Walka o rząd chłopskich dusz dopiero się rozpoczyna

6 miesięcy temu

Wczorajsza demonstracja rolników przypominała mi protesty internautów z 2012 roku przeciwko ratyfikacji przez kraje członkowskie Unii Europejskiej pakietu porozumień zwanych ACTA. Chodziło o przyjęcie regulacji w zakresie prawa autorskiego, które były korzystne dla ponadnarodowych koncernów, ale ograniczały prawa indywidualnych użytkowników sieci. Protesty wybuchły w całej Europie, a komitety organizatorskie zawiązywały się spontanicznie za pośrednictwem mediów społecznościowych, inspirując wzajemnie. Również na ulice polskich miast wyszli demonstranci, wywołując niemały szok w sferze publicznej, gdyż po pierwsze były to osoby młode, które od lat wydawały się być grupą politycznie bierną, a po drugie manifestacje były zdecentralizowane, nie ograniczały się do Warszawy.

To pobudziło wyobraźnię rozmaitych stronnictw politycznych, które miały nadzieję na zagospodarowanie buntu młodych ludzi i wplecenie ich we własną agendę. Podczas jednej z demonstracji siedzibę Parlamentu Europejskiego obrzucono jajkami, co bardzo cieszyło obecnego na miejscu Janusza Korwina-Mikke. Właśnie prawicowi działacze antyunijni byli wówczas najaktywniejszymi spośród agitatorów.

Protest rolników w Warszawie. Fot. Jakub Szafrański
Protest rolników w Warszawie. Fot. Jakub Szafrański
Młodzież Wszechpolska na proteście rolników w Warszawie. Fot. Jakub Szafrański
Protest rolników w Warszawie. Fot. Jakub Szafrański
Protest rolników w Warszawie. Działaczka Samoobrony. Fot. Jakub Szafrański
Protest rolników w Warszawie. Fot. Jakub Szafrański

Spędziłem kilka godzin w tłumie protestujących rolników, przysłuchując się zarówno przemówieniom organizatorów zgromadzenia, jak i komentarzom uczestników. Były to dwie równoległe rzeczywistości. Prowadzący protest wydawali się nie mieć ani zaufania, ani posłuchu wśród demonstrantów, a ich mandat do reprezentowania środowisk rolniczych podczas rozmowy z marszałkiem Sejmu czy wizyty w kancelarii premiera był kruchy i – sądząc po reakcji rolników na obwieszczenia po tych negocjacjach – został stracony. Organizatorzy warszawskiego protestu z całą pewnością nie mogą się nazywać liderami ruchu. Zostali wygwizdani, wyszydzeni i zagłuszeni przez zdenerwowany mierną dynamiką demonstracji tłum.

Walka o rząd chłopskich dusz dopiero się rozpoczyna, a liberalni komentatorzy wydają się zbyt łatwo oddawać pole skrajnej, populistycznej prawicy, tak w Polsce, jak i za granicą. Owszem, transparenty z nienawistnymi, antyukraińskimi hasłami pojawiły się na wczorajszym marszu, tak jak hasła antyunijne, nie tylko wymierzone w Zielony Ład. Było ich jednak kilka i jeżeli znajdowały się blisko sceny, służba porządkowa je usuwała. Demonstranci zgodnie zdjęli czapki i chórem zmówili modlitwę oraz odśpiewali hymn, ale gdy prowadzący ceremonię ksiądz zaczął popadać w zbyt bogoojczyźniany ton, w stojącej obok mnie grupie poleciały żarty o „czarnej mafii”, a ktoś pod sceną ponaglił duchownego, żeby wracał do tematu rolnictwa.

Protest rolników w Warszawie. Fot. Jakub Szafrański
Protest rolników w Warszawie. Fot. Jakub Szafrański
Protest rolników w Warszawie. Fot. Jakub Szafrański
Protest rolników w Warszawie. Fot. Jakub Szafrański
Protest rolników w Warszawie. Fot. Jakub Szafrański
Protest rolników w Warszawie. Fot. Jakub Szafrański
Protest rolników w Warszawie. Fot. Jakub Szafrański
Protest rolników w Warszawie. Fot. Jakub Szafrański
Protest rolników w Warszawie. Fot. Jakub Szafrański

Podobnie było podczas pozostałych przemówień. Rolnicy nie tylko nie wydają się być podatni na prawicową demagogię, ale sprawiają wrażenie nieufnych wobec wszystkich próbujących im mówić, co mają robić. Pewne wyjaśnienie może tutaj dać przemówienie pod warszawską siedzibą Samoobrony. Działaczki i działacze przywołali postać Andrzeja Leppera i złożyli mu hołd, w ostatnim zdaniu dodając: „A Kołodziejczaka nigdy nie było!”. Protestujący rolnicy czują się przez lidera Agrounii zdradzeni i na tę chwilę nie ma wśród nich postaci dość charyzmatycznej, by tę nieufność przełamać. Nie mają również złudzeń co do klasy politycznej jako takiej, więc w żadnym wypadku nie należy zakładać, iż wejdą w rzekomo naturalny sojusz z Konfederacją czy innymi neofaszystami.

Protest rolników w Warszawie. Fot. Jakub Szafrański
Idź do oryginalnego materiału