Valtra G CVT: wreszcie dobrze znana „G-tka” w nowej, bezstopniowej odsłonie. Co to oznacza dla rolnika?

1 godzina temu

Valtra zrobiła to, na co wielu użytkowników czekało od dawna: do serii G – swojej najpopularniejszej, „podwórkowo-mleczarskiej” rodziny ciągników – dorzuciła przekładnię bezstopniową CVT. Co to zmienia w tym ciągniku?

Choć sama seria G ma dopiero kilka lat (debiutowała w 2020 r.), to już zdążyła zapracować sobie na opinię jednego z najwygodniejszych i najbardziej intuicyjnych ciągników w klasie 100–145 KM. Teraz dostaje drugą młodość.

CVT w serii G – wreszcie!

Nowe Valtry G CVT zobaczyliśmy premierowo na listopadowej Agritechnice 2025. Model pokazowy był dodatkowo manualnie malowany przez artystę Stilbrucha Lacka – taki ciągnik to już nie tylko narzędzie pracy, ale prawie dzieło sztuki.

Dla rolnika ważniejsza jest jednak technika. CVT od AGCO to jedna gama prędkości od 0 do 40 km/h. Zero zastanawiania się nad zakresami, zero szarpania – po prostu wybierasz kierunek i sterujesz prędkością pedałem, joystickiem albo tempomatem. Prościej się nie da.

Przekładnia pracuje według zasad EcoPower znanych z większych serii Q i S, czyli trzyma silnik na niskich obrotach, a mimo to zapewnia odpowiednią siłę uciągu. Efekt: niższe spalanie w typowych pracach gospodarskich, gdzie ciągnik częściej manewruje.

Nowa Valtra G w tym niezwykłym malowaniu wygląda groźnie jak filmowy Predator, fot. Adam Ładowski

Active czy SmartTouch? Każdy wybierze coś dla siebie

Nowe CVT dostępne jest we wszystkich czterech modelach serii G, w wersjach Active i SmartTouch:

Active, to wersja bardziej klasyczna, z mechanicznymi zaworami hydraulicznymi. Idealna dla tych, którzy lubią „czuć” maszynę. W tej wersji dostępny jest także obracany o 180° fotel – świetna sprawa przy pracach leśnych czy obsłudze narzędzi ciągnionych z tyłu.

SmartTouch, to z kolei pełna elektronika, programowalne zawory i integracja z U-Pilotem na uwrociach. Tutaj praca wygląda trochę tak, jakby ktoś zamienił zwykły panel na „smartfona dla rolnika”.

W obu wersjach CVT dostajemy wydajną hydraulikę Load Sensing (do 110 l/min), co od razu stawia G-tkę wysoko w kategorii „ciągnik do ładowacza czołowego”.

Nowa klasa G celuje idealnie w gospodarstwa, gdzie ładowacz chodzi częściej niż pług: mleczne, hodowlane, warzywnicze, usługowe, fot. Adam Ładowski

Stworzona pod ładowacz – i to od początku

Valtra nie udaje, iż to tylko ciągnik polowy. Nowa klasa G celuje idealnie w gospodarstwa, gdzie ładowacz chodzi częściej niż pług: mleczne, hodowlane, warzywnicze, usługowe. Maska nisko, szyba ogromna (5,7 m² – widzisz wszystko wokół), joystick pod ręką, rama ładowacza zintegrowana z ciągnikiem, a hydraulika daje radę choćby przy szybkim cyklu pracy.

Do tego dochodzi Valtra Shuttle z pozycją postojową – ruszanie w przód i tył to adekwatnie jeden ruch. W pracach podwórkowych działa jak wspomaganie intuicji.

Rolnik lubi wygodę – a w G-tce jest jej sporo

G-seria nie udaje luksusu, ale… trochę go daje. Szerokie, samooczyszczające się stopnie, kabina dla dwóch osób (kto wozi doradcę lub praktykanta, ten doceni), klimatyzacja, amortyzowany fotel i ergonomia, która naprawdę zmniejsza zmęczenie.

Cztery pakiety opcji – Komfort, Technologia, Technologia Pro i Ładowacz – pozwalają dobrać ciągnik do gospodarstwa jak maszynę z konfiguratora internetowego, a nie jak „to, co akurat mieli na placu”.

Ręcznie malowany przez artystę Stilbrucha Lacka model G powitał na Agritechnice 2025, ale możliwości indywidualnej aranżacji serii G sa adekwatnie nieograniczone, fot. Adam Ładowski

Elektronika, która naprawdę pomaga, a nie przeszkadza

Rolnicy elektronikę albo kochają, albo przeklinają. W Valtrze starano się to wyważyć:

  • Valtra Guide – prowadzenie równoległe, także przy małych szerokościach roboczych.
  • ISOBUS – sprzęt „gada” z ciągnikiem bez konwersji i dodatkowych skrzynek.
  • Section Control i TaskDoc – oszczędzają nawóz, środki i czas.
  • Technology / Technology Pro – dla tych, którzy chcą półautomatycznych uwroci i precyzyjnych map prac.

Ważne: wszystko jest opcją. Chcesz – bierz. Nie chcesz – nie płacisz.

Unlimited – czyli każdy może mieć Valtrę jak z katalogu premium

Linia Valtra Unlimited to program personalizacji, a nie tylko naklejki. Można zamówić:

  • nowe wnętrza kabiny,
  • zestawy kamer,
  • koła do upraw międzyrzędowych,
  • elementy ze stali nierdzewnej,
  • rozwiązania do zadań komunalnych i lotniskowych,
  • pakiety startowe: light i premium.

W pakiecie „premium” rolnik dostaje choćby składany stolik narożny i ładowarkę indukcyjną do telefonu – niby drobiazg, ale kto spędza w kabinie 5–10 godzin dziennie, ten wie, iż takie „pierdoły” robią różnicę.

Prosta w obsłudze, tania w utrzymaniu

Z punktu widzenia rolnika najważniejsze jest, iż G-seria została zaprojektowana tak, aby po prostu nie zawracać głowy:

  • centralne smarowanie,
  • łatwe punkty serwisowe,
  • mocna, kompaktowa konstrukcja,
  • niski koszt eksploatacji.

Krótko mówiąc – ten ciągnik jest jak kot, który nie prosi się o pieszczoty, ale i tak się je odwdzięcza.

Czy warto czekać na G-kę z CVT?

Jeśli ktoś potrzebuje ciągnika do ładowacza, prac podwórkowych, siewnika, rozsiewacza, wozu paszowego czy lżejszych prac polowych – to tak. Jest to najbardziej „rolnik-friendly” Valtra od lat. CVT to brak szarpania, mniejsze spalanie i łatwość obsługi, zwłaszcza gdy operatorów jest wielu.

Dlatego nowa Valtra G CVT wydaje się pisać jedno krótkie przesłanie do gospodarstw: „Wsiadasz i jedziesz. Resztę ogarniemy sami.”

Idź do oryginalnego materiału