Uniwersal-2 To jest miś, przepraszam – ciągnik, na skalę naszych możliwości

2 miesięcy temu

Jest rok 1949. Zniszczona wojną Europa powoli się podnosi i z produkcji czołgów przestawia się na produkcję m.in. ciągników. Czeski Zetor 25 wywołuje szok. Austriacki Steyr 180 jest piękny. W ZSRR prezentują Uniwersal-2 – ciągnik, a raczej “coś” na skalę możliwości.

Powojenny europejski przemysł był dosłownie zdruzgotany działaniami wojennymi. Każdy kraj, może poza Szwajcarią, boleśnie odczuwał skutki niedoboru wszystkiego, a najbardziej żywności. Tę trzeba było gwałtownie produkować, by uniknąć niepokojów i tak już bardzo rozgoryczonych jej brakiem ludzi.

Dlatego w wielu krajach, także i u nas, niemal cały przemysł ciężki przestawiono na produkcję stali i mechanizację maszyn rolniczych. To w nich widziano przyszłość tej gałęzi i zaspokojenie rosnących potrzeb społeczeństwa. Tam, gdzie dotychczas produkowano czołgi i karabiny, ruszała produkcja ciągników i maszyn rolniczych.

Jak grzyby po deszczu powstawały nowoczesne konstrukcje, które zrewolucjonizowały rynek. Każda fabryka ciągników starała się, by jej traktory były funkcjonalne i ładne. Miały prezentować poziom, który umożliwiłby ich sprzedaż także na zagraniczne rynki wielu krajów. Tą drogą podążył czeski Zetor z modelem 25, ale także inni producenci, jak wspomniany Steyr.

By zdobyć zagranicznych klientów, takie ciągniki musiały być nowoczesne i zapewniać przyzwoity jak na tamte czasy komfort, niską awaryjność i mniejszą obsługowość dla operatorów. To wszystko znacząco zwiększało wydajność i to zarówno samej maszyny, jak i traktorzysty. A to z kolei przeniosło się bezpośrednio na wielkość produkcji rolnej.

Filtr powietrza i układ kierowniczy Uniwersala-2. Model Uniwersal-1 miał jedno przednie koło, fot. Adam Ładowski

Uniwersal-2 to ciągnik na miarę. Tylko czyją?

W Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu na ekspozycji starych ciągników znalazłem jednak jeden traktor, którego konstrukcja przeczy tej rewolucyjnej powojennej filozofii produkcji ciągników. To wyprodukowany we Włodzimierskiej Fabryce Traktorów w byłym ZSRR ciągnik Uniwersal-2. Model pochodzi z 1949 roku, a więc z czasów wspomnianego Zetora czy Steyra, i patrząc na niego, doznałem szoku.

Tak, wiem, iż w owym czasie fabryka we Włodzimierzu bardziej zainteresowana była produkcją czołgów. W założeniu miały one przynieść wolność ludu i socjalizm na zachód od Odry, przepędzając zgniły (amerykański) kapitalizm. Jednak pod każdym względem ciągnik to nie czołg.

Zaskoczyła mnie ta konstrukcja, bo dorobek radzieckich inżynierów jest ogromny. Zaledwie osiem lat później, w 1957 r., wystrzelili oni w kosmos psa, udowadniając, iż jak chcą stworzyć coś, co dobrze wygląda i dobrze działa, to potrafią. Pies Łajka co prawda zdechł z szoku, ale sama rakieta była sprawną i udaną konstrukcją.

Nie mogę tego niestety powiedzieć o ciągniku Uniwersal-2. Nie myślcie, iż się pastwię nad tą konstrukcją. Dobrze wiem, iż powstała w USA jako Farmall Regular w firmie International Harvester Company (IHC) na długo przed wojną, bo w 1924 r., i została bezczelnie skopiowana przez radzieckich inżynierów w 1934 r. Nie będę tu wnikał, dlaczego akurat ten amerykański (!) model padł ofiarą radzieckiej inżynierii wstecznej, ale zaskoczyło mnie to, iż w 1949 r. był przez cały czas produkowany. Choć żeby być dokładnym, to tłuczono go we Włodzimierzu do 1955 r.

Silnik o pojemności 3,6 l i mocy 22 KM mógł pracować na benzynie i nafcie, fot. Adam Ładowski

Lepiej robić rakiety niż ciągniki – filozofia ZSRR

Trochę brak mi słów, bo radzieccy inżynierowie skupiając się nad budową czołgów, rakiet czy karabinów automatycznych AK-47, mieli absolutnie “wyrąbane” na ciągniki. I to jeszcze przez wiele, wiele lat. Nie krytykuję tej konstrukcji Farmalla/Uniwersala, która na pewno w połowie lat 20. była nowoczesna. Zastanawia mnie tu tylko podejście do pracy człowieka taką maszyną w czasach, gdy choćby socjalistyczny wówczas Zetor 25 był ultranowoczesny i wygodny.

Wiem, iż filozofia ZSRR obejmowała niezniszczalnego chłoporobotnika odpornego na trud i znój dnia codziennego. Niestraszna mu była pogoda, ani ciężka praca na roli. Na propagandowych plakatach z tamtych czasów choćby widać, iż się uśmiechał, z bohaterstwem przyjmował wszelkie trudności i był jak czołgowa stal – niezniszczalny. No ale bez żartów, bo to tylko komunistyczna propaganda.

Układ kierowniczy ciągnika Uniwersal-2, fot. Adam Ładowski

Uniwersal-2 to ciągnik dla ludzi o nadludzkiej sile

Sam ciągnik oglądałem w Ciechanowcu jednak z ciekawością, uważnie analizując jego 100-letnią dziś konstrukcję. Mimo iż uproszczona przez sowieckich inżynierów, przez cały czas jest ciekawa. Bo co my tu mamy?

Źródłem mocy jest 4-cylindrowy silnik o pojemności 3,6 litra i mocy 22 KM. Co interesujące, ale znamienne dla takich konstrukcji z tamtych czasów, mógł pracować zarówno na benzynie, jak i na lekkiej nafcie. Rozruch silnika rozwiązany był dzięki masywnej, sterczącej z przodu korby i wymagał nadludzkiej siły.

Przekładnia rozwiązana na prostych kołach zębatych (synchronizacja nie była wówczas modna w ZSRR) posiadała trzy biegi do jazdy w przód i jeden do tyłu. Prędkość maksymalna wynosiła niecałe 8 km/h, co i tak było sporym osiągnięciem, patrząc na stalowe koła z gwiaździstą obręczą zapobiegającą poślizgom. Radziecki Uniwersal-2 miał uciąg 800 kg, a cały gotowy do pracy ciągnik ważył nieco ponad 2000 kg.

Miejsce pracy traktorzysty i pionowa kierownica. Uwagę zwracają spore nity na misce siedzenia, fot. Adam Ładowski

Przyglądając się temu ciągnikowi, mam nieodparte wrażenie, iż nie chciałbym nim pracować. Nie dlatego, iż to obiekt muzealny, ale dlatego, iż prawdopodobnie nie potrafiłbym go choćby odpalić, kręcąc tak wielką korbą. A choćby jeżeli ktoś by mi w tym pomógł, to patrząc na układ kierowniczy, stanowczo twierdzę, iż jechałbym tylko do przodu. Jestem pewien, iż sama kierownica służyła wyłącznie do trzymania się, by nie spaść w czasie jazdy pod żelazne koła, ginąc bohaterską śmiercią sowieckiego traktorzysty.

Tuż obok stoi MTZ-50 i przyciąga już mój wzrok, ale zanim do niego podejdę, rodzi się we mnie jakiś szacunek do traktorzystów, którzy pracowali tym radzieckim Uniwersalem. Nie dlatego, iż chcieli, ale musieli.

Idź do oryginalnego materiału