Czy CPK ostatecznie powstanie? A może po przegranych wyborach przez PiS, nowy rząd zrezygnuje z budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego? Zdaniem Filipa Lamańskiego, redaktora naczelnego portali Obserwator Gospodarczy oraz Obserwator Logistyczny, CPK to projekt bardzo potrzebny, a jednocześnie bardzo upolityczniony. W rozmowie z Grzegorzem Sroczyńskim dla portalu Gazeta.pl, wskazał argumenty przemawiające za koniecznością kontynuacji tej ważnej inwestycji przez nowy rząd.
Czy CPK powstanie?
Centralny Port Komunikacyjny jest w tej chwili jedną z najważniejszych inwestycji infrastrukturalnych. Parę dni temu poinformowano, iż prywatny inwestor chce wyłożyć na budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego 8 miliardów złotych w zamian za objęcie mniejszościowego pakietu udziałów. Mając na uwadze wszystkie wydarzenia, które miały miejsce w ostatnich tygodniach, czyli potencjalną zmianę władzy w wyniku wyborów, wielu zastanawia się, jaka przyszłość czeka CPK. Zdaniem Filipa Lamańskiego, redaktora naczelnego portali Obserwator Gospodarczy oraz Obserwator Logistyczny, nowy rząd powinien kontynuować tę istotną inwestycję.
Mówienie o gigantomanii to jakiś absurd. Centralny Port Komunikacyjny w pierwszej fazie będzie obsługiwać 40-45 mln pasażerów rocznie, czyli byłoby jedenastym lotniskiem w Europie, a Polska to piąta gospodarka Unii Europejskiej. Gdzie tu gigantomania? Zwyczajne lotnisko dostosowane do potrzeb kraju tej wielkości co nasz. (…) Mamy wreszcie szansę, żeby wykorzystać swoje położenie i w samym centrum Europy zbudować coś, co byłoby idealnym spoiwem całej sieci transportowej. Ciągle mówimy o CPK jako o lotnisku, a to tylko spoiwo całego projektu, który jest w dużej mierze oparty na kolei. Te dziesięć kolejowych szprych gdzieś musi się łączyć, okej, możemy zrobić to w centrum Warszawy, tylko nie wiem, czy mieszkańcy stolicy są na to gotowi – wskazuje Filip Lamański w rozmowie z Grzegorzem Sroczyńskim dla portalu Gazeta.pl.
Jak wskazuje Lamański, nowy rząd powinien zrobić audyt, ale nie przekreślać z góry całości inwestycji. Przypomnijmy, iż CPK to nie tylko lotnictwo, ale również inwestycje w kolej. Samo lotnisko ma kosztować około 40 mld zł, a komponent kolejowy to choćby 200 mld złotych.
Zaniedbaliśmy w III RP transport kolejowy, od początku XXI wieku był on zwijany i trzeba ten błąd naprawić. Może tych szprych w CPK jest za wiele, może da się zrobić coś taniej. I po to byłby audyt, który powinien przeprowadzić nowy rząd. Rozbudowanie transportu kolejowego w Polsce i stworzenie centralnego lotniska – choćby jeżeli wszystko razem kosztowałoby 250 mld zł – to perspektywa 20 lat, czyli 12,5 mld rocznie. 13. i 14. emerytura kosztuje nas 22 mld. O czym w ogóle mówimy? CPK całkowicie zmieni naszą sieć transportową, między dużymi miastami będziemy mogli przejechać pociągiem w dwie godziny. Na 800 plus wydajemy 70 mld rocznie, a robimy skandal wokół 12,5 mld rocznie na istotną infrastrukturalną inwestycję. (…) Gdyby wśród Polaków było mniejsze poparcie dla atomu, to za chwilę pojawiłaby się identyczna narracja wokół elektrowni jądrowej: PiS-owcy wymyślili nam atom, nie będziemy tego budować. CPK to projekt duży, ale w skali naszej gospodarki – nie tak bardzo. A myśmy go rozdmuchali w debacie publicznej do takich rozmiarów, jakbyśmy chcieli rozgrzebać całą Polskę wzdłuż i wszerz – dodaje Lamański w rozmowie z Grzegorzem Sroczyńskim.
CPK trzeba odpolitycznić
Redaktor naczelny portali Obserwator Gospodarczy oraz Obserwator Logistyczny wskazuje na problem upolitycznienia tematu budowy CPK. Do takiego stanu rzeczy przyczyniła się nie tylko ówczesna opozycja, ale przede wszystkim rząd PiS.
Projekt budzi tyle złych emocji, bo jest pisowski. Przyczynili się do tego sami pisowcy brakiem transparentności. Zarządzający projektem CPK unikali odpowiedzi na pytania, nie pokazywali wielu liczb. Zaczęli rzucać setkami milionów pasażerów, przesadzać, uprawiać narodową tromtadrację i to się obróciło przeciwko nim. Te sto milionów pasażerów rocznie to wielkość maksymalna, która może zostać osiągnięta za 50-60 lat, ale media to podchwyciły, zaczęło się gadanie o stu milionach, iż to jakiś kosmos, iż po co nam tyle, sami na siebie bat ukręcili. Nie umieli dobrze wytłumaczyć, na czym ten projekt polega. Mnie krew zalewa, jak słyszę heheszki z „łąki w Baranowie”. Poważni ludzie nie rozumieją, iż przy dużych projektach infrastrukturalnych jak się wbija łopatę i leje fundamenty, to połowa roboty już za nami. Przecież jak drogi się buduje, to wylewanie asfaltu oznacza zaawansowanie projektu na poziomie 70 procent, a tu jest wciąż taka rozmowa, iż „łąki w Baranowie pilnują, he, he” – dodaje Lamański.
Brak alternatyw
Część osób przeciwna budowie Centralnego Portu Komunikacyjnego zwraca uwagę, iż zamiast gigantycznego nowego lotniska rozbudować istniejące warszawskie lotnisko Chopina, rozbudować Modlin czy Radom. Jak wskazuje Lamański, idea duo-portu, a choćby tri-portu nie jest wystarczająca.
Jak się spojrzy na mapę Warszawy, to z jednej strony lotniska mamy Ursynów, a z drugiej strony drogi ekspresowe. Gdy podjęliśmy kilkanaście lat temu decyzję o przebiegu dróg ekspresowych w Warszawie, zamknęliśmy lotnisko Chopina w ringu i nie da się go powiększyć. Na upartego można te drogi próbować wsadzić do tunelu, ale nie muszę mówić, jakie to są koszty, zresztą przez cały czas to lotnisko byłoby otoczone miastem, co ogranicza możliwości latania. Od paru lat na Chopinie obowiązuje cisza nocna od 23:30 do 5:30, żeby nie przekraczać norm środowiskowych i dać ludziom żyć. No i nie ma tam miejsca. Na lotnisku Chopina teoretycznie są dwa pasy startowe, ale one się krzyżują, czyli de facto jest jeden pas, bo z dwóch na raz nie możesz korzystać. Drugi równoległy się nie mieści. Maciej Lasek twierdzi, iż Chopina można przebudować tak, żeby to lotnisko obsługiwało 30 milionów pasażerów rocznie, z innych poważnych opracowań wynika, iż maks to 22-24 mln pasażerów, ale załóżmy nawet, iż Lasek ma rację. Jaki będzie komfort podróży, jak upchniemy tam 30 mln ludzi rocznie na styk? Przecież te 30 mln nie rozkłada się równo, codziennie między godz. 12-16 jest górka, pasażerowie transferowi lądują w tej górce, będą czekać na przesiadki, siedzieć sobie na głowach i stać w kolejkach do toalet. A ruch lotniczy będzie tylko rósł, bo jesteśmy mocno zacofani pod tym względem. W Polsce obsługuje się około 41 mln pasażerów rocznie, z tego prawie 40 procent na Lotnisku Chopina, ale to dane za 2022 rok, gdy ruch ciągle się odbudowywał po pandemii. Przed pandemią to było odpowiednio 49 mln i 18,8 mln. Urząd Lotnictwa Cywilnego szacował wtedy, iż w 2035 roku będzie 90 mln pasażerów rocznie. Dwa razy tyle, co teraz. (…) jeżeli chcemy obsłużyć określoną liczbę pasażerów na Mazowszu, to takie rozwiązanie jest dobre. Na Mazowsze przylatuje dużo ludzi, nie mieszczą się na Chopinie, otwieramy unowocześniony Modlin. Tylko iż nasz LOT nie jest taką linią. LOT kreuje się na linię transferową, jak Lufthansa, KLM, Emirates, bo to jest największy biznes – dodaje Lamański.
Czy CPK ostatecznie powstanie? A może nowy rząd wyrzuci tę strategiczną inwestycję do kosza?
Nie wiem, czy CPK powstanie. Gdy rozmawiam z ludźmi blisko nowej władzy, to oni są strasznie cięci na ten projekt, jakby wyśmiewanie CPK weszło im w krew. Strasznie bym żałował, gdyby to nie powstało. Są trzy inwestycje, które według mnie powinny zostać wyjęte poza nawias walki politycznej: terminal kontenerowy w Świnoujściu, elektrownia atomowa i Centralny Port Komunikacyjny. Nie wiem, co zwycięży, głosy ekspertów czy głosy politycznych ultrasów – podsumowuje Lamański.
Pełen wywiad Filipa Lamańskiego z Grzegorzem Sroczyńskim dostępny jest na portalu Gazeta.pl.
Centralny Port Komunikacyjny to nie megalomania PiS
Znajdziesz nas w Google News