Unia zabroni jazdy samochodem w niedzielę

2 miesięcy temu

Unia zabroni jazdy samochodem w niedzielę? Taki plan przedstawiła Międzynarodowa Agencja Energetyczna w celu zmniejszenia zużycia ropy naftowej, zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego i poprawy jakości powietrza. To będzie rewolucja dla polskich kierowców.

Zakaz jazdy samochodem osobowym w niedzielę to tylko jeden z punktów programu opracowanego przez Międzynarodowa Agencja Energetyczna (MAE) w celu zmniejszenia konsumpcji ropy naftowej. Ma to prowadzić do poprawy bezpieczeństwa energetycznego. Zobaczmy, czego jeszcze zabroni Unia Europejska.

Nie tylko polityka klimatyczna

Unijna polityka klimatyczna oraz doświadczenia związane z kryzysem energetycznym wywołanym przez inwazję Rosji na Ukrainę skłania Komisję Europejską do formułowania nowych przepisów mających zabezpieczyć przyszłość Europy. Jednym z ostatnich jest projekt opracowany przez Międzynarodową Agencję Energetyczną. Ściśle mówiąc, chodzi o plan zmniejszenia zużycia ropy naftowej na świecie. Projekt zakłada propozycje działań, które miałyby przyczynić się do zmniejszenia zużycia ropy, a tym samym przynieść następujące korzyści:

  • redukcja emisji gazów cieplarnianych;
  • dekarbonizacja sektora transportowego;
  • zmniejszenie uzależnienia światowych gospodarek od ropy;
  • zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego Europy;
  • poprawa jakości powietrza.

Unia zabroni prowadzenia auta w niedzielę?

Jednym z najbardziej kontrowersyjnych punktów w planie MAE jest zakaz używania samochodów osobowych w niedzielę. Chociaż ten pomysł wydaje się niewiarygodny, to jest analizowany już od wielu lat. Jednak wciąż realizowane są prace nad doprecyzowaniem, jakie konkretnie samochody nie mogłyby wyjechać na drogi w niedzielę. Czy oznacza to, iż niedługo Polacy nie będą mogli jeździć samochodami przez jeden dzień w tygodniu? Wydaje się, iż taki plan będzie trudny, albo wręcz nierealny do zrealizowania w naszym kraju. Bowiem choć założenia programu wskazują, iż ograniczenie miałoby dotyczyć głównie centrum miast, w rzeczywistości wdrożenie go w Polsce wymagałoby odpowiednich zmian w prawie.

Zasadniczym problemem jest wyznaczenie obszaru objętego regulacją oraz sprawiedliwe zdefiniowanie wyjątków. Co do zasady, poruszanie się pojazdów uprzywilejowanych czy transportu publicznego nie stanowi kontrowersji. Jednak sprawa ma się inaczej w przypadku np. pojazdów zasilanych inaczej niż silnikiem spalinowym. Takie rozróżnienie może wzbudzić opór społeczny — wskazują eksperci WiseEuropa, organizacji pozarządowej, która przeanalizowała plan MAE pod kątem dostosowania go do polskich warunków.

Ponadto wiele tras tranzytowych przebiega przez centra polskich miast. Wyłączenie tych tras z ruchu, choćby tylko na jeden dzień w tygodniu, byłoby bardzo trudne. Przede wszystkim jednak wprowadzenie takich ograniczeń mogłoby spowodować sprzeciw obywateli oraz oskarżenia o nieprzestrzeganie prawa do swobodnego przemieszczania się.

Wolniej na autostradzie

Kolejnym założeniem programu MAE jest zmniejszenie dopuszczalnej prędkości na autostradach o 10 km/h. Eksperci podkreślają, iż ograniczenie prędkości na autostradach jest od dawna stosowane w wielu krajach i ma na celu przede wszystkim poprawę bezpieczeństwa na drogach szybkiego ruchu. Aktualnie w niektórych krajach, np. w Austrii, stosuje się tymczasowe ograniczenia prędkości na autostradach. Ściśle mówiąc, na elektronicznych tablicach w określonych godzinach wyświetlają się aktualne ograniczenia prędkości. Ma to na celu przede wszystkim zarządzanie płynnością ruchu. Ale jednocześnie przyczynia się do zmniejszenia zanieczyszczenia powietrza i poprawy bezpieczeństwa na drogach. Dodatkowe korzyści tego rozwiązania to zmniejszenie zużycia paliwa lub energii elektrycznej przez pojazdy. Co, w konsekwencji, wpływa na obniżenie emisji zanieczyszczeń z transportu.

Czego jeszcze zabroni Unia Europejska?

Plan Międzynarodowej Agencji Energetycznej zawiera jeszcze inne pomysły. Niektóre z nich wzbudzają spore kontrowersje. Oto najważniejsze postulaty MAE:

  • zakaz prowadzenia samochodów osobowych w niedzielę;
  • obniżenie dopuszczalnej prędkości na autostradach o 10 km/h;
  • upowszechnianie transportu publicznego, m.in. poprzez obniżenie cen biletów
  • wprowadzenie współdzielonego, naprzemiennego użytkowania samochodów prywatnych w miastach;
  • upowszechnienie pracy zdalnej lub hybrydowej tam, gdzie jest to możliwe.

Zgodnie z raportem MAE, w rozwiniętych gospodarkach dojazdy do pracy prywatnymi samochodami odpowiadają za konsumpcję każdego dnia niemal 2,7 mln baryłek ropy naftowej. Tymczasem choćby jedna trzecia zawodów mogłaby być wykonywana w formie zdalnej lub hybrydowej. Przełożyłoby się to na oszczędności rzędu od 170 tys. baryłek ropy tygodniowo przy jednym dniu do choćby 500 tys. baryłek przy trzech dniach pracy zdalnej w tygodniu. Z kolei zwiększając udział komunikacji zbiorowej poprzez obniżenie cen biletów w rozwiniętych gospodarkach mogłyby przełożyć się na oszczędności choćby 330 tys. baryłek ropy naftowej dziennie.

Należy zaznaczyć, iż zalecenia MAE na szczęście nie są wiążące Polski, a stanowią jedynie propozycję ewentualnych działań. Wydaje się bowiem, iż wdrożenie niektórych z postulatów w naszym kraju jest niemożliwe do realizacji z uwagi na brak społecznej akceptacji.

Źródła: moto.pl, bankier.pl

Idź do oryginalnego materiału