadać z przedsiębiorcami, którzy zaangażowali się w pomoc i udostępnili nam miejsca do przeładunku i magazyny. Skala pomocy, która w ciągu kilku tygodni do nas spłynęła była ogromna, w sami w zasadzie nie wiedzieliśmy czasem skąd i od kogo ta pomoc płynie. W naszej gminie ucierpiało około 50 gospodarstw i cały czas zgłaszają się kolejne, w których okazało się, iż jednak zalana pasza nie nadaje się do zwierząt. Na szczęście mogę powiedzieć, iż około 80-90% potrzeb do wiosny mamy zabezpieczone właśnie dzięki tak hojnej pomocy, za która z całego serca dziękujemy”- opowiada rolnik.

Tomasz Nosol- koordynator pomocy dla powodzian z gminy Głogówek

Wielu darczyńców obawiał się o to czy na pewno pomoc trafi tam gdzie powinna, faktycznie do tych najbardziej potrzebujących rolników. Oczywiście o te kwestie zadbali również sami rolnicy, oraz Opolska Izba Rolnicza.

„Staraliśmy się od samego początku wraz z izbą przygotowywać protokoły dostawy. Protokoły zostały sporządzone w dwóch egzemplarzach, pierwszy dla dostawy wchodzącej, gdzie my jako koordynatorzy to przyjmowaliśmy i taki sam protokół był wypisywany gdy towar był wydawany poszkodowanym. Uczciwe rozdysponowanie towaru nie było łatwym zadaniem, nie chcieliśmy aby ktokolwiek był pokrzywdzony i pominięty, dlatego najpierw odwiedzaliśmy gospodarstwa i prowadziliśmy rozmowę, zbierając informacje co i komu jest potrzebne w pierwszej kolejności”- zaznacza Marcin Kus, rolnik z gminy Głogówek.

Marcin Kus- koordynator pomocy dla powodzian z gminy Głogówek

Tysiące ton pomocy płynęły z całego kraju!

W obliczu tak wielkiej tragedii rolnicy z obszaru całego kraju, często na własną rękę, podjęli się organizacji zbiórek najpotrzebniejszych towarów, takich jak zboża, śruta, warzywa, materiał siewny, sianokiszonka, siano czy słoma. Nie brakowało też pomocy dla służb, w postaci ofiarowanych motopomp czy agregatów prądotwórczych. Jednym z województw bardzo silnie zaangażowanych w pomoc był Wielkopolska.

„Na terenie Wielkopolski jako stowarzyszenie podjęliśmy się organizacji kilku punktów zbiórek dla powodzian. Ja wraz z koleżanka Basią Berkowską koordynowałyśmy zbiórkę w miejscowości Konarzewo. Nasz dyżur na placu trwał 2 dni, był to czwartek i piątek. Pierwszego dnia obawiałyśmy się, iż nie uda się zebrać zbyt wiele towaru, jednak jak się później okazało, prawdziwe zatrzęsienie nadeszło w piątek! Zboża udało się zebrać 30 ton, śruty 62 tony, 13 ton ziemniaków, 4,5 tony cebuli, 44 bele siana, 23 bele słomy, 71 bel sianokiszonki i do tego dużo kołder, poduszek, czy karmy dla psów. Zaangażowanie rolników było tak duże, iż musieliśmy na gwałtownie załatwić dodatkowe transporty, na szczęście nie brakowało przedsiębiorców chętnych do pomocy. Łącznie nasz punkt jednego dnia opuściło 7 aut ciężarowych i jeden bus. Ciężko mi określić ile aut opuściło wszystkie koordynowane przez Rolę Wielkopolski punkty, ale było ich prawdopodobnie w okolicach 30.”- Opowiada Sandra Kaczmarek z stowarzyszenia Rola Wielkopolski.

Sandra Kaczmarek- Rola Wielkopolski

Rolnicy zjednoczeni nie tylko na proteście

Ostatnie tygodnie pokazały, iż rolnicy potrafią się zjednoczyć i wspólnie działać, nie tylko wtedy, gdy trzeba bronić swojej ojcowizny przed głupimi pomysłami eurokratów, czy nieuczciwą konkurencją, ale również wtedy, gdy pomocy potrzebują ludzie, których tak na dobrą sprawę nie znają, mieszkający często setki kilometrów dalej. Wszystkim zaangażowanym należą się ogromne wyrazy szacunku i oby tak dalej!

Idź do oryginalnego materiału